Mistrz świata WBA wagi junior półśredniej Amir Khan (24-1, 17 KO) zdradził w wywiadzie dla brytyjskiej prasy, że nie był naprawdę zamroczony, kiedy w dziesiątej rundzie przeżył prawdziwe bombardowanie od Marcosa Maidany w czasie sobotniej walki obu pięściarzy. Brytyjczyk twierdzi, że cały czas był przytomny i reagował na to co się dzieje na ringu.

- Maidana trafił mnie swoim najmocniejszym ciosem, a ja dalej stałem na nogach. On nie był w stanie zrobić mi prawdziwej krzywdy, nie był w stanie nic zrobić. Uderzył mnie kilka razy w tył głowy, wiem bo mam tam ślady do ciosach. Nie było tak, że nie wiedziałem co się dzieje. Czułem na sobie presję, ale pokazałem serce i wróciłem do walki - stwierdził Khan.

- Sędziowie punktowali dla mnie trochę mniejszą różnicą niż zasłużyłem. Kiedy obejrzałem pojedynek na video, to wydawało mi się, że wygrałem bardziej wyraźnie - powiedział Brytyjczyk.

Były mistrz świata dwóch kategorii wagowych Zab Judah (40-6, 27 KO) poinformował, że jego pojedynek z Amirem Khanem (24-1, 17 KO) jest bardzo bliski realizacji. Reprezentująca interesy Anglika grupa Golden Boy Promotions wyszła z propozycją zorganizowania tej walki w Anglii, a "Super" Zab z miejsca zaakceptował ofertę.

- Wszystko jest już praktycznie dograne. Moja walka z Khanem jest prawie pewna. Pozostało jeszcze tylko uzgodnić wszystko z Main Events, która mnie współpromuje - powiedział Amerykanin.

Pojedynek Judah z Khanem odbędzie się najprawdopodobniej w kwietniu. Na tej samej gali wystąpi także Victor Ortiz.

Planowany na sobotę pojedynek pomiędzy mistrzem świata w trzech kategoriach wagowych Erikiem Moralesem (50-6, 35 KO) oraz byłym czempionem wagi super piórkowej Jorge Barriosem (50-4-1, 35 KO) został odwołany. Powodem jest prawny zakaz opuszczania ojczyzny przez Argentyńczyka, gala miała odbyć się w Meksyku. Barrios w styczniu sprowokował wypadek samochodowy, w którym zginęła ciężarna kobieta. Przeciwko niemu toczy się sprawa, a nowy sędzia w postępowaniu nie dał zezwolenia Argentyńczykowi na wyjazd za granicę.

Obecnie trwają poszukiwania nowego rywala dla Moralesa. Organizująca imprezę grupa Golden Boy Promotions ma czas do czwartku na znalezienie zastępczego przeciwnika.

Szykuje się kolejny ciekawy bokserski weekend w sportowych kanałach grupy Polsat.

W nocy z piątku na sobotę od godz. 02.00 Polsat Sport Extra pokaże galę z Miami, gdzie Odlanier Solis (16-0, 12 KO) zmierzy się z Rayem Austinem (28-4-4, 18 KO) w eliminatorze WBC wagi ciężkiej, a Tavoris Cloud (21-0, 18 KO) bronił będzie pasa IBF kategorii półciężkiej w starciu z Fulgencio Zunigą (24-4-1, 21 KO). 

W sobotę Polsat Sport pokaże wieczorem imprezę z Berlina z główną atrakcją  w postaci potyczki o tytuł WBO wagi junior ciężkiej pomiędzy Marco Huckiem (30-1, 23 KO) i Denisem Lebiediewem (21-0, 16 KO) - godz. 19.40, a w nocy o godz. 01.00 wystartuje transmisja z Quebecu, gdzie mistrz świata WBC w limicie 175 funtów Jean Pascal (26-1, 16 KO) skrzyżuje rękawice z legendarnym Bernardem Hopkinsem (51-5-1, 32 KO).

Jeden z najciekawszych dziś prospektów kategorii półciężkiej, Ismail Sillakh (13-0, 12 KO), być może już w najbliższy piątek, pojawi się po raz kolejny w ringu. Jak poinformował, Ross Young, szef grupy Prize Fight, 25-letni Ukrainiec wystąpi najprawdopodobniej na organizowanej przez niego gali w miejscowości Monroeville. Jego rywalem miałby być, doświadczony Rayco Saunders (20-12-2, 8 KO).

Dla Sillakha byłby to piąty tegoroczny występ. W swoim ostatnim pojedynku, podopieczny trenera Shadeeda Suluki, pokonał przed czasem twardego journeymana, Jevgenijsa Andrejevsa.

Gabriel Penagaricao, doradca Miguel Cotto (35-2, 28 KO), poinformował wczoraj, że "Junito" planuje swój kolejny występ na 12 marca i wymienił ewentualnych przeciwników dla portorykańskiego pięściarza. Na liście potencjalnych rywali znalazł się niepokonany Vanes Martirosyan (28-0, 17 KO), brat bardziej znanego Saula - Rigoberto Alvarez (26-2, 19 KO), mistrz świata IBF kategorii lekko półśredniej, który sensacyjnie znokautował Cory'ego Spinksa - Cornelius Bundrage (30-4, 18 KO) oraz nasz Paweł Wolak (28-1, 18 KO).

Z założenia miałaby to być łatwiejsza walka dla Cotto, przed większymi walkami w drugiej połowie nadchodzącego roku. Latem planowany jest pojedynek rewanżowy z Antonio Margarito (38-7, 27 KO), z kolei pod koniec roku Cotto miałby się zmierzyć z Sergio Gabrielem Martinezem (46-2-2, 25 KO).

Sergio Gabriel Martinez (46-2-2, 25 KO) od czasu zwycięstwa nad Kelly Pavlikiem jest mistrzem świata WBC kategorii średniej, z kolei Sebastian Zbik (30-0, 10 KO) od półtora roku jest w posiadaniu pasa WBC w wersji tymczasowej. Wszystko wskazuje na to, że do walki pomiędzy tymi pięściarzami dojdzie już w pierwszej połowie nadchodzącego roku, najprawdopodobniej 12 marca, a pojedynek zostanie pokazany przez telewizję HBO.

Jeżeli Argentyńczyk pokona Zbika to prawdopodobnie na jesieni zmierzy się Miguelem Cotto, który także na 12 marca planuje swój kolejny występ. Nie wiadomo jeszcze kto będzie rywalem Portorykańczyka i czy HBO zdecyduje się pokazać obydwa pojedynki.

Już w najbliższą sobotę mistrz świata WBC wagi półciężkiej Jean Pascal (26-0, 20 KO) stanie przed prawdopodobnie najtrudniejszym testem w swojej zawodowej karierze wychodząc do ringu z Bernardem Hopkinsem (51-5-1, 32 KO). Amerykanin zapowiada, że zrobi wszystko, żeby odebrać tytuł Kanadyjczykowi i zostać najstarszym mistrzem świata w historii zawodowego boksu. Pascal deklaruje, że jest przygotowany na każdy ruch ze strony swojego bardziej doświadczonego rywala.

- Hopkins ma opinię pięściarza, który często fauluje. On w ringu potrafi prowokować, zna więcej sztuczek niż ja potrafię wymyślić, ale ja ostrzegam, że jeśli Hopkins zagra nieczysto, to odpłacę mu tym samym. Wierzę, że Hopkins chcąc zostać legendą, będzie chciał być pamiętany jako przykład do naśladowania i nie będzie uciekał się do fauli - mówi Pascal.

- Ludzie nie docenili mojej wygranej nad Dawsonem. Większość mówiła, że wygrałem bo Dawson miał słabszy dzień. Faktycznie miał słabszy dzień, bo ja na nic mu nie pozwoliłem. Walką z Hopkinsem chcę ugruntować swoją pozycję jako nowa twarz światowego boksu - powiedział Kanadyjczyk.

Mistrz świata WBO wagi junior półśredniej Timothy Bradley (26-0, 11 KO) nie był zachwycony tym co zobaczył w sobotę w wykonaniu Amira Khana podczas walki Anglika z Marcosem Maidaną. Zdaniem Amerykanina, Khan ma jeszcze mnóstwo rzeczy do poprawy w swoim arsenale bokserskim, a sobotni pojedynek obnażył jedynie jego słabości.

- Khan udowodnił, że nie ma tak słabej szczęki jak wszyscy oczekiwali. Przyjął mnóstwo ciosów od Maidany, nie padł na deski i pokazał, że jest bardzo zdeterminowany. Mógł jednak zaboksować dużo lepiej. Khan wciąż ma jeszcze dużo nauki przed sobą, nie umie klinczować, nie wie jak blokować ciosy podbródkowe, jak wyizolować kogoś nacierającego na ciebie bez zbędnych ruchów. Oglądając walkę na żywo dałbym wygraną Maidanie, jednak ludzie, którzy wiedzieli pojedynek w telewizji mówili mi, że Khan wygrał zasłużenie. Khan nie zrobił na mnie wrażenia - stwierdził Bradley, który już 29 stycznia skrzyżuje rękawice z Devonem Alexandrem.

26 lutego przyszłego roku Brandon Rios (26-0-1, 19 KO) otrzyma swoją pierwszą szansę na wywalczenie mistrzowskiego tytułu, wychodząc do ringu z czempionem WBA wagi lekkiej Miguelem Acostą (28-3-2, 22 KO). Pojedynek będzie częścią gali transmitowanej przez amerykańską stację Showtime.

Acosta wywalczył tytuł nokautując dwóch bardzo wysoko notowanych pięściarzy kategorii lekkiej - Urbano Antillona i Paulusa Mosesa. Rios miał początkowo tego samego dnia skrzyżować rękawice z posiadającym pas WBC Humberto Soto, ale ten najpierw musi stoczyć rewanżowy pojedynek z Antillonem.