Sponsorzy grupy KnockOut

Patronat medialny


 

Tomasz Babiloński zdradził w rozmowie z portalem Polsatsport.pl, że czterech promowanych przez niego pięściarzy otrzymało już oferty wystąpienia na kolejnej gali "Polsat Boxing Night". 22 lutego w trójmiejskiej hali Ergo Arena mają wystąpić Krzysztof Zimnoch (17-0-1, 11 KO), Paweł Głażewski (21-2, 6 KO), Andrzej Sołdra (9-0-1, 5 KO) i Kamil Szeremeta (5-0, 0 KO).

- Teraz ustalamy szczegóły, z kim będą walczyć - wyjawił szef grupy Babilon Promotion. Głównym wydarzeniem tej imprezy może być pojedynek mistrza świata WBC wagi junior ciężkiej Krzysztofa Włodarczyka z byłym mistrzem Europy wagi ciężkiej Albertem Sosnowskim.

Add a comment

- Jeśli będzie walka ze Szpilką, to będzie. Jeśli nie będzie walki ze Szpilką, to ja mam promotora i swój cel w życiu i będę szedł swoją drogą. Nie ma najmniejszego problemu - mówi niepokonany Krzysztof Zimnoch (17-0-1, 11 KO) w wywiadzie dla ringpolska.pl.

http://www.youtube.com/watch?v=A3moAwb_1Tc

Add a comment

Zimnoch

O nowo otwartym klubie bokserskim, wspomnieniach z dzieciństwa, wartościach w życiu, o marzeniach i planach na przyszłość z Krzysztofem Zimnochem (17-0-1, 11 KO) rozmawia Marta Jacukiewicz.

- Krzyśku, spotykamy się w Twoim gymie. Sala już jest prawie wykończona. Dlaczego w nią zainwestowałeś? Skąd taka chęć pomocy dzieci i młodzieży?
Krzysztof Zimnoch: W życiu kiedyś ktoś mi pomógł. Ktoś mnie nakierował. I ktoś mnie motywował. Osobą, która wszczepiła we mnie boks był mój pierwszy trener Ryszard Dargiewicz. Poświęcił mi dużo czasu, energii. Chyba widział, że bez względu na to, czy jest dobrze czy źle, czy wygrywam czy nie - zawsze byłem na treningu. Jeśli ktoś mi pomógł w życiu, to dlaczego ja mam nie pomagać? Gdyby nie boks to nie wiem co bym robił. Nie wyobrażam sobie innego życia oprócz tego, jakie mam teraz. Czuję się szczęśliwym człowiekiem, spełnionym.

- Dlaczego akurat boks?
Zanim zacząłem trenować boks to lubiłem grać w piłkę. A kiedy zacząłem szkołę średnią, wracałem do domu i trochę się nudziłem. Dogadałem się z kolegą z klasy, który na bieżąco informował mnie gdzie są treningi. Pierwszy raz wybraliśmy się w styczniu w 2000 roku i od tamtej pory się zaczęło.

- Zdarzało się, że opuszczałeś treningi?
Nie. Zawsze ciężko trenowałem i nie opuszczałem treningów. Wchodziłem na salę pierwszy a wychodziłem ostatni. Po roku treningów zdobyłem Mistrzostwo Polski juniorów. Tylko dlatego, że przez ten rok bardzo ciężko trenowałem i praktycznie nie opuściłem żadnego treningu. To wszystko to bardzo ciężka praca.

- Zacząłeś treningi w wieku 17 lat… Ilu Was zaczynało?
Na pierwszy trening poszedłem z kolegą z klasy - z Łukaszem. Na następny trening pojechał mój starszy brat i brat cioteczny. Trenowaliśmy razem, ale wydaje mi się, że nikt z nich nie przykładał się w taki sposób jak ja. To trzeba w pewien sposób zwariować, żeby być tak zdeterminowanym. Żeby dążyć do celu, żeby postawić na siebie. Ja stawiam na siebie. Chodziłem do szkoły, nie uciekałem z lekcji, ale najważniejszy był boks. Czy byłem chory, czy zmęczony - nic się nie liczyło. Zawsze byłem  na treningu. Dzień bez treningu, to dzień zmarnowany. Bardzo dużo ludzi trenowało w tym samym czasie co ja, ale i dużo - odchodziło. Boks amatorski uprawiałem przez 10 lat. Stoczyłem 230 walk. Trzeba się zakochać w tej dyscyplinie, aby poświęcić swoje życie.(...)

- Wierzysz, że marzenia się spełniają?
Warto jest w życiu marzyć. Marzenia się spełniają, tylko trzeba ciężko pracować.  Jednym z tych marzeń był ten klub bokserski, w którym teraz rozmawiamy. Postawiłeś sobie za cel pomoc tym dzieciom i młodzieży, którzy nie mają pieniędzy… Dziś z młodymi ludźmi to jest tak, że chyba mają za dużo pieniędzy. Jest za dużo komputerów, za dużo innych rzeczy. Nawet kiedy pojadę na wieś, to nie widać tych dzieci na podwórku. Czasami zbierze się bardzo sporadycznie grupa dziesięciu chłopaków, którzy grają sobie w piłkę. Kiedyś tak nie było. Chcę pomagać młodym ludziom. Jak będą chcieli to będę pomagał spełniać ich marzenia. Jak będą chcieli trenować to za wszelką cenę im to umożliwię.

- Jakie jeszcze masz marzenia?
Myślę o tym, aby się spełniać zawodowo. Chcę założyć rodzinę, mieć dzieci. Moi bracia już mają własne rodziny.

- Kto jest Twoim autorytetem?
Ojciec, mama, bracia i ich rodziny. Na nich mi najbardziej zależy.

- A jeśli chodzi o sport?
Kiedy miałem 10-12 lat to byłem zafascynowany filmem "Rocky". To było takie pierwsze zderzenie z boksem. A później był Andrzej Gołota, Darek Michalczewski, Muhammad Ali, Joe Frazier - tych bokserów zawsze podziwiałem.

Cały wywiad z Krzysztofem Zimnochem na sporteuro.pl >>

Add a comment

Gdyby kopalnia soli Wieliczka była gdzieś w pobliżu Las Vegas, Los Angeles lub Nowego Jorku, te sześćset biletów na galę 130 metrów pod ziemią sprzedałoby się po trzy tysiące dolarów za sztukę, a nie za stolik. A chętnych byłoby trzy razy więcej niż miejsc. Niepowtarzalność miejsca perfekcyjnie wykorzystana przez Tomka Babilońskiego, atmosfera kryształowych żyrandoli na tle solnych ścian i białego ringu na pewno znajdzie się w następnej wersji "Wielkiego Gatsby’ego", ale to tyle pochwał miejsca gali bo piszę o boksie. Dalej będzie o strachu, przyszłości i "Główce", który - ku mojemu zadowoleniu - ukradł show dla siebie.

Artur Bińkowski przyjechał do Wieliczki jako showman i z niej wyjechał do rodzinnej Bielawy taki sam: zwykle przegadany, kochający kamerę i zupełnie nie przejmujący się tym, co ludzie o nim pomyślą. Taki po prostu jest. "Nie trenowałem na Zimnocha, bo oszczędzałem siły na walkę" - to już klasyk. Reszty czyli spraw kto komu na kogo i dlaczego doniósł (lub nie doniósł) dotykać nie będę, bo i tak było już tego za dużo. Wtrącę się natomiast do krytykowania "Spidermana" za sposób walki, pytając krytyków - a czego się spodziewaliście po kimś, kto w ciągu ostatnich pięciu lat walczył raz, i na dodatek przegrał? Babiloński liczył na serce i nie pękanie w ringu, i dokładnie to dostał. Ja liczyłem na to samo, ale byłem pewien, że starczy tego serca na maksymalnie 3-4 rundy.

Jestem już w Chicago, ale ciągle nie mogę uwierzyć, że widziałem ich osiem. Zimnoch miał Binkowskiego  znokautować - szybko i efektownie. Takie było jego zadanie, szczególnie po słabej walce z Malujdą. Nokaut to nie była opcja, to był obowiązek Krzyśka, bo jeśli sie mierzy wysoko, chce zarabiać coraz więcej, to się Arturów Binkowskich nokautuje. Nie przyjmuję argumentów, że "on się na mnie wieszał, klinczował, nie chciał się bić" - bo od tego jesteś pięściarzem z aspiracjami, żeby wiedzieć jak sobie z tym poradzić. Od 48 godzin mam też twitterow/facebokową dyskusję na temat tego, czy agresja kibiców wobec Zimnocha była fair czy nie fair i czy można tłumaczyć jego słaby występ przeżywanym  z tego powodu stresem.

Oczywiście, że agresja była nie fair, ale od kiedy kibice są fair? W jakim sporcie, w jakim kraju? W USA istnieje słowo "sportsmanship" czyli wykorzystanie każdego możliwego sposobu by mieć przewagę psychiczną nad rywalem. Jak Kobe Bryant było oskarżony o gwałt pod Denver, to witały go na salach w całym kraju okrzyki "gwałciciel!" długo po tym, jak sprawa została umorzona. Prasie się to nie podobało, kibiców krytykowano, ale "Czarna Mamba" robił swoje na parkiecie, śmiechem zbywając pytania czy go to nie denerwuje. Takich przykładów są setki, a to koszykówka, nie pięściarstwo, o którym Lou Duva mówi do dzisiaj, że "składa się w 90 procentach z jaj, a w 10 procentach z umiejętności".  Krzysiek powinien agresję przerobić na złość sportową, znokautować Binkowskiego i tym uciszyć wyznawców teorii Artura Szpilki, a nie rzucać na nich obelgi w wywiadzie. Tak to się robi w sporcie. A temat walki Zimnoch - Szpilka? Trzeba ją zrobić teraz albo nigdy.

Tyle podobnych aspektach głównej walki wieczoru, choć dla mnie, o czym mówiłem już wcześniej, ta główna była 40 minut wcześniej. "Bardziej trenowałem na Kołodzieja niż na Głowackiego, ale tak czy inaczej, trudniejszy był Głowacki. Mocno bije, jest agresywny, nie chce pykać, chce stłamsić rywala. Jak patrzę na niego, to jakbym widział siebie dziesięć, piętnaście lat temu. To może być bardzo dobry pięściarz. Naprawdę dobry" - mówił Richard Hall na afterparty w podziemiach Wieliczki. Siedem szwów nad prawym okiem i poobijana  twarz były wystarczającym potwierdzeniem jego słów. Krzysiek "Główka" Głowacki zrobił dokładnie to, co miał zrobić Zimnoch z Binkowskim. On to potrafił, teraz czekam z niecierpliwością na jego dalsze walki. Głowacki wie, że teraz będą lepsi rywale, większa presja, walki o miejsca rankingach WBO i być może WBA, ale coś mi mówi, że on  taką presję będzie lubił. Bo innego wyjścia nie ma.


Add a comment

Zimnoch Binkowski

Niezbyt wysoko ocenił sobotni występ Krzysztofa Zimnocha (17-0-1, 11 KO) przeciw Arturowi Binkowskiemu (16-3-4, 11 KO) Janusz Pindera. Pięściarski ekspert Polsatu zwrócił uwagę na kłopoty z kondycją białostoczanina, ale przypomniał równocześnie, że napięta atmosfera panująca w wielickiej kopalni soli mogła mieć wpływ na dyspozycję niepokonanego ciężkiego.

"- Takich jak ja Zimnoch powinien kończyć przed czasem, jeśli myśli o wielkiej karierze - powiedział po walce urodzony w Bielawie Binkowski. I jest to celny komentarz." - czytamy na Polsatsport.pl. - "Były sparingpartner Lennoksa Lewisa i filmowy rywal Russela Crowe'a w "Człowieku ringu" Rona Howarda dodał jeszcze, że Zimnoch powinien znokautować też 48-letniego Olivera McCalla, z którym męczył się osiem rund. I przeciętnego Mateusza Malujdę. Nic dodać, nic ująć. Tak właśnie jest, choć można dyskutować, czy nokauty są w tej ocenie najważniejsze."

"Myślę, że bardziej istotny jest brak postępów Zimnocha i problemy kondycyjne, które dotknęły go w walkach z McCallem i Binkowskim. Na szczęście Zimnoch sam doskonale zdaje sobie z tego sprawę. Zapytany jeszcze w ringu, jaką ocenę by sobie wystawił za ten ostatni pojedynek, odpowiedział szybko i zdecydowanie: jedynkę! Mówił też, że popełnił poważny błąd, gdyż za bardzo chciał w ringu ukarać Binkowskiego za to, co ten mówił o nim przed walką. A nasz rodak z Kanady faktycznie mówił o wiele za dużo." - ocenia Janusz Pindera.

Cały felieton Janusza Pindery po "Wojak Boxing Night" w Wieliczce na Polsatsport.pl >>

Add a comment

Krzysztof Zimnoch (17-0-1, 11 KO) po sobotniej wygranej nad Arturem Binkowskim awansował na 59. miejsce w komputerowym rankingu wagi ciężkiej portalu Boxrec.com. Pięściarz z Białegostoku dzięki czwartemu tegorocznemu zwycięstwu przesunął się do góry o trzynaście pozycji w klasyfikacji najlepszych zawodników świata wagi ciężkiej.

Zimnoch, który w maju pokonał byłego mistrza świata Olivera McCalla wyprzedził m.in. byłego mistrza Europy Alberta Sosnowskiego czy Amerykanina Michaela Granta. W rankingu Boxrec.com najwyższe miejsce z Polaków zajmuje Tomasz Adamek (3. miejsce na świecie), drugi jest Mariusz Wach (22. miejsce), a tuż za nim plasuje się Artur Szpilka (23. miejsce).

Add a comment

Artur Binkowski (16-4-3, 11 KO) zaskoczył wczoraj wszystkich, wychodząc do walki z Krzysztofem Zimnochem (17-0-1, 11 KO) przy piosence z serialu "Czterej pancerni i pies"...



Add a comment