Sponsorzy grupy KnockOut

Patronat medialny


 


Kliczko WachChris Mannix ze "Sports Illustrated", który coraz wyżej wspina się w rankingach  amerykańskich dziennikarzy zajmujących się boksem, przedstawił swoją najnowszą listę najlepszych pięściarzy świata bez podziału na kategorie wagowe. Niespodzianek nie ma, a zwycięzca Mariusza Wacha (27-1, 15 KO), mistrz świata WBA, IBF, WBA oraz WBO Władymir Kliczko (58-3, 51 KO) utrzymał pozycję w pierwszej dziesiątce ranking P4P, plasując się na siódmym miejscu. Jego starszy brat, 41-letni Witalij, jest w klasyfikacji Mannixa na dwunastej lokacie. Swoją opinię na temat przyszłości Władymira oraz Mariusza, wypowiada także w rozmowie z ringpolska.pl ekspert ESPN, Dan Rafael.

W rankingu sporządzonym przez innego z komentatorów ostatniej walki "Wikinga", eksperta ESPN Dana Rafaela,  dwa pierwsze miejsca w rankingu także należą do Mayweathera Jr oraz Warda, zaś obaj bracia Kliczko są w pierwszej dziesiątce - Władymir na szóstym, a Witalij dziewiątym miejscu.

- Zastanawiam się po walce z Wachem, czy nie wrzucić Władymira do pierwszej piątki, albo nawet czwórki mojego rankingu. Wach pokazał jaki jest twardy, mam nadzieję, że jego zdrowie będzie OK. Robię P4P od 2000 roku, najpierw dla "USA Today", teraz dla ESPN i jeszcze nigdy nie miałem zawodnika z kategorii ciężkiej w pierwszej trójce rankingu bez podziału na kategorie wagowe. Z wyjątkiem tego krótkiego okresu, kiedy Roy Jones Jr zdobył tytuł, ale i tak wtedy uznawaliśmy go za pięściarza z półciężkiej - powiedział ringpolska.pl Dan Rafael.

Zapytany o przyszłość Wacha wśród najlepszych, Dan odparł: - Z tak odporną szczęką, z takimi gabarytami i chęcią do walki, na pewno ma szanse zamieszać, bo przecież przegrał z jednym z najlepszych ciężkich w historii tej kategorii. Wach na pewno parę nazwisk powinien pokonać - powiedział jeden z największych autorytetów pięściarskich w Stanach Zjednoczonych.

Pięściarskie "pound-for-pound" Chrisa Mannixa >>

Add a comment

Czytaj więcej...

WachMariusz Wach (27-1, 15 KO) w sobotę przegrał walkę o mistrzostwo świata z Władimirem Kliczką (59-3, 51 KO) w Hamburgu. Komentatorzy byli zachwyceni niesamowitą wytrzymałością Polaka. Jego promotor Mariusz Kołodziej zdradził, że obóz rywali myśli o kolejnym mistrzowskim starciu, tym razem ze starszym z braci - Witalijem - donosi "Przegląd Sportowy".

- Na kolejne wielkie starcie potrzebujemy około półtorej roku. Zobaczymy, jak to wszystko poukłada się w rankingu WBC - tłumaczył promotor. Mistrzem tej federacji jest starszy z braci Kliczków, Witalij.

Pod koniec grudnia czempion federacji WBC ma ogłosić, czy w ogóle będzie kontynuował karierę sportową. W ostatnim czasie coraz bardziej angażuje się w politykę. Jego partia jest na Ukrainie trzecią siłą i Kliczko może przez to mieć mniej czasu na treningi. Podczas gali w Hamburgu dało się jednak słyszeć głosy, że starszy z braci nie myśli wybierać się na sportową emeryturę i jeszcze zobaczymy go w ringu.

- Schodząc z ringu, Kliczkowie byli zainteresowani zorganizowaniem starcia Witalija z Wachem za jakiś rok. Jeśli Mariusz wyciągnie wnioski z porażki z Władimirem, wkrótce może otrzymać kolejną szansę walki o mistrzowski tytuł - powiedział Kołodziej.

Add a comment

Wach KliczkoNiemieckie media są w szoku po walce Mariusza Wacha (27-0, 15 KO) z Władimirem Kliczką (59-3, 51 KO). Jak obliczyli specjaliści - Polak przyjął 425 ciosów o łącznej masie 27 ton.

Na konferencji prasowej Mariusz Wach nie wyglądał na człowieka, który właśnie odbył tak wyczerpujący pojedynek. Polak przegrał jednogłośnie niemal wszystkie rundy. Nie można się temu dziwić, bowiem Władimir Kliczko trafił swojego rywala 425 razy (310 lewą ręką i 115 prawą), co dało niewiarygodny wynik przeliczony na masę, a mianowicie 27 ton. Wach przyjmując wszystkie ciosy ani razu nie padł na deski. "Bild" zauważa, że Kliczko nie trafiał celnie, pomimo tego, że Polak ma stosunkowo dużą szczękę.

Gdy w ósmej rundzie Mariusz został zepchnięty do głębokiej defensywy, wydawało się że jest już po walce. Polak jednak dotrwał do ostatniego gongu. Po pojedynku Thomas Putz, prezes niemieckiej federacji zawodowych bokserów zasugerował, by Wach zrobił sobie trzymiesięczną przerwę i tomografię głowy.

Add a comment

Wach KliczkoSobotni pojedynek Mariusza Wacha (27-0, 15 KO) z mistrzem świata WBA, WBO i IBF Władimirem Kliczką (59-3, 51 KO) okazał się na Ukrainie telewizyjnym hitem. "Walka Gigantów" zgromadziła przed telewizorami rekordową widownię wśród wszystkich wydarzeń sportowych jesieni, przebijając nawet mecze kwalifikacyjne piłkarzy Ukrainy do mistrzostw świata.

Starcie Wacha z Kliczką bardzo dobrze oglądało się także w Niemczech - transmisję na RTL śledziło w sobotni wieczór 11.7 mln kibiców (dla porównania wyniki oglądalności pojedynków Witalija Kliczki z Tomaszem Adamkiem i Albertem Sosnowskim to odpowiednio: 9.5 i 6.7 mln). Danych ze sprzedaży walki z systemie PPV na terenie Polski na razie nie ujawniono.

Add a comment

Wach KliczkoPo sobotniej przegranej na punkty Mariusza Wacha (27-1, 15 KO) z Władimirem Kliczką (59-3, 51 KO) polska prasa rozpisuje się na temat walki. Pomimo porażki nikt nie szczędzi pochwał "Wikingowi", który ambicją i determinacją jako drugi pięściarz w historii nie dał się znokautować młodszemu z braci Kliczko.

"Przegląd Sportowy": Kliczko był poza zasięgiem Wacha. Kapelusze z głów przed Mariuszem Wachem. Polak do końca szukał swojej szansy i przez to był niebezpieczny. Władimir był jednak od niego znacznie lepszym zawodnikiem, zwłaszcza od strony technicznej - w taki sposób o walce wypowiadał się starszy z braci Kliczków, Witalij. O tym pojedynku mówiło się też w innym kontekście. Walka była hołdem dla zmarłego niedawno Emmanuela Stewarda, trenera Władimira Kliczki. Doskonale zastąpił go Johnathon Banks, który żywiołowo reagował na poczynania Ukraińca. - Jestem pod wrażeniem, jak sobie poradził. Raczej nie będę szukał innego trenera - komplementował Banksa Władimir.

"Rzeczpospolita": Porażka, ale bez wstydu i nokautu. Walka Wacha z Kliczką to drugi taki przypadek w ciągu ośmiu lat, gdy Władimir nie posłał swojego rywala na deski. Pierwszym z nich był w ubiegłym roku David Haye. Przewaga Ukraińca była, jednak tak czy inaczej miażdżąca wyprowadził 121 mocnych ciosów przy 25 Polaka. Przewaga w prostych też nie pozostawiała wątpliwości 153-38 na korzyść Kliczki. - Jednym ciosem nie da się, jednak wygrać z takim mistrzem. Chciałem jeszcze coś dołożyć, pomóc szczęściu, ale zabrakło czasu - tłumaczył "Wiking". - Brakowało mi dynamiki i szybkości. To była dla mnie ciężka przeprawa fizyczna i psychiczna - dodaje polski bokser. Wach na pewno nie będzie wybitnym króle boksu, bo brakuje mu umiejętności, ale ma charakter i wzrost, a to na pewno są liczące się argumenty.

"Gazeta Wyborcza": Młotem w głowę Wacha. Jeszcze nie było tak jednostronnego pojedynku w walce o tytuł wagi ciężkiej. Sędziowie jednogłośnie przyznali zwycięstwo Ukraińcowi, a Wach wygrał tylko jedną rundę w całej walce. W samym ósmym starciu przyjął 44 ciosy, ale pozostał niewzruszony. - Bałem się, żeby nie poleciał ręcznik z narożnik, żeby mnie nie poddali, gdy ciężko obrywałem. Sam nie miałem nawet jednej myśli, aby klęknąć i się poddać - mówił polski "Wiking". Wach miał w tej walce swój moment, gdy wyprowadził jedno, ale to jedno uderzenie, które zachwiało Kliczką, ale za mało, by wygrać z takim mistrzem.

"Sport": "Wiking" to nie Rocky. O2Arena kojarzy się nie tylko z walką Mariusza Wacha z Władimirem Kliczką, ale także z musicalem "Rocky", który niebawem będzie miał tam premierę. Wach tak, jak legendarny bohater filmu, dzielnie bronił się przez 12 rund, ale przegrał bezapelacyjnie. - Moim zdaniem, mój syn nie był dziś sobą. "Zjadła" go trema, popełnił dużo błędów, był zbyt statyczny. Miał lewym prostym otwierać, a potem kontrować, a tego nie robił - mówił po walce ojciec Mariusza, Ryszard Wach. "Wiking" tylko raz odpowiedział na poczynania Ukraińca w piątej rundzie, gdy trafił potężny prawym prostym. - To był dla mnie niespodziewany zryw i przyznam sie, że trochę mnie zaskoczył - przyznał Władimir. Mariusz Wach ma nadzieję, że przed nim jeszcze sporo pojedynków, al teraz spędzi dużo czasu z rodziną - Nie wiem jeszcze, gdzie wybierzemy się na odpoczynek, ale na pewno bez telefonu - zakończył Wach.

http://www.youtube.com/watch?v=J9_PgIoRmvg
http://www.youtube.com/watch?v=HnlHNvAhA4I

Add a comment

Czytaj więcej...

Kliczko WachWydawało się, że szczęka Mariusza Wacha jest z żelaza...
Władymir Kliczko:
Trafiłem go wieloma mocnymi ciosami i nie sądziłem, że wytrzyma dłużej niż siedem, osiem rund. Starałem się go znokautować. Po ósmej rundzie byłem bardzo zaskoczony, że Wach jeszcze stoi. Pokazał cechy prawdziwego wojownika. Nie zdołałem go znokautować, ale moja wygrana ani przez chwilę nie była zagrożona. Pewności siebie nie straciłem nawet na sekundę. Byłem lepszy we wszystkich rundach.

Przeciwnik czymś pana zaskoczył?
Władymir Kliczko:
Zadziwiła mnie jego wytrzymałość. Przyjął ogromną liczbę ciosów, a był w stanie dalej walczyć. Siłę tych uderzeń czułem na własnych dłoniach. Byłem zaskoczony, że ani sędzia, ani Mariusz, ani jego trener nie postanowili przerwać pojedynku. Mam nadzieję, że ta walka nie odbije się na jego zdrowiu. Wach był bardzo zmobilizowany i nie była to dla mnie wcale taka łatwa przeprawa. Przeżyłem kolejne ciekawe doświadczenie. Rzadko walczę z bokserem, który jest ode mnie wyższy, cięższy i młodszy. Żałuję jedynie, że nie udało mi się zwyciężyć przez nokaut. Z reszty jestem zadowolony.

Może z wiekiem traci się siłę ciosu?
Władymir Kliczko:
Wprost przeciwnie. W moim przypadku wraz z wiekiem poprawia się technika, moc, kondycja i realizacja zadań taktycznych. Kiedy kończyłem 30 lat, wszystkie te elementy były u mnie na niższym poziomie niż obecnie.

Po walce założono panu kilka szwów. To przez ciosy Wacha w końcówce piątej rundy?
Władymir Kliczko:
W piątej rundzie nie przechodziłem kryzysu, po prostu się poślizgnąłem. To normalne, że w niektórych walkach pojawiają się rozcięcia. Nic strasznego się nie stało, rany zagoją się w kilka dni. Add a comment

Czytaj więcej...

Mariusz WachZasnął pan w nocy po przegranej walce z Władymirem Kliczko?
Mariusz Wach:
Nad ranem przespałem się chwilę. Wiadomo, adrenalina i ciśnienie łatwo nie spadną. Po tych kilku godzinach każdy zawodnik mógłby chyba powiedzieć, że zrobiłby coś inaczej. Ja też. W ringu walczyłem jednak tak, jak walczyłem.

Przed pojedynkiem mówił mi pan, że chce wygrać sercem. Okazało się, że serce to za mało.
Mariusz Wach:
Zdaję sobie sprawę. Żeby zostać prawdziwym mistrzem, wszystko musi być na sto procent. Tak serce, jak i intensywność ciosów. Wtedy można myśleć o wywalczeniu pasów.

Kliczko był dla pana za szybki i za silny. Co można było zrobić więcej?
Mariusz Wach:
To mnie zabrakło szybkości. Byłem strasznie, strasznie wolny. Niektórzy mówią, że byłem spięty w pierwszych rundach, ale ja czułem się dobrze.

Kliczko pana zaskoczył?
Mariusz Wach:
Wiedziałem, że ma wyśmienitą lewą rękę. Ten element opracował do perfekcji. Jego lewy prosty był... hmm... upierdliwy. Nie mogłem znaleźć na niego recepty. Potrafi zadać dwa lewe, zasłonić tą ręką twarz i błyskawicznie wystrzelić prawą. Jak na wagę ciężką, Ukrainiec jest bardzo szybki i walczy z niewygodnej pozycji.

Spotkał się pan z najlepszym bokserem ostatnich lat. Teraz może być chyba tylko lepiej.
Mariusz Wach:
Tak myślę. Zadanie miałem trudne fizycznie i psychicznie, bo ciążyła nade mną presja, wielu ludzi wierzyło w wygraną. Był cień nadziei w piątej rundzie, ale to zdecydowanie za mało. Add a comment

Czytaj więcej...

Mariusz WachWolny byłem, strasznie wolny - zwierzył mi się Mariusz Wach w niedzielę rano. Kilka godzin po walce, z opuchniętą twarzą, siedział smutny w hotelowym lobby. W ręku ciemne okulary. - Jak tylko zejdzie mi opuchlizna, to je wyrzucę - próbował żartować.

Nie o takim poranku po walce życia marzył. Z drugiej strony, na zdrowy rozum, trudno było wyobrazić sobie zwycięstwo Polaka. Cuda się zdarzają, ale nie tym razem. Przez pełne dwanaście rund w hali O2 w Hamburgu Mariusz przyjmował na głowę prawie wszystkie ciosy wyprowadzane przez Ukraińca. Mówił później, że nie był jednak nimi wstrząśnięty. Za to na pewno... zmieszany. Faktycznie, pokazał wielkie serce, charakter i nieprawdopodobną wręcz odporność na uderzenia. To wszystko. Swoją drogą, po walkach Alberta Sosnowskiego i Tomasza Adamka z Witalijem Kliczko też o tym „sercu" pisały wszystkie polskie media. Nie ma oczywiście sensu porównywać tych pojedynków, bo każdy był inny. Nie warto też zastanawiać się, w której rundzie po takim bombardowaniu padłby Albert czy Tomek. Wspólny mianownik jest jeden – żaden z trójki Polaków walczących dotąd z Kliczkami nie miał w ringu wiele do powiedzenia.

– Wiem, że serce to za mało – przyznał Mariusz. Trudno się z nim nie zgodzić. Przed walką pisałem, że Wach już wygrywa, przynajmniej wizerunkowo i teraz ciągle to podtrzymuję. Fajny, szczery chłopak, który nie owija w bawełnę, nie szuka tanich wymówek i potrafi ciekawie opowiadać. Ze łzami w oczach i synkiem na kolanach mówił podczas konferencji prasowej, że ani myślał się poddać. Nawet kiedy przekonuje, że „nie tacy kozacy jak on nie wytrzymywali dwunastu rund", to zaraz dodaje, że to też „żaden powód do wielkiej chluby". Nie wiem, czy jeszcze kiedykolwiek wywalczy szansę walki o pas, choć łatwo mi to sobie wyobrazić. Tyle że to Kliczkowie wciąż są mistrzami. Bracia boksują na razie w zupełnie innej lidze. W Hamburgu sporo mówiło się o tym, że Witalij jednak nie zakończy kariery. Tyle że to problem nie tylko Mariusza Wacha, ale właściwie wszystkich bokserów wagi ciężkiej.

Add a comment

Kliczko WachMariusz Wach nie został mistrzem świata wagi ciężkiej, ale porażka 
z Władymirem Kliczką była honorowa. Sędziowie nie mieli wątpliwości, punktując 120:107, 120:107, 119:109 dla 36-letniego Ukraińca. Posiadacz prestiżowych pasów organizacji WBA, IBF, WBO i magazynu „The Ring" nie zdołał jednak w Hamburgu znokautować Polaka, co więcej ani razu nie posłał go na deski.

To drugi taki przypadek w ostatnich ośmiu latach. Pierwszym, który nie padł,  był Anglik David Haye w ubiegłym roku. Statystyki są jednak bezlitosne dla Wacha. Młodszy z braci Kliczków zadał 121 mocnych ciosów, a on tylko 25. Ciosy proste to też miażdżąca przewaga Ukraińca (153-38).

Władymir (198 cm) po raz pierwszy walczył na zawodowych ringach z wyższym rywalem, ale 4 cm różnicy na korzyść Wacha nie miało w sobotni wieczór żadnego znaczenia. Kliczko już w pierwszym starciu pokazał, jaką ma receptę na zwycięstwo. Zaczynał precyzyjnym lewym prostym, bił prawym między rękawice Wacha i wydawało się, że walka nie potrwa długo. Ale Polak okazał się niewiarygodnie odporny na ciosy. Co więcej, pod koniec piątego starcia trafił mistrza świata prawym prostym  i na chwilę zaświtała nadzieja, że może będzie sensacja.

– Jednym ciosem nie da się jednak wygrać z takim mistrzem. Chciałem jeszcze coś dołożyć, pomóc szczęściu, ale zabrakło czasu – tłumaczył pięściarz z Nowej Huty.

Odpowiedź Kliczki była zdecydowana, szczególnie w ósmej rundzie, w której Ukrainiec całkowicie zdominował polskiego olbrzyma. – Nawet przez chwilę nie pomyślałem, by się poddać, by choć na moment przyklęknąć. Obawiałem się tylko, że trener może zatrzymać walkę, na szczęście tego nie zrobił, sędzia Eddie Cotton też nie – powie później Wach, który przyzna, że nie zrobił w tym pojedynku tego, co chciał, o co ma do siebie pretensję. Add a comment

Czytaj więcej...

Kliczko WachMariusz Wach (27-1, 15 KO) może się szczycić żelazną głową, która nie odmówiła mu posłuszeństwa mimo ciężkiego bicia non stop przez 48 minut brutalnej walki z Władimirem Kliczką (59-3, 51 KO). W boksie jest to dwuznaczna pochwała.

W koszmarnym laniu w Hamburgu - od samego patrzenia bolały oczy - Kliczko wpakował w (głównie głowę) Polaka 274 ciosy na 693 zadane. Wach odpowiedział zaledwie 60 celnymi na 308 wyprowadzonych. Pojedynek dwumetrowców zakończył się jednym z najbardziej jednostronnych werdyktów punktowych w walkach o tytuł mistrza świata wagi ciężkiej w ostatnich latach. W wyprzedanej do ostatniego miejsca hali O2 nazywany "Stalowym Młotem" Kliczko obronił tytuł wszech wag po raz 13. Polak otrzymał honorarium w wysokości 650 tys. euro, Ukrainiec ponad 3 mln euro. Różnica w technice, sprawności, precyzji ciosów, a przede wszystkim w szybkości, była większa.

W ósmym starciu, w którym sędzia mógł bez narażania się na krytykę przerwać pojedynek na skutek przewagi Ukraińca, też chciałbym móc ją przerwać, Kliczko trafił rywala 44 ciosami, z których niemal każdy spowodowałby uszczerbek na zdrowiu zwykłego człowieka. Ale nie Wacha.

Polak odpowiedział zaledwie trzema celnymi ciosami. W tym starciu skończyło się na wygranej Kliczki dwoma punktami u dwóch sędziów i werdyktem końcowym 120:107. Trzeci arbiter punktowy - niedoświadczony w wadze ciężkiej Pasquale Procopio - w jednej rundzie dał zwycięstwo Wachowi i nie uznał ósmej za druzgocącą porażkę Polaka.

- Bałem się, żeby nie poleciał ręcznik z narożnika, żeby mnie nie poddali, gdy ciężko obrywałem. Sam nie miałem nawet jednej myśli, aby klęknąć i się poddać - powiedział Wach po walce.

Jedynym usprawiedliwieniem trenera Juana de Leona w decyzji, aby ręcznika na ring jednak nie rzucić, była pamięć o prehistorii Kliczki.

W 1998 roku w Pałacu Sportu w Kijowie Kliczko obijał w podobnie okrutny sposób Amerykanina Rossa Puritty'ego - choć w odróżnieniu od Wacha ten mu czasem odpowiadał - aż sam osłabł. Wyciągnął szyję jak czapla w beznadziejnej próbie zaczerpnięcia więcej powietrza, ale nie pomogło. W 11. rundzie jego ówczesny trener Fritz Sdunek wpadł na ring i przerwał pojedynek, bo wiedział, że każda kolejna sekunda może odbić się na zdrowiu jego młodego pięściarza.

Add a comment

Czytaj więcej...

Tuż przed wczorajszą walką Władimira Kliczki z Mariuszem Wachem doszło do małego incydentu - na ring wtargnął nieznany kibic i ruszył w stronę mistrza. Sytuacja została szybko opanowana, a pierwszy niesfornego gościa "uspokoił" amerykański korespondent ringpolska.pl, pracujący w sobotę w narożniku "Wikinga" - Jeff Wojciechowski. Później do akcji wkroczyła ochrona.

http://www.youtube.com/watch?v=u-6ONA5XT_M

Add a comment