Sponsorzy grupy KnockOut

Patronat medialny


 


Dlaczego kilka lat temu zabrał pan chuligana na salę treningową?
Władysław Ćwierz, pierwszy trener Artura Szpilki: Artur nie był chuliganem, gdy po raz pierwszy pojawił się u mnie na treningu. To był jeszcze dzieciak, miał wtedy 12 lat. Potrenował ze 2-3 tygodnie, ale później rodzice zabronili mu przychodzić na zajęcia i tak się zakończyła jego pierwsza przygoda z boksem. Później znów do mnie trafił, ale już w innych okolicznościach. Bił się na boisku szkolnym z jakimś chłopakiem, poszło im o sprawy kibicowskie, więc zabrałem ich na salę, kazałem założyć rękawice. Szpilka ze dwa razy ruszył ręką, a tamten już leżał. Później zadzwoniłem do jego ojczyma i powiedziałem, że Artur ma spory talent i powinien trenować boks. I tak trafił ponownie na salę treningową.

Czy Artur dzwoni czasami do pana po jakieś rady?
Po każdej walce dzwoni do mnie i pyta czy oglądałem i czy mi się podobała jego postawa. Zawsze mu coś tam wytknę. Najczęściej zwracam uwagę, żeby trzymał wysoko ręce i pracował na nogach. Bierze pod uwagę te słowa i powtarza: wiem, wiem, trenerku. Gdy walczył w Polsce byłem na wszystkich jego pojedynkach. Ostatni raz dzwonił do mnie w niedzielę. Mówił, że jest lepiej przygotowany niż do walki z Tomkiem Adamkiem. W tamtym pojedynku wypadł bardzo dobrze pod względem taktycznym, boksował konsekwentnie. Jak powtórzy to w konfrontacji z Wilderem, to może być nieźle.

Co będzie kluczem do zwycięstwa nad Wilderem?
Przede wszystkim nogi, wysoka garda i opanowanie. Artur nie może dać się zepchnąć do narożnika ani do lin. Musi się trzymać środka ringu. Ponadto musi zachować zimną głowę, nie może dać się sprowokować i nie może wdawać się z nim w wymianę ciosów, bo Amerykanin to wielkie chłopisko.

Czy ta walka nie przyszła dla niego zbyt wcześnie?
Nie ma sensu rozpatrywać tego w takich kategoriach. Raz byłoby za wcześnie, raz za późno… Ma już trochę doświadczenia, niech się sprawdzi. Jest pod opieką dobrych trenerów, ma świetne warunki do treningu. Na pewno nie został rzucony na pożarcie.

Będziemy mieli pierwszego mistrza świata w wadze ciężkiej?
Oglądałem kilka walk Wildera i myślę, że on może pasować Arturowi. Jeżeli Szpilka wytrzyma presję i będzie walczył na swoim poziomie, to ma spore szanse. Przecież on potrafi boksować, jestem o niego spokojny.

Pełna treść rozmowy na blogu pogongu.wordpress.com >> 

Add a comment

- Przeczuwam szaleństwo ludzi na trybunach, ale to działa negatywnie i pozytywnie - mówi Artur Szpilka (20-1, 15 KO) na kilkadziesiąt godzin przed walką o mistrzostwo świata WBC wagi ciężkiej z Deontayem Wilderem (35-0, 34 KO). Pojedynek będzie głównym wydarzeniem gali w nowojorskiej hali Barclays Center, gdzie na trybunach mają przeważach Polacy.

- Ja jestem takim człowiekiem, że potrzebuję tego. Ale potrafię się też wyciszyć. W tej walce nie będzie ważne ura-bura-szef-podwóra. Trzeba będzie się skoncentrować. Muszę być nowym, innym zawodnikiem niż do tej pory, nie mogę pozwolić sobie na moment przestoju w ringu. Jest to inna skala walki, i za rywala mam punchera, bijącego obszernie. Jak go trafię, to nie ma bata, żebym odpuścił, jak w walce z Tomkiem Adamkiem. Bo Tomek potrafił się bronić, potrafił wyjść z trudnej sytuacji. A tutaj? Wilder się w takich sytuacjach gubi - przewiduje "Szpila", który mówi, że w ostatnich dniach czuje się jeszcze lepiej niż przed zwycięską walką z Tomaszem Adamkiem.

- Teraz jestem bardziej stonowany, dziwię się tym nawet trochę. Jestem fajnie zmotywowany, spokojny. Wszystko, co się mówi przed walką, nie ma najmniejszego znaczenia potem w ringu. Ale będzie między nami zła krew, bo ja mu nie odpuszczę wygadywanych głupot. Słuchajcie, Wilder jest to duży zawodnik, ale i braki ma niesamowite. Każdy dobrze to wie. Podłączali go zawodnicy, z którymi ja sparowałem, jak Eric Molina. Wiem jak oni biją. Molina nie mógł skończyć z Wilderem, bo zabrakło mu jaj. A do tego trzeba mieć jaja, prawda? - mówi pięściarz z Wieliczki, który od kwietnia ubiegłego roku mieszka na stałe w Stanach Zjednoczonych. Polak dokładnie przeanalizował dotychczasowe pojedynki Wildera.

- Przede wszystkim Wilder nie umie kontrować. Jak się idzie na niego, podnosi ręce, nawet nie balansuje, nie kontruje. Ale jak mu się da pole do popisu, zamienia się w maszynę, bo cios ma silny, jest atletyczny. Zobaczymy co zrobi, jak będzie rzucał ciosami w powietrze, jak będzie musiał szukać rywala, a jego tam nie będzie - prognozuje Szpilka.

Transmisję z gali w Nowym Jorku przeprowadzi Polsat i Polsat Sport. Studio, w którym będą obecni m.in. Izuagbe Ugonoh i Albert Sosnowski, rozpocznie się o godz. 02.00 w nocy z soboty na niedzielę. Pojedynek Szpilka - Wilder ma rozpocząć się o 05.15 nad ranem czasu polskiego.

Pełna treść artykułu na Sport.pl >>

Add a comment

- On przed dużymi walkami zawsze jest naładowany energią - mówi "Super Expressowi" Andrzej Wasilewski, jeden z promotorów Artura Szpilki (20-1, 15 KO), który w sobotę na gali w Nowym Jorku zmierzy się z mistrzem świata WBC wagi ciężkiej Deontayem Wilderem (35-0, 34 KO).

- Zbyt duża ilość energii mu przeszkadza. Jak choćby w walce z Jenningsem, którą przegrał. Mam nadzieję, że teraz Artur dojrzał i tę wspaniałą energię przełoży na koncentrację. Jeśli tak się stanie, ma szanse na zwycięstwo - przekonuje jeden z właścicieli grupy Sferis KnockOut Promotions.

- Według modelowego przykładu Artur powinien stoczyć jeszcze jedną solidną, dziesięciorundową walkę. Ale to Wilder ma pas i dyktował warunki. A jeśli otrzymujesz propozycję walki o mistrzostwo wagi ciężkiej, zwykle nie odmawiasz - twierdzi .Wasilewski, który prowadzi Szpilkę od początku zawodowej kariery.

- Wilder potrzebuje dużo miejsca, więc sądzę, że Artur będzie skracał dystans. Jednak nie wiem, co przygotował on i jego trener Ronnie Schields. Już się nie mogę doczekać - podsumowuje promotor "Szpili".

Szpilka będzie szóstym polskim pięściarzem, który stanie do walki o mistrzostwo świata wagi ciężkiej. Do tej pory tytułu w "królewskiej" dywizji nie wywalczył żaden zawodnik z nad Wisły.

Pełna treść artykułu w "Super Expressie" >>

Add a comment

Pierwsze ostre starcie Polaka z obrońcą tytułu z Alabamy miało już miejsce na tarasie widokowym nowej World Trade Center. Teraz wszyscy o tym mówią, oglądają nagranie z tego, co się tam wydarzyło, a emocje przed sobotnią galą w Barclays Center rosną. Na pytanie, czy była to klasyczna ustawka na potrzeby promocji walki, Artur Szpilka reaguje gwałtownie: – Nic z tych rzeczy, to on zaczął krzyczeć, że mnie znokautuje. Ruszyłem do niego, ostro zapytałem, o co chodzi, a on się wystraszył – mówił „Rz" Szpilka.

Wilder ma na ten temat inne zdanie. Uważa, że zachowanie Szpilki i jego znaczący ruch głową w jego kierunku to dowód słabości polskiego pięściarza. Nie zmienia to jednak faktu, że bilety, po tym co się stało, będą się sprzedawać jeszcze lepiej. I nie ma znaczenia, czy zdarzenie to było inspirowane, co wcześniej, przy okazji walk bokserskich, wielokrotnie miało miejsce. Ci jednak, którzy znają Szpilkę, nie mają wątpliwości, że to było jego naturalne zachowanie. Jak ktoś staje mu na drodze, drażni go, tak właśnie reaguje i nie ma znaczenia, czy ten ktoś nazywa się Wilder.

Najważniejsze, że nie doszło do bijatyki, nikt nie odniósł obrażeń, a został tylko rozgłos, który przy tego typu wydarzeniach nie bulwersuje, bo zawodowy boks zdążył nas już do nich przyzwyczaić. Jest tylko jeden problem, Wilder i Szpilka mieszkają na tym samym piętrze, w tym samym hotelu Marriott Brooklyn, więc jeszcze może przed walką zaiskrzyć.
W środę Szpilka odwiedził Greenpoint, by spotkać się tam najpierw z dziećmi w jednej z polskich szkół, a następnie z kibicami. Większość z tych, którzy go witali, ma już bilety na walkę i wierzy, że na Brooklynie zobaczą pierwszego polskiego mistrza świata wagi ciężkiej. Ale nie brakuje też takich, którzy nie dają Szpilce szans i przewidują szybki nokaut w wykonaniu Wildera.

W poniedziałek przylecieli do Nowego Jorku promotorzy Szpilki, Andrzej Wasilewski i Piotr Werner. Tu, w Ameryce, promocją polskiego pięściarza zajmuje się Leon Margules i jego ludzie. Margules promuje też Charlesa Martina, który w walce o pas IBF wagi ciężkiej zmierzy się podczas tej samej gali z Ukraińcem Wiaczesławem Głazkowem.

Pełna treść artykułu w "Rzeczpospolitej" >>

Add a comment