Sponsorzy grupy KnockOut

Patronat medialny


 

16 stycznia w Nowym Jorku Artur Szpilka (20-1, 15 KO) zmierzy się w walce o pas WBC wagi ciężkiej z niepokonanym Deontayem Wilderem (35-0, 34 KO). Zdaniem praktycznie wszystkich bokserskich ekspertów faworytem potyczki będzie Amerykanin, choć nie brakuje głosów, że "Bronze Bomber" na wygraną będzie musiał solidnie popracować. W takim tonie na temat pojedynku Szpilka - Wilder wypowiada się m.in. Doug Fischer, dziennikarz magazynu "The Ring". 

- Wilder powinien poradzić sobie z Arturem Szpilką, jednak nie widzę tego zestawienia jako totalnej łatwizny dla posiadacza pasa z Ameryki - ocenia publicysta "Biblii Boksu".

Walka Artura Szpilki z Doentayem Wilderem będzie główną atrakcją gali Showtime w Nowym Jorku. Podczas tej samej imprezy i pas IBF wszech wag zaboksują Charles Martin (22-0-1, 20 KO) i Wiaczesław Głazkow (21-0-1, 13 KO). 

Add a comment

Artur Szpilka (20-1, 15 KO) będzie dopiero drugim leworęcznym pięściarzem, z którym w ostatnich latach mierzył się mistrz świata WBC wagi ciężkiej Deontay Wilder (35-0, 34 KO). 30-letni Amerykanin twierdzi, że wiadomość o zakontraktowaniu pojedynku z Polakiem wniosła do jego przygotowań sporo zmian.

- Walki z mańkutami to zawsze coś odświeżającego. Inaczej rozpoczynasz swoje akcje, inaczej ustawiasz swoje stopy, na treningach sporo się dzieje, bo musisz sobie przypomnieć te wszystkie detale, które potem powodują, że ciosy bolą trochę bardziej. Lubię boksować z zawodnikami leworęcznymi, to nigdy nie był dla mnie problem - przekonuje Wilder, który ze Szpilką będzie bronił tytułu mistrzowskiego WBC po raz trzeci.

- O Szpilce nie wiem zbyt wiele, ale nie dlatego, że go lekceważę. Doceniam go, ale ja po prostu nie siedzę przed monitorem i nie wpatruję się godzinami w walki moich rywali. Analizę zawsze wykonują moi trenerzy, ja słucham się ich wskazówek na sali treningowej. Dla mnie jesteś tak dobry, jak twoja ostatnia walka, więc tylko zerkałem na ostatni występ Szpilki - mówi "Bronze Bomber".

- 2016 będzie moim rokiem. Zamierzam zunifikować wszystkie tytuły mistrza świata, ale najpierw chcę wszystkim wysłać wiadomość, którą będzie moja walka ze Szpilką. Chcę efektownego nokautu, który ludzie będą wspominali przez długi czas - podsumowuje Wilder.

Do pojedynku Artur Szpilki z Deontayem Wilderem dojdzie 16 stycznia na gali w Nowym Jorku, gdzie wystąpią także m.in. Maciej Sulęcki i Adam Kownacki. 

Add a comment

16 stycznia na gali boksu w Nowym Jorku Artur Szpilka (20-1, 15 KO) stanie do walki o tytuł mistrza świata WBC wagi ciężkiej z niepokonanym Deontayem Wilderem (35-0, 34 KO). Bukmacherzy i eksperci w roli zdecydowanego faworyta styczniowej potyczki widzą Amerykanina, jednak Fiodor Łapin, wieloletni trener "Szpili", przekonuje, że jego były podopieczny nie jest wcale skazany na porażkę. - Nie zabierajmy Arturowi szans, on spełnia swoje marzenie, boksuje o mistrzostwo WBC - mówi architekt sukcesów dwóch polskich mistrzów świata  - Krzysztofa Włodarczyka i Krzysztofa Głowackiego.

-  Następnej szansy może nie być, a rywal to Wilder, który jest szybki, ma dobre warunki fizyczne, ale popełnia rażące błędy w obronie i ja tu widzę szanse - dodaje Łapin, z którym Szpilka rozstał się po zwycięskim pojedynku z Tomaszem Adamkiem.

Pytany o receptę na starcie z Wilderem, szkoleniowiec grupy Sferis KnockOut Promotions najpierw zaznacza, że nie wie dokładnie, nad czym od marca Szpilka  pracuje w Houston z nowym trenerem Ronniem Shieldsem, a później analizuje: - Kiedy Artur trenował z nami, najlepszą jego obroną była praca nóg. Nie garda i nie rotacje, bo nad tymi rzeczami trzeba było dużo z nim pracować, bo po prostu nie miał do tego talentu. Był natomiast ruchliwy, miał szybkie nogi.

- Trudno powiedzieć, na jakim etapie Artur byłby trenując tu, ale ja bazowałbym na pracy nóg. Nie mówię o uciekaniu, ale o zmianach dystansu, zmuszeniu Wildera, żeby przestał trafiać, bo tu jest szansa wejścia w tempo i zaskoczenia Amerykanina.

- Artur ma czym uderzyć, jest na pewno szybszym pięściarzem niż poprzedni rywale Wildera, a to może być dla Wildera nieprzyjemne, bo szybcy zawodnicy nie lubią boksować z szybszymi od siebie. Czy [trener] każe Arturowi pójść do półdystansu i boksować ciosami sierpowymi i podbródkowymi? Dla Artura sprzed roku to na pewno nie byłby dobry pomysł - kończy Fiodor Łapin.

Add a comment

- Żyję swoim wielkim marzeniem. I wierzę, że je spełnię - zapowiada Artur Szpilka (20-1, 15 KO), który 16 stycznia w Nowym Jorku będzie walczył o pas mistrza świata wagi ciężkiej z Deontayem Wilderem (35-0, 34 KO).

- Gdy kilka miesięcy temu wylądowałem w USA i zamieszkałem razem z moją kobietą, Kamilą w Teksasie, miałem przy sobie karteczkę z zapisanymi postanowieniami. Zawsze je mam. Długo jednym z punktów była walka z Tomaszem Adamkiem. Udało się, spotkaliśmy się w ringu i wygrałem. Na tej, którą zabrałem do Ameryki był punkt dotyczący Wildera. I proszę, będziemy walczyli - wspomina Artur Szpilka.

Polak trenuje jak szalony. I trzyma się postanowień. Prawie zawsze. - Wpisałem tam też, że trzymam się z dala od alkoholu. Raz się jednak złamałem, po wygranej Krzyśka Głowackiego z Marco Huckiem. Delikatnie się napiliśmy, ale była okazja, prawda? - śmieje się Szpilka.

O kolejnym świętowaniu nie ma mowy, chyba że po walce z Wilderem. Oczywiście, jeśli będzie powód. Na razie Szpilka żyje przygotowaniami. W Wigilię rano czeka go kolejny sparing, w pierwszy dzień świąt trening, w drugi - kolejny sparing. Święta? - Będzie tak samo jak w Polsce, tylko bez całej rodziny. Miałem pomysł, żeby przylecieć do Polski, ale to było jeszcze przed podpisaniem kontraktu na pojedynek z Wilderem. Będziemy więc w Teksasie. Przyjedzie mój przyjaciel z Nowego Jorku i drugi, który ze mną trenuje. Poza tym ja, Kamila i mój pies, Cycu. Kama umie wszystko przygotować, część kupimy, bo mamy tu polską restaurację. Trzymam się diety, choć delikatnie spróbuję wigilijnych potraw.

To jego pierwsza Wigilia poza krajem, chociaż spędzał już święta w naprawdę nieprzyjemnych okolicznościach. - Dwa razy byłem w święta w puszce, to znaczy w więzieniu. Pamiętam, jak było, dziwnie. Człowiek jest sam. To znaczy raz byłem z kolegą, raz całkiem sam. Tam nie ma świąt, siedzisz i tyle. Starasz się odizolować, traktować to jak kolejny dzień, tylko nie zawsze się udaje. W telewizji pokazywali wszystko, co się kojarzy ze świętami. Jedyne co było fajne w więziennych świętach, to że mieliśmy prąd przez całą dobę i patrzyliśmy w telewizor całą noc od Wigilii do Sylwestra. Normalnie prąd też był, ale od 8 do 22 - wspomina Szpilka i zaraz dodaje: - A teraz, w USA, mam ubraną choinkę, będą potrawy wigilijne, połamiemy się opłatkiem i złożymy sobie życzenia. Rzadko to mówię, bo nie czuję takiej potrzeby, ale jestem głęboko wierzący, to część mnie. Różnie bywało w moim życiu, ale miałem i mam dobre serce. Zmieniłem całe swoje życie dzięki panu Bogu - mówi "Szpila".

Co chwilę żartuje, opowiada różne historie, ale przede wszystkim wraca do tego, co czeka go w ringu. Sylwester? - O północy idę spać. No bo jak inaczej? Może gdzieś wygonię Kamilę, niech sobie pójdzie z koleżanką, a ja zostanę z psem. Cycu będzie się pewnie bał petard, opowiem mu więc dobranockę i pójdziemy razem spać. Przecież ja mam rano trening. Jestem tak skupiony na celu, że nikt sobie tego nie wyobraża. Sam nie zdawałem sobie sprawy, jak mogę być zmobilizowany. Nigdy wcześniej nie wiedziałem, że mogę się tak zachowywać. Trener coś do mnie mówi, a ja to od razu płynnie i precyzyjnie wykonuję. Dociera do mnie teraz, jak nieprzewidywalny jest ludzki organizm. Widzę przed sobą cel i chłonę wiedzę w przyspieszonym tempie. To działa jakby instynktownie. Opowiadam teraz o tym i oczy mi się świecą z radości. Nie mogę się doczekać - prawie krzyczy.

Pełna treść artykułu w "Przeglądzie Sportowym" >> 

 

Add a comment

- Jeśli ja byłbym mistrzem świata, to byłoby regułą - mówi Artur Szpilka (20-1, 15 KO) o proponowanych przez Polaka wyrywkowych testach antydopingowych przed walką z mistrzem świata WBC wagi ciężkiej Deontayem Wilderem (35-0, 34 KO). Do pojedynku "Szpili" z Amerykaninem dojdzie 16 stycznia w Nowym Jorku.

Add a comment

- Gdzie jednak nie idę, to ludzie mnie zaczepiają. Promocja walki jest fajna - mówi Artur Szpilka (20-1, 15 KO) na niecały miesiąc przed walką z mistrzem świata WBC wagi ciężkiej Deontayem Wilderem (35-0, 34 KO).

Kiedyś zarywaliśmy noce dla Andrzeja Gołoty i wygląda na to, że za miesiąc Polska znów nie położy się spać.
Artur Szpilka: Mam nadzieję, że nawet hejterzy będą ze mną. A jak nie, to niech kupią sobie tabletki uspokajające, przygotują się na palpitację serca. Aż mam ciarki, kiedy tylko wymawiam: „Artur Szpilka, mistrz świata wagi ciężkiej”. Zrobię wszystko, co w mojej mocy, żeby zostać pierwszym Polakiem z takim tytułem.

Drażni Pana, kiedy czyta: „Szpilka, przystawka Wildera przed Powietkinem”?
Nie, bo nie czytam takich rzeczy, w ogóle mnie nie interesują. Niech sobie ludzie komentują, mówią, co chcą. Że Szpilka nie ma żadnych szans i inne bla, bla, bla też. Zresztą, Huck miał zjeść Głowackiego i to samo było z Kliczką oraz Furym. Motywację mam w sobie, ale to prawda, że wygrana Krzyśka, mojego serdecznego przyjaciela, wojownika, dodatkowo mnie napędza.

Rozpoznawalność wśród Amerykanów pewnie w ostatnich dniach wzrosła.
Jasne, te rzeczy trzeba jednak odłożyć na bok, skupić się tylko na pojedynku. Gdzie jednak nie idę, to ludzie mnie zaczepiają. Promocja walki jest fajna.

Nie ma co się dziwić, w końcu to właśnie Wilder po wielu latach odzyskał dla Stanów Zjednoczonych pas wagi ciężkiej.
Tu każda rzecz, wszystko jest robione pod niego, więc jeśli zwyciężę, będzie tylko dodatkowa chwała.

Pełna treść rozmowy z Polskatimes.pl >> 

Add a comment

Artur Szpilka (20-1, 15 KO) nie oszczędza się na treningach w trakcie przygotowań do walki z Deontayem Wilderem (35-0, 34 KO). Trenujący w Teksasie Polak przed szansą wywalczenia tytułu mistrza świata WBC wagi ciężkiej stanie 16 stycznia na gali w Nowym Jorku.

Add a comment

16 stycznia na gali w Barclays Center na nowojorskim Brooklynie Artur Szpilka (20-1, 15 KO) w swojej najważniejszej walce na zawodowych ringach zmierzy się z mistrzem świata WBC wagi ciężkiej Deontayem Wilderem (35-0, 34 KO). Bukmacherzy i eksperci nie dają "Szpili" większych szans w konfrontacji z potężnie bijącym olbrzymem z Alabamy, jednak Leon Margules, amerykański współpromotor pięściarza z Wieliczki, przekonuje, że jego podopieczny nie stoi na straconej pozycji.

- Pracuję ze Szpilką od samego początku jego kariery i wiem, że on jest bardziej niż gotowy na to wyzwanie - twierdzi szef grupy Warriors Boxing blisko współpracujący z najpotężniejszą postacią profesjonalnego boksu - Alem Haymonem.

Na styczniowej gali oprócz Szpilki o mistrzostwo świata królewskiej dywizji zaboksuje także inny zawodnik Margulesa Charles Martin (22-0-1, 20 KO), który w boju o pas IBF skrzyżuje rękawice z  Wiaczesławem Głazkowem (21-0-1, 13 KO).

- Zarówno Artur jak i Charles Martin mają wszystkie niezbędne narzędzia, by 16 stycznia wywalczyć na Brooklynie mistrzowskie pasy wagi ciężkiej - zapewnia amerykański promotor, wspierający także kariery m.in. Krzysztofa Głowackiego, Krzysztofa Włodarczyka czy Andrzeja Fonfary. 

Add a comment

16 stycznia w Nowym Jorku Artur Szpilka (20-1, 15 KO) skrzyżuje rękawice z Deontayem Wilderem (35-0, 34 KO). Stawką będzie należący do tego drugiego pas mistrza świata wagi ciężkiej federacji WBC. – Chcę być pierwszym polskim czempionem królewskiej kategorii. Wierzę w przeznaczenie, a moim przeznaczeniem jest bycie mistrzem świata – przyznał w rozmowie z portalem sport.tvp.pl Szpilka.

Pewność siebie jest bardzo potrzebna, ale pojawiają się głosy, że brakuje panu argumentów, by odebrać pas Wilderowi.
Artur Szpilka: Tego typu opiniami w ogóle się nie przejmuję. Ja po prostu czuję, że bycie mistrzem świata jest mi pisane. Wierzę w przeznaczenie, ale zdaje sobie sprawę, że muszę temu przeznaczeniu pomóc. Wszystko z nieba nie spadnie i samo się nie zrobi.

Koledzy po fachu z Polski, Dariusz Michalczewski oraz Tomasz Adamek, trzymają za pana kciuki, ale jednocześnie nie mają złudzeń, że za wcześnie na taką walkę.
Jeszcze 2-3 miesiące temu nawet nie marzyłem, że tak szybko dostanę szansę walki o tytuł mistrza świata. Grzechem byłoby nie skorzystać. Gdyby pan dostał propozycję egzotycznej, ale niebezpiecznej wycieczki, to skorzystałby pan, czy nie?

Raczej tak.
No właśnie. Rodzina i najbliżsi poparliby pana decyzję, a ci co by panu zazdrościli, to by odradzali, mówili, że szkoda ryzykować, bo jeszcze pogryzą pana węże i tyle z tego będzie. Ja pogryzień się nie boję, bo gra jest warta świeczki. Okazja nadeszła, powiedziałem "tak" i już nie mogę doczekać się 16 stycznia. Wilder z kimś takim jak ja jeszcze nie walczył i jeśli myśli, że będę dla niego łatwym rywalem, to się mocno zdziwi.

Z jednej strony większość zdaje sobie sprawę, że nie będzie pan faworytem walki z Wilderem, z drugiej ci sami liczą, że jednak się panu uda. Czuje pan presję?
Żadnej. Na razie jednak do walki jest jeszcze trochę czasu, może coś się zmieni tuż przed pojedynkiem. W narożniku będą ze mną znakomici fachowcy, a na co dzień poza nimi wspierają mnie wszyscy najbliżsi. Na tej walce stracić może tylko Wilder, a zyskać tylko Szpilka. To jest moja życiowa szansa i po prostu muszę z niej skorzystać. Zostawię w ringu serce oraz litry potu i wierzę, że to ja opuszczę Nowy Jork z pasem WBC.

Pełna treść rozmowy z Arturem Szpilką na Sport.tvp.pl >> 

Add a comment

Artur Szpilka (20-1, 15 KO) twierdzi, że nie jest dla niego problemem, iż o walce o pas WBC wagi ciężkiej z Deontayem Wilderem (35-0, 34 KO) dowiedział się zaledwie z kilkutygodniowym wyprzedzeniem. Polak wcześniej budował formę na grudniowy pojedynek z Amirem Mansourem. Gdy go odwołano, zrobił sobie tylko kilkudniową przerwę od mocnych zajęć na sali. 

- Coś mi mówiło: Artur, nie odpoczywaj, bo coś dużego może się wydarzyć. Jakaś duża historia, musisz trenować - zdradza "Szpila". 

- Pomyślałem OK, będę trenował, ale spokojnie, będę dobrze jadł i tak dalej. Tydzień później wróciłem do ostrych treningów, a dwa tygodnie później zadzwonili do mnie "może będziesz walczył z Deontayem Wilderem, mistrzem świata wagi ciężkiej" - opowiada pięściarz z Wieliczki.

Szpilka co prawda początkowo deklarował, że krótki okres na przygotowania skłania go do odrzucenia oferty obozu Wildera, jednak później po podpisaniu kontraktu przyznał, że był to tylko element negocjacji. - Wiadomo, że swoje mówiłem, ale pojedynek o pas to walka, której się nie odmawia - podsumowuje zawodnik Sferis KnockOut Promotions.

Add a comment