Sponsorzy grupy KnockOut

Patronat medialny


 

W czerwcu na gali w Chicago Andrzej Fonfara (28-4, 16 KO) nieoczekiwanie przegrał przez nokaut z Joe Smithem Juniorem (22-1, 18 KO), grzebiąc swoje szanse na szybką walkę o mistrzostwo świata wagi półciężkiej. "Polski Książę" nadal ma jednak ambitne plany, których pierwszym punktem będzie pojedynek w Stanach Zjednoczonych pod koniec roku. Fonfara zdradził w rozmowie z Przeglądem Sportowym, że chętnie spotkałby się wówczas po raz drugi ze swoim sensacyjnym pogromcą.

- Doprowadzenie do drugiej walki to priorytet - mówi "Polish Prince" w wywiadzie dla "Przeglądu Sportowego". - Nie wiem jednak, czego chce Smith. Nie będziemy się prosić o rewanż, choć chcę udowodnić, że wygrał ze mną, bo zadał szczęśliwy, przypadkowy cios. Kontrakt nie przewidywał jednak rewanżu.

- Z tego względu najwięcej zależy od Joe, który chce zarobić dużo więcej niż w czerwcu. Jeśli nie powalczę z nim, to z bokserem z szerokiej czołówki wagi półciężkiej. Smitha zostawię na później, chyba że przegra najbliższą walkę, co jest całkiem możliwe - dodaje podopieczny Sama Colonny.

Najbliższa walka Andrzeja Fonfary odbędzie się prawdopodobnie na przełomie listopada i grudnia. Polak mimo dotkliwej porażki nadal notowany jest w czołówce światowych rankingów dywizji do 175 funtów.

Cała rozmowa z Andrzejem Fonfarą na przegladsportowy.pl >>

Add a comment

Andrzej Fonfara (28-4, 16 KO) zdradził na Twitterze, że może wrócić na ring na przełomie listopada i grudnia. Szczegóły mają być potwierdzone oficjalnie już niedługo.

Dla "Polskiego Księcia" będzie to powrót na ring po sensacyjnej czerwcowej przegranej z Joe Smithem Juniorem. Fonfara przegrał z Amerykaninem już w pierwszej rundzie, ponosząc pierwszą porażkę od dwóch lat.

W ubiegłym roku mieszkający na stałe w Chicago Polak pokonał Julio Cesara Chaveza Jr i Nathana Cleverly'ego, co pozwoliło mu awansować do ścisłej czołówki światowych rankingów wagi półciężkiej. Po porażce ze Smithem, 28-latek będzie musiał odbudować swoją pozycję.

Add a comment
 
- Nie postrzegam Smitha jako lepszego pięściarza od Chaveza czy Cleverly'ego. Nie chcę się tłumaczyć, ale to był taki trochę "lucky punch". Trafiłem go dwoma sierpowymi, zachwiał się i miałem tego świadomość, więc może na moment uleciała mi koncentracja. Trafił mnie w szczękę i... dalej nie jest łatwo o tym mówić. Nie widzieliśmy go na przestrzeni kilku rund, więc dalej nie mamy nawet skali porównawczej do moich poprzednich rywali - mówi Andrzej Fonfara (28-4, 16 KO), który w czerwcu doznał nieoczekiwanej porażki z rąk Joe Smitha Jr (22-1, 18 KO).
 
Minął miesiąc od twojej pierwszej porażki od trzech lat, kiedy uległeś na punkty Adonisowi Stevensonowi. Tym razem receptę znalazł na ciebie Joe Smith Jr, który wcale nie był faworytem. Domyślam się, że dalej muszą buzować w tobie emocje, kiedy tylko oglądasz powtórkę tej walki.
Andrzej Fonfara: Nerwy na pewno są, obrazy z tej walki przelatują mi wciąż w głowie. Mogę pocieszyć się tym że Smith nie był jakoś pięściarsko lepszy. Gdyby – załóżmy - zdominował mnie na przestrzeni 10-12 rund, byłoby naprawdę źle. A tak? Trafił mnie jednym ciosem i wiadomo jak to dalej wyglądało. Mam w sobie sportową złość, chcę rewanżu, ale przyda mi się jeszcze kilka tych wolnych dni na pełne ochłonięcie przed powrotem do sali. Zamierzam prędzej czy później znaleźć się na tronie i wiem, co mam do zrobienia. Zaczniemy wkrótce myśleć z moją ekipą co dalej. Mam już w swoim rekordzie porażki, ale zawsze później pokazywałem, na co mnie stać. Wracałem silniejszy.
 
Wiele razy rozmawialiśmy o liczbach, notowaniach i opiniach ekspertów. Nigdy się nimi specjalnie nie przejmowałeś, ale kiedy spadasz np. w rankingu ESPN i The Ring za Smitha (na dziesiąte miejsce w swojej kategorii) – to może akurat tym razem być dodatkowym czynnikiem motywującym. Masz coś do udowodnienia?
W rankingu WBC Smitha np. w ogóle nie ma, nie wszedł. Ja spadłem na dziesiąte miejsce, choć byłem na drugim. Nie śledzę za bardzo tych wszystkich zestawień i tak jak mówisz – nigdy się tym nie interesowałem. Każdy ma swoje spojrzenie na boks. Smith niech korzysta z chwili, że ma prawo się cieszyć smakiem zwycięstwa. Tak samo jak ja po starciach z Cleverlym czy Chavezem Jr. Zaznaczam, ta chwila Smitha nie powinna potrwać długo. Jeżeli trafi na kogoś o wyższych notowaniach lub po prostu stanie do rewanżu ze mną – przegra.
 
Jak oceniasz dziś ostatniego przeciwnika na tle Julio Cesara Chaveza Jr. czy Nathana Cleverly'ego, z którymi wygrywałeś? Przed walką uznawałeś, że Smith nie jest najlepszy z tego tercetu.
Nie postrzegam go jako lepszego pięściarza na tle wymienionej dwójki. Nie chcę się tłumaczyć, ale - wracając do naszego pojedynku – to był taki trochę "lucky punch". Trafiłem go dwoma sierpowymi, zachwiał się i miałem tego świadomość, więc może na moment uleciała mi koncentracja. Trafił mnie w szczękę i koniec. Nie widzieliśmy go na przestrzeni kilku rund, więc dalej nie mamy nawet skali porównawczej do Chaveza czy Cleverly'ego.
 
Na gorąco powiedziałeś, że chyba go trochę zlekceważyłeś, ale z drugiej strony - brzmiało to też jakbyś po prostu chciał coś powiedzieć na szybko przed kamerami, żeby mieć spokój.
Trochę tak było. Nie ugryzłem się w język i poszło. Trenowałem bardzo ciężko do tej walki. Obóz był naprawdę świetny, ale to wszystko rozbiło się wokół tego pojedynku i stąd takie wnioski. Wszyscy zakładali mój pewny triumf, każdy był wręcz o nim przekonany. Było aż za spokojnie! Ja jestem stworzony do funkcjonowania pod presją, do rywalizacji z lepszymi zawodnikami i może gdzieś to z tyłu głowy w pewien sposób zaważyło? Wiadomo, że byłem skupiony, ale w ułamku sekundy potoczyło się to inaczej. Byłem naturalnie pewny siebie, że zwyciężę, ale brakowało mi pychy.
 
No i wreszcie... trash-talking po walce. Zaskoczenie, bo zwykle nie wdajesz się w utarczki słowne w Internecie, a teraz ruszyłeś na całego. Nie do poznania! Ostro pojechałeś ze swoimi krytykami. Na tyle ostro, że nie będę tego przytaczał.
Należę raczej do ludzi, którzy niewiele mówią. Taka sytuacja nawet nigdy mi się nie przydarzyła, po żadnej porażce. Nie reagowałem na to w taki sposób, a tutaj... Napływ emocji? Może o jeden drink za dużo? Wyszło to jakoś ze mnie, wszedłem – nazwijmy to – w dyskusję i stało się. Na drugi dzień musiałem to sprostować, ale z drugiej strony nie czułem, że mam czego żałować. Poszedłem może dość mocno i dobitnie z tym komentarzem, ale niektórzy się o to proszą. Udowodniałem wiele razy, że jestem dżentelmenem, ale tutaj puściły mi nerwy. Było, minęło.
 
Jakie masz plany na przyszłość? Bardzo zależało ci na Stevensonie w grudniu, a sytuacja mogła się mocno skomplikować.
On zawsze szuka prostych walk, więc trudno przewidzieć. Może akurat uzna, że skoro przegrałem przed czasem, to jestem słabszy i będzie gotowy, by stanąć naprzeciw mnie? Zobaczymy, jak rozwinie się ta sprawa. Na moich kontach social media panuje na razie cisza, ale rozmawiałem z promotorami. Najbliższy tydzień będzie jeszcze na pewno spokojny. Za parę dni może przyjdzie czas na jakieś komunikat. Na tę chwilę chciałbym wejść do ringu już w listopadzie.
 
Nawet wcześniej niż zakładałeś w razie triumfu nad Smithem...
Tak, jestem dość niecierpliwy, żeby szybko się odbudować. Śmiało jestem w stanie przygotować się na listopad. Zamierzam szybko udowodnić moim fanom, że to była jednorazowa wpadka, błąd do naprawienia. Trzeba zamknąć ten rok zwycięstwem. Mam naturalnie plan, by w przyszłym roku znowu zaatakować. Wierzę, że wreszcie zdobędę upragniony tytuł.
Add a comment

Najlepszy polski pięściarz wagi półciężkiej Andrzej Fonfara (28-4, 16 KO) w walce wieczoru gali w Chigaco miał pokonać Joe Smitha (22-1, 18 K) i zrobić kolejny krok w kierunku rewanżowego starcia o mistrzostwo świata z posiadaczem pasa WBC Adonisem Stevensonem. Tymczasem sensacyjnie przegrał już w pierwszej rundzie. Dlatego plany o stoczeniu walki o pas mistrzowski na na Stadionie Legii muszą chwilę odczekać.

Byłeś zdecydowanym faworytem. I choć głupio to zabrzmi, przeważałeś przez pierwszą minutę, ale nieoczekiwanie Smith cię znokautował. Co było przyczyną porażki?
Andrzej Fonfara: Dobrze zacząłem pojedynek, kilka moich lewych sierpowych nawet go zachwiało. Jednak chwila nieuwagi mnie sporo kosztowała. Opuściłem lewa rękę, przez co przyjąłem piekielnie mocny cios. Wstałem po 8 sekundach, ale dla niego to już była czysta formalność. Zagonił mnie w róg i dobił. Takie porażki są wliczone w ten sport.

Twój promotor, od razu po walce, był widziany w towarzystwie sztabu Smitha. Planujecie rewanż?
To mój priorytet, ale musimy się szybko dogadać. Listopad byłby dobrym terminem. Nie byłem gorszy pięściarsko. Gdybym przegrał na punkty, albo po nokaucie w 8-9 rundzie, to można byłoby obiektywnie ocenić, kto ma większy kunszt bokserski. Wtedy bym mu pogratulował i powiedział, że jest lepszy. A przegrałem przez jeden cios. Nie czuję się od niego słabszy. Znam uczucie porażki, to mnie tylko motywuje do jeszcze cięższego treningu.

Tylko motywuje? Nie przeżyłeś mocno tej porażki?
Parę dni po walce byłem w dołku, ale wspierała mnie rodzina. Właśnie wziąłem ślub cywilny, czekam na syna i buduje nowy dom w Chigaco. Rozpoczynam nowy etap w życiu. Czas się ustatkować, a nie płakać po przegranej. Jeszcze zobaczysz, że wrócę silniejszy.

Pełna treść artykułu na Sport.pl >>

Add a comment

Joe Smith Jr (22-1, 18 KO) na dobre zadomowił się w czołówce prestiżowych zestawień światowej wagi półciężkiej. Dzięki sobotniej wygranej z Andrzejem Fonfarą (28-4, 16 KO), anonimowy do tej pory Amerykanin przekonał wszystkich ekspertów do swojej sportowej wartości.

26-letni Nowojorczyk zadebiutował w zestawieniu magazynu "The Ring", gdzie znalazł się na dziesiątej pozycji, wyrzucając poza ranking właśnie Fonfarę. Z kolei w tworzonej przez dziennikarza Dana Rafaela klasyfikacji ESPN po sobotniej gali w Chicago Smith jest dziewiąty w gronie najlepszych półciężkich globu, a Fonfara przesunął się na dziesiąte miejsce.

Wygrana Smitha z Fonfarą uznawana jest przez wielu ekspertów za największą tegoroczną niespodziankę w światowym boksie. Amerykanin pokonał Polaka już w pierwszej rundzie.

Add a comment

Artur Szpilka skomentował sobotnią porażkę Andrzeja Fonfary (28-4, 16 KO), który w sobotę na gali w Chicago nieoczekiwanie przegrał przez nokaut w pierwszej rundzie  z Joe Smithem Jr (22-1, 18 KO).

- Jestem przekonany, że to był czysty przypadek - ocenił w nagraniu wideo opublikowanym na Facebooku "Szpila". - Andrzej prowadził tę walkę, wygrywał. To jest boks, jeden cios, dostał kontrę, gdy trafiał. Wydaje mi się, że jeśli dojdzie do walki rewanżowej, Andrzej spokojnie powinien go pokonać przed czasem.

- Szkoda że tak się wydarzyło, ale mam nadzieję, że Andrzej wyciągnie wnioski, poprawi obronę i wróci. Jestem tego pewien, bo to jest charakterny chłopak - dodał "ciężki" z Wieliczki, który przy okazji wysoko ocenił zwycięski występ Macieja Sulęckiego (23-0, 8 KO) przeciw Hugo Centeno Juniorem (24-1, 12 KO).

- Maciek zrobił mega postępy, super lewy prosty, wszedł idealnie, trafił, wykończył zawodnika. Mega promocja w Stanach, myślę, że to jest wielki krok do tego, by w najbliższej przyszłości stoczył jakąś fajną, dużą walkę. Myślę, że to idzie w dobrą stronę i trzeba się cieszyć z tego, że mamy kolejnego zawodnika, który jest w światowej czołówce - powiedział Artur Szpilka.

Add a comment

Role były rozpisane wcześniej. Andrzej Fonfara miał wygrać przez nokaut, a Maciej Sulęcki wyszarpać zwycięstwo w starciu z niepokonanym Hugo Centeno Jr.

Boks ma jednak to do siebie, że nie lubi zbyt prostych scenariuszy. Mieszkający w Chicago Fonfara został już w pierwszym starciu sensacyjnie pokonany przez Joe Smitha Jr z Nowego Jorku, a Sulęcki, który na amerykańską wersję swojej kariery zdecydował się dopiero w minionym roku, w bardzo dobrym stylu zatrzymał w ostatnim, dziesiątym starciu pewnego siebie Kalifornijczyka.

Od razu przypomniała mi się inna polska, bokserska noc w Chicago. 21 maja 2005 roku, w szczelnie wypełnionej United Center o mistrzowskie pasy walczyli Andrzej Gołota i Tomasz Adamek. Dla Gołoty, który zmierzył się wtedy z Lamonem Brewsterem, urzędującym czempionem WBO w wadze ciężkiej, była to ostatnia, czwarta próba zdobycia tytułu. Adamek był w jego cieniu, HBO nie zdecydowała się pokazać walki „Górala” o wakujący pas WBC kategorii półciężkiej z Australijczykiem Paulem Briggsem.

Byłem wtedy w Chicago i dobrze pamiętam, że Gołota był w świetnej formie, fizycznej i psychicznej. O Adamku wiedziałem, że ma złamany na sparingu nos i jeśli kontuzja się odnowi na początku walki z Briggsem, to będzie kłopot.

Tak też się stało, ale mniej znany z polskich pięściarzy pokazał serce wielkiego wojownika. Wygrał z Australijczykiem, po niesamowitej, krwawej wojnie i zdobył swój pierwszy tytuł mistrza świata. A Gołota raz jeszcze zawiódł, przegrał szybko, z kretesem, choć nadzieje z nim związane były ogromne.

Pełna treść artykułu na Polsatsport.pl >>

Add a comment

Artur Boruc uważa, ze Andrzej Fonfara (28-4, 16 KO) pozbiera się po bolesnej porażce z Joe Smithem Juniorem. "Polski Książę" niespodziewanie przegrał w pierwszej rundzie z mocno bijącym Amerykaninem, najprawdopodobniej tracąc na jakiś czas szansę na ponowną walkę o mistrzostwo świata wagi półciężkiej. 

- Mieliśmy okazję chwilę porozmawiać, ale jest za wcześnie, by nawet się starać kogoś pocieszać po takiej porażce - powiedział bramkarz piłkarskiej reprezentacji polski będący przyjacielem i wielkim fanem Fonfary.

- Ja myślę, że Andrzej zdaje sobie sprawę, że czasem tak w życiu bywa, że los płata nam takie figle. Myślę, że wyciągnie z tego nauczkę i wróci silniejszy - dodał Artur Boruc. 

Add a comment

Jerry Capobianco, trener Joe Smitha Jr (22-1, 18 KO), który wygrał w pierwszej rundzie z Andrzejem Fonfarą (28-4, 16 KO) jest bardzo zadowolony z występu swojego podopiecznego. Szkoleniowiec Amerykanina twierdzi, że wynik, który dla większości był sensacją, dla niego był spodziewany.

- Pamiętam ubiegłoroczną walkę Fonfary z Nathanem Cleverlym. Oni tam przyjmowali bardzo dużo ciosów. Myślałem po cichu, że nie wyobrażam sobie, żeby ktoś mógł przyjąć tyle ciosów od Smitha i nie wylądować na deskach. I tak faktycznie było - komentował trener Amerykanina w rozmowie z Przemkiem Garczarczykiem, dziennikarzem Fightnews.com.

- W pierwszej rundzie Joe delikatnie się zachwiał na nogach, ale ja wiedziałem, że nic mu nie jest. Fonfara wskoczył do półdystansu, stracił czujność i otrzymał cios, który wszystko rozpoczął. Joe jest bardzo silny - tłumaczy Jerry Capobianco.

- Fonfara jest łatwy do trafienia, a dobrze wiedzieliśmy, że jeśli Smith trafi Fonfarę, to walka szybko się zakończy. To nie było dla nas zaskoczenie, dobrze wiedzieliśmy, że ten pojedynek będzie miał właśnie taki przebieg. Jeśli Fonfara będzie chciał rewanżu i będzie to miało finansowy sens, to czemu nie - podsumowuje trener Joe Smitha Jr.

Add a comment

- To smutny dzień dla mnie i dla wielu polskich kibiców - powiedział trener Sam Colonna po porażce Andrzeja Fonfary (28-4, 16 KO) z Joe Smithem Jr (22-1, 18 KO).

- Trzymaliśmy się planu, wiedzieliśmy, że rywal szybko zaczyna - stwierdził szkoleniowiec "Polskiego Księcia". - Andrzej opuścił lewą rękę i dał się trafić prawym. Chwilę wcześniej Smith był podłączony. To jest boks! Wrócimy silniejsi. Andrzej odpuścił rękę i dał się złapać. Taka już jest ta gra. Musisz być cały czas gotowy!

Colonna ocenił, że taktyka na walkę była dobrze przygotowana, ale jeden cios całkowicie odmienił losy pojedynku: - Pracowaliśmy nad lewym prostym i trzymaniem rywala na dystans, nie chciałem żeby Andrzej stał naprzeciw niego, bo wiedzieliśmy, że w półdystansie Smith może być groźny. Chcieliśmy poboksować do trzeciej, czwartej rundy i walka wyglądałaby już zupełnie inaczej. Walka nie poszła jednak po naszej myśli, Andrzej dał się trafić ciosem, którego nie widział... To część boksu.

Zapytany o ewentualny pojedynek rewanżowy ze Smithem Sam Colonna odparł: - Gdyby Smith dał nam rewanż, byłoby wspaniale.

Add a comment

- Myślałem, że mam go pod kontrolą, tak naprawdę nie widziałem tego ciosu, nawet nie wiedziałem, kiedy znalazłem się na ziemi - powiedział Andrzej Fonfara (28-4, 16 KO) po sensacyjnej porażce z Joe Smithem Jr (22-1, 18 KO) przez techniczny nokaut w pierwszej rundzie na gali boksu w Chicago.

- Cóż, przegrałem walkę, ciężko mi teraz cokolwiek powiedzieć. Szkoda że przed czasem, nie miałem okazji się rozwinąć, ale taki jest boks. Teraz muszę odpocząć i wracam do treningów - zapowiedział Fonfara, który gotowy jest stoczyć rewanżowy pojedynek ze swoim pogromcą.

- Biorę taki rewanż, myślę że Joe Smith nie jest ode mnie lepszym pięściarzem, na pewno ma mocne uderzenie, gdy mnie uderzał na dół, czułem jego ciosy. Próbowałem go kontrować na górę, trochę tych ciosów przyjął, widziałem to i może dlatego za pewnie się poczułem i opuściłem lewą rękę. Dostałem prawy i walka się skończyła - stwierdził zaliczany do światowej czołówki wagi półciężkiej "Polski Książę".

Add a comment