Już jutro na gali w Atlantic City swoje kolejne zawodowe pojedynki stoczą dwaj niepokonani polscy pięściarze wagi ciężkiej - Mariusz Wach (24-0, 16 KO) i Artur Szpilka (9-0,7 KO). "Wiking" zmierzy się z Tye Fieldsem (49-4, 44 KO), zaś rywalem "Szpili" będzie Terrance Marbra (6-1, 5 KO). Zdaniem dwukrotnego pretendenta do tytułów mistrzowskich wagi ciężkiej Monte Barretta obaj Polacy to zawodnicy utalentowani i mają szansę w przyszłości na znaczące sukcesy.
- Artur ma olbrzymi potencjał. Brakuje mu co prawda doświadczenia, ale jest bardzo silny, ma solidne podstawy techniczne - mówi o Szpilce Barrett. - Dobrze bije ciosy proste. Na pewno jego siłą są młodość i twardy charakter. Wydaje się być bardzo skupiony na tym, co robi. Jeśli tylko będzie dobrze prowadzony, może zarobić dużo pieniędzy. Ten dzieciak naprawdę mi się podoba!
Równie dobrą ocenę "Two Gunz" wystawia Wachowi, choć zastrzega, że w jego opinii dwumetrowiec z Krakowa między linami nie wykorzystuje w pełni swoich gabarytów. - Wach jest dobry, ale według mnie trenują go w niewłaściwy sposób. W wyniku treningu traci wiele ze swojego atutu w postaci wzrostu - twierdzi Barrett. - Uczą go niskich uników, a według mnie powinni wzorować się na braciach Kliczko, którzy boksują na dystans. Wach jest za wysoki na boksowanie na balansie, ale ma ogromne możliwości. Miałem okazję przeboksować z nim osiem rund w 2008 roku, gdy szykowałem się na Tye Fieldsa. Jest silny, pamiętam jego solidną prawą rękę.
- Wach podobnie jak Szpilka jest jeszcze trochę zielony, ale na pewno idzie w dobrym kierunku. Ten chłopak mieszka w gymie, żyje wciąż jak na obozie treningowym. To jest bardzo korzystne. Budzi się i od razu widzi worki treningowe, ring, ma to cały czas przed oczami. Boks jest częścią jego życia, jest jego sposobem na życie - dodaje niedawny pogromca Davida Tuy.
>
Już jutro swój pierwszy pojedynek od czasu ubiegłorocznej porażki z Witalijem Kliczką stoczy Tomasz Adamek (44-2, 28 KO). Rywalem polskiego pięściarza będzie Dominikańczyk Nagy Aguilera (17-6, 12 KO). Choć "Góral" wydaje się być zdecydowanym faworytem tej potyczki, to jednak on sam stara się nie wybiegać zbytnio myślami w przyszłość.
- Pierwsza jest walka sobotnia i dopiero w niedzielę, po moim zwycięstwie, będziemy myśleć, z kim mogę walczyć 16 czerwca. Teraz nie chcemy wybiegać za daleko w przyszłość. O pojedynku czerwcowym na razie nie myślę - oświadczył były czempion kategorii półciężkiej i junior ciężkiej.
Adamek odniósł się także do możliwości zorganizowania jego ewentualnego pojedynku z ekscentrycznym Dereckiem Chisorą (15-3, 9 KO).
- Nie sądzę, żeby Polsat interesował się taką walką. Dereck Chisora - poza tym, że walczył niedawno z Witalijem Kliczko - tak naprawdę stoczonych ma tylko kilkanaście pojedynków. Myślę, że musi jeszcze popracować na swoim rekordem i popularnością. Bo takich walk nie dostaje się tylko dlatego, że się je chce dostać - powiedział popularny "Góral".
> Add a comment>
- Nie mnie oceniać, czy to dobrze, że Andrzej zdecydował się walczyć nie tylko na pięści. Jeżeli czuje się na siłach, to pewnie stać go na to - powiedział Andrzej Wroński, dwukrotny mistrz olimpijski w zapasach, który ma za sobą także debiut w MMA, o walce Andrzeja Gołoty z Ridickiem Bowe. Dwaj ostatni mierzyli się już dwukrotnie ze sobą, ale wówczas jako bokserzy. Teraz starcie odbędzie się w MMA.
- Nie ukrywam, że ciężko jest się przestawić na inny styl walki. Wiem to najlepiej po starciu z Pawłem Nastulą. Andrzej boksował przez trzydzieści lat, a teraz będzie musiał rywalizować w całkiem innej dyscyplinie, różniącej się znacznie od boksu. Wszystko zależy od tego, jak sobie tę walkę ułoży. Czy może w bokserskiej stójce, czy jednak pozwoli na kontakt i wszystko odbywać się będzie w parterze - kontynuował Wroński.
Zarówno Gołota, jak i Wroński doskonale się znają, bowiem razem startowali na Igrzyskach Olimpijskich w Seulu (1988). Nasz bokser sięgnął wówczas po brąz, a zapaśnik po złoto. Wroński zapytany o to, czy - gdyby Gołota zgłosił się do niego z prośbą o pomoc w przygotowaniu do walki to - pomógłby mu, odparł: - Dlaczego nie. To jest mój kolega. Razem przecież startowaliśmy na igrzyskach. Gdyby miał tylko taką ochotę, to nie ma żadnego problemu.
>
Wczoraj na konferencji prasowej na Manhattanie po raz pierwszy stanęli naprzeciw siebie uczestnicy sobotniej gali w Brooklynie, na której dojdzie do trzech ciekawie zapowiadających się pojedynków: Tomasz Adamek - Nagy Aguilera, Siergiej Liachowicz - Bryant Jennings i Zab Judah - Vernon Paris.
http://www.youtube.com/watch?v=kLBzEXGG3SI
> Add a comment>
Przy każdym niedzielnym obiedzie rodzice przekonywali mnie, żebym rzuciła boks, ale teraz mnie wspierają, jeżdżą ze mną na walki. Mama strasznie przeżywa każdą galę, dużo płacze. Że ktoś bije jej córeczkę? Nie, że raczej jej córeczka kogoś bije – mówi Karolina Owczarz, 19-letnia pięściarka z Łodzi.
Na sobotniej gali boksu w Oświęcimiu stoczysz swoją czwartą walkę na zawodowym ringu. Czujesz już ten dreszczyk emocji związany z pojedynkiem?
Karolina Owczarz: Każda kolejna walka oznacza większą presję, większe oczekiwania, więcej oczu zwróconych w moją stronę. I oczywiście, że czuje presje na sobie, czuje stres. Poza tym za każdym razem naprzeciwko mnie w ringu staje lepsza rywalka. Pierwsza była taka na przetarcie, druga już coś potrafiła, ale była do zrobienia. Trzecia naprawdę dobrze boksowała, ale ją pokonałam. Sobotnią rywalkę widziałam tylko na wideo. Naprawdę dużo potrafi. Stanę w ringu to przekonam się, czy jestem lepsza. Za mną sześć tygodni intensywnego treningu. Jestem dobrze przygotowana.
Mieszkasz w Łodzi, ale trenujesz w Warszawie z Łukaszem Landowskim. Do tego w tym roku zdajesz jeszcze maturę. Jak udaje ci się to wszystko połączyć?
Do Łodzi wracam tylko na weekendy. Właściwie od początku roku szkolnego, mam indywidualny tok nauczania, pojawiam się w szkole okazjonalnie, żeby coś zaliczyć, tak naprawdę na własną rękę przygotowuje się do matury. Za to w Warszawie mieszkam w hotelu, mam może sto metrów na hale, gdzie codziennie trenuje. Pewnie, że czasami jestem zmęczona, że mam wszystkiego dosyć. I przyznaje, czasami sama zastanawiam się po co mi to wszystko.
To po co ci, to wszystko?
Wiesz w amatorskim boksie musisz być w gazie przez jedenaście miesięcy w roku. Codzienne treningi, co tydzień właściwie jakiś turniej, zawody. Tylko miesiąc przerwy, czasu naprawdę nie ma za dużo. Pamiętam taką sytuację, że kiedy odwołali mi jeden trening to poszłam z koleżankami na kawę. Siedziałyśmy na tarasie, rozmawiałyśmy, śmiałyśmy się. Cieszyłam się jak dziecko, byłam szczęśliwa, bo trochę odpoczęłam od boksu, treningów. Ale z drugiej strony boks daje mi ogromną przyjemność, na ringu czuje się coraz lepiej, kontuzję mnie omijają. Nikt mi jeszcze nie złamał nosa, nie miałam nigdy rozciętego łuku brwiowego. Po walce są siniaki, ale na szczęście jestem kobietą, mogę je zatuszować (śmiech). Tak naprawdę wszystko się układa. Nie ma powodu, żebym miała zrezygnować.
>
Były więzień Artur Szpilka (9-0, 7 KO) powalczy w sobotę w Atlantic City z eksbandytą, wielokrotnym skazańcem Terencem J. Marbrą (6-1, 5 KO). Gdyby Polak uderzał Amerykanina tak jak nieszczęsnych sparingpartnerów, rywal pewnie skończyłby ze złamanymi żebrami.
Marbra dekadę temu uchodził za talent w gymie uznanego trenera Dana Birminghama (pracował też z Winkym Wrightem, Jeffem Lacym, Chadem Dawsonem) w St. Petersburg na Florydzie, ale został skazany za napaść na policjanta. Dostał półtora roku. Wyszedł, wznowił treningi i karierę, ale znów poszedł siedzieć. Tym razem za rozbój bez użycia broni palnej lub innego śmiertelnego narzędzia. Znów na półtora roku. Wyszedł, wznowił treningi i karierę, ale ponownie poszedł siedzieć. Jeszcze raz pobił bowiem policjanta, co nie spotkało się z pobłażliwością wymiaru sprawiedliwości - dostał cztery lata. W międzyczasie napatoczyły się zatrzymania za inne sprawy. Gazeta "Orlando Sentinel" pisała, że Marbrę oskarżano o wiele grzechów - od narkotyków, przez włamania, do rozbojów z bronią w ręku i bez.
Poprzedni przeciwnik Polaka - David Osborne Saulsberry - też nie był aniołem, choć jego rekord w policyjnych kartotekach jest znacznie krótszy niż Marbry.
Szpilka też dopiero od niedawna jest po dobrej stronie krat, choć w jego przypadku chodziło "tylko" o udział w bójce pod dyskoteką w podkrakowskiej Wiśniowej. Być może obaj wejdą do ringu w więziennych uniformach - Szpilka w każdym razie zrobi to na pewno, tak jak robił w poprzednich walkach po odbyciu kary.
22-letni Polak jest bardzo zmotywowany, uważa, że rok 2012 będzie przełomem w jego karierze. Od stycznia, gdy wstaje wraz z nowym dniem, witają go przyklejone przez niego samego kartki. Nad łóżkiem - wzywające do abstynencji, do powstrzymania się od łakomstwa, do pracy. Na lodówce - z wyszczególnioną dietą, czyli zero kotletów i kiełbasy. - Powiedziałem sobie, że muszę zapieprzać. Żadnego imprezowania, żadnego alkoholu, zero nadwagi. Już się robi kratka na brzuchu - mówi z dumą Szpilka, który w zeszłym roku po wyjściu z więzienia ważył ponad 120 kg. Ostatnim razem, gdy w USA walczył z Saulsberrym, wielkim, otyłym naturszczykiem, dwa razy znalazł się na deskach w pierwszej rundzie po chaotycznych wymianach, jakby przeniesionych spod dyskoteki w Wiśniowej. - To się nie może powtórzyć, miałem nadwagę, uważałem na swoją lewą rękę - mówi 106-kilowy dziś Szpilka (jest mańkutem, jesienią przeszedł operację dłoni w klinice Roberta Śmigielskiego, tego samego, który operował m.in. Andrzeja Gołotę i Justynę Kowalczyk).
>
Jakiś czas temu Kalle Sauerland oświadczył, iż chętnie doprowadziłby do wzorowanego na "Super Six" turnieju zawodników kategorii ciężkiej. Niemiecki promotor zdaje się do tej pory nie porzucił tej idei. W wywiadzie dla rodzimych mediów przedstawił nawet nazwiska potencjalnych zawodników, którzy mogliby wziąć udział w tych zawodach.
- Moim marzeniem jest doprowadzenie do turnieju w kategorii ciężkiej, podobnego do "Super Six". Zresztą zorganizowanie "Super Six" w wadze cruiser także nie jest niemożliwe. W zmaganiach w "królewskiej dywizji" mogliby wziąć udział Marco Huck, Aleksander Powietkin, Robert Helenius oraz Dereck Chisora bądź David Haye. Dodatkowo zaprosilibyśmy dwóch pięściarzy z USA - powiedział berlińskiej prasie Sauerland.
> Add a comment>
Carl Froch (28-2, 20 KO) jest niezwykle pewny siebie przed pojedynkiem z Lucianem Bute (30-0, 24 KO) do którego dojdzie 26 maja w Nottingham.
Brytyjczyk uważa, że Bute nie mierzył się jeszcze z żadnym rywalem z najwyższej półki i jest przekonany, że odniesie w tej walce zwycięstwo.
- W jego rekordzie nie ma ani jednego wyróżniającego się nazwiska. Ciężko jest go w ogóle ocenić. Bute jest zupełnie nie sprawdzony na światowym poziomie. Dopiero ta walka go zdefiniuje - mówi Froch. - Mówienie, że nie pokonam Bute jest niedorzeczne i śmieszne. Czuję, że mogę go pokonać. Nie widzę w tym żadnego problemu. Mam doświadczenie na najwyższym poziomie.
> Add a comment>
Lennox Lewis, były niekwestionowany mistrz świata wagi ciężkiej, uważa że jego rodak - David Haye (25-2, 23 KO), może poradzić sobie lepiej w walce ze starszym z braci - Witalijem Kliczko (44-2, 40 KO) niż w pojedynku z Władimirem.
Zdaniem Lewisa Witalij jest co prawda bardziej niewygodnym rywalem, ale gorzej porusza się po ringu, co może ułatwić zadanie "Hayemakerowi".
- David chce się zrehabilitować w pojedynku z większym bratem Kliczko, który moim zdaniem ma bardziej nietypowy styl i jest trudniejszy do boksowania, ale być może Haye poradzi sobie lepiej z bokserem, który nie porusza się najlepiej po ringu - mówi Lewis. - Myślałem, że Haye wypadnie lepiej w walce z Władimirem, ale miał kontuzję palca, a to przeszkadza w prawidłowym poruszaniu się po ringu. Gdybym był na jego miejscu, to wycofałbym się z pojedynku. Musisz być gotowy w 100%, kiedy walczysz z najlepszymi.
> Add a comment>
Mariusz Wach (26-0, 14 KO) coraz mocniej zaznacza swoją obecność w światowej wadze ciężkiej. Polskim pięściarzem przed sobotnią walką z Tye Fieldsem (49-4, 44 KO) zainteresował się nawet prestiżowy magazyn "The Ring", który poświęcił "Wikingowi" osobny artykuł w swoim internetowym odpowiedniku
- Waga ciężka nie jest nudna. Dwóch potężnych gości wychodzi przeciwko sobie do ringu i obaj chcą wygrać przez nokaut. To nie może być nudne - mówi Wach w rozmowie z "Biblią Boksu".
- Jestem perfekcjonistą, zawsze wiem, że coś zrobiłem źle i chcę to poprawić. Nie lubię oglądać swoich walk, ale trener mnie do tego zmusza. Wolę oglądać innych, szczególnie swoich rywali. Uważam, że z każdej obejrzanej walki można wyciągnąć jakieś wnioski i czegoś się nauczyć - opowiada pięśćiarz z Krakowa, który ostatnich sześć zawodowych pojedynków zakończył przed czasem.
- Z Fieldsem będę miał podobną taktykę jak Michael Grant. On znokautował go w trzeciej rundzie. W pierwszych dwóch spokojnie czekał, potem zobaczył błąd, wykorzystał go i zakończył walkę. Ja w pierwszych rundach będę unikał jego prawej ręki, a potem zobaczymy - zakończył mierzący 202 cm zawodnik grupy Global Boxing.
Pojedynek Wacha z Fieldsem będzie głównym wydarzeniem sobotniej gali w Atlantic City. Podczas tej samej imprezy wystąpią także Artur Szpilka, Kamil Łaszczyk oraz Przemysław Majewski.
>
Andrzej Gołota (41-8-1, 33 KO) i Riddick Bowe (43-1, 33 KO) mają się zmierzyć w ringu po raz trzeci. Brzmi nieprawdopodobnie, a to dopiero początek historii... Panowie mieliby się zmierzyć jesienią, być może we Wrocławiu. Nie w boksie a w amerykańskim wrestlingu lub MMA. Gołota potwierdził te informacje, choć jeszcze niedawno pukał się w głowę, gdy słyszał podobne sugestie. Oto fragment wywiadu, którego Gołota udzieli "Przeglądowi sportowemu" trzy miesiące temu:
- Pana dawny znajomy Riddick Bowe też nie ma dosyć boksu. Chce walczyć z Kliczkami, twierdzi, że obydwu by zlał. Słyszał pan tę historię?
- Tak powiedział? Cholera, temu Bowe'owi po walkach ze mną naprawdę pomieszało się w głowie.
- To może Gołota - Bowe III? I przejdziecie na emerytury.
- Zwariowałeś? - zapytał Gołota. I nasza rozmowa o Riddicku się skończyła. A jednak...
Informację o podpisaniu kontraktu na walkę ogłosił wczoraj na Dniach Marketingu Sportowego w Warszawie Michael Brill wiceprezes SMG - spółki zarządzającej kilkudziesięcioma arenami sportowymi na świecie. Wiadomość podało Radio TOK.FM. Brilla cytuje też strona wroclaw.sport.pl. - Kontrakt podpisaliśmy o godzinie trzeciej w nocy. Moim zdaniem to będzie wielkie wydarzenie. Chcielibyśmy zorganizować w Polsce kolejne wielkie show po walce Adamek - Kliczko. Naszym priorytetem jest Wrocław i tamtejsza Hala Stulecia - stwierdził wiceprezes SMG.
Gołota na antenie Orange Sportu przyznał, że dojdzie do jego trzeciej walki z Bowem. W dwóch wcześniejszych Polak bił Amerykanina, ale obie walki przegrał przez dyskwalifikację, bo zadawał ciosy poniżej pasa. - Tamte walki to klasyka, można je oglądać na okrągło - twierdzi Roger Bloodworth, który wtedy był w sztabie trenerskim Polaka. Tyle, że zdarzyło to ponad 15 lat temu. A panowie byli wtedy bokserami, a nie wrestlerami. Kiedy w 2009 roku gwiazdor wrestlingu Hulk Hogan wyzwał Gołotę na pojedynek, ten zaproszenia nie przyjął.
Wydawało się, że Polak zakończył karierę Amerykanina, który nie walczył od 1996 roku. Bowe wrócił jednak w 2004 roku, wygrał trzy walki i znowu zniknął. Gołota miał zostać emerytem po laniu, jakie w 2009 roku dostał od Tomasza Adamka. Nie został. - Andrew codziennie trenuje w gymie - mówił jesienią trener Polaka Sam Colonna. - Cholera, z tymi treningami bokserskimi nie jest tak wesoło - opowiadał Gołota. - Na początek bardzo trudno wrócić do tego reżimu. O wiele trudniej niż kilka lat temu. Powiem ci tak – jak zacząłem robić z Samem tarcze, to miałem dosyć. Kiedyś tak się nie męczyłem. No, ale mam naprawioną lewą rękę, to najważniejsze - opowiadał Gołota.
> Add a comment>
Bez trzęsienia ziemi w wadze ciężkiej, ale z małymi łomotami słownymi w lżejszej kategorii wagowej upłynęła konferencja prasowa zapowiadająca drugą edycję "Fight Night", nowej serii NBC Sports Network serwowanej kibicom pięściarstwa w Stanach Zjednoczonych. Z polskiego punktu widzenia najważniejsze oczywiście było pierwsze spotkanie pomiędzy Tomaszem Adamkiem (44-2, 28 KO) i jego rywalem, Nagy Aguilerą (17-6, 12 KO), choć najwięcej okrzyków wznosiły ekipy występujących w głównej walce wieczoru Zaba Judaha i ciągle niepokonanego, mało doświadczonego ale bardzo pewnego siebie Vernona Parisa. Adamkowi i Aguilerze pewności siebie też nie brakowało, choć pięściarz z Dominikany przyznał, że myślał, iż jego polski rywal jest "trochę mniejszy".
- Widać, że Aguilera pracował na treningach, że nie tylko o tym mówił w wywiadach prasowych. Co pokaże na ringu, to inna sprawa, choć ja naprawdę chciałbym, żeby to dla Tomka był test - skomentował posturę Nagy Aguilery trener Adamka Roger Bloodworth, kiedy rozpoczęła się konferencja prasowa w restauracji "Ainsworth" w centrum Manhattanu.
- Lubię walczyć naprawdę, wiem, że Adamek też to lubi, więc dobry show jest pewny. Liczę na moją młodość, ale też to, że wiem jak wykorzystać moje silne strony, kiedy już jestem na ringu. Oglądałem walki Adamka z Estradą, z Arreolą i z Witalijem Kliczką. Mentalnie i fizycznie jestem gotowy - najtrudniejsze czyli odchudzanie, treningi, mam już za sobą, teraz chcę tylko wyjść na ring 24 marca żeby pokazać co potrafię - powiedział pięściarz z Dominikany, mieszkający w Nowym Jorku, a trenujący w Teksasie.
- Trzeba być normalnym. Jak słyszę takie okrzyki jakie były z ekipy Judaha i Parisa, to się zastanawiam, co to komu pomoże, co to da. Pokaż o potrafisz na ringu, a nie krzycz zanim tam wejdziesz - mówi Adamek, komentując bliską przepychanki atmosferę wokół dwóch pięściarzy bijących się o miano głównego pretendenta do tytułu mistrza świata IBF wagi lekkośredniej. - Jeżeli będę tak szybki jak jestem, to ciężko mu będzie pójść ze mną na wymianę ciosów. Moje ręce są bardzo szybkie, często lubię być znikającym punktem i mam nadzieję, że teraz też tak będzie - skomentował odważne zapowiedzi Aguilery Tomek Adamek. > Add a comment>
Doświadczony Meksykanin Saul Roman (34-9, 29 KO) będzie najprawdopodobniej rywalem Damiana Jonaka (32-0-1, 1 KO) w głównym wydarzeniu zaplanowanej na 21 kwietnia gali "Wojak Boxing Night" w Zabrzu.
- Negocjacje w sprawie tej walki nie były łatwe i ciągnęły się przez długie tygodnie, ale jesteśmy bardzo blisko ich pomyślnej finalizacji - poinformował promotor Jonaka Andrzej Wasilewski. - Roman ma teraz 12 godzin na ostateczne parafowanie kontraktu. Jeśli jednak nie zgodzi się na umówione warunki, w ciągu najbliższej doby zdecydujemy się na innego rywala, z Ameryki Południowej.
31- letni Saul Roman w swoim ostatnim pojedynku boksował o "srebrny" tytuł mistrzowski federacji WBC wagi junior średniej, przegrywając w siódmej rundzie z niepokonanym Vanesem Martirosyanem. Wcześniej krzyżował rękawice z takimi gwiazdami ringów zawodowych jak Kassim Ouma, Yuri Foreman, "Yori Boy" Campas czy Sergio Martinez.
- Od dawna marzyła mi się taka walka, lubię boksować z latynoskimi pięściarzami, bo to prawdziwi twardziele, a ja uwielbiam mocne wymiany ciosów - mówi Damian Jonak, notowany aktualnie w czołówce rankingów federacji WBC, WBA i WBO.
>
Były mistrz świata wagi super koguciej Daniel Ponce De Leon (42-4, 35 KO) stoczy swoją kolejną zawodową walkę 5 maja podczas gali w Las Vegas. Głównym wydarzeniem tej imprezy będzie starcie Floyda Mayweathera Jr z Miguelem Cotto.
Rywal Meksykanina nie został jeszcze oficjalnie potwierdzony. Ostatni występ Ponce De Leon zaliczył w styczniu, pokonując Omara Estrellę.
>
James Kirkland, mistrz świata czterech kategorii wagowych Erik Morales, Danny Garcia oraz Carlos Molina podczas ostatniej konferencji prasowej przed galą w Houston.
>
Andrzej Gołota (41-8-1, 33 KO) podpisał kontrakt na walkę z Riddickiem Bowe (43-1, 33 KO). Słynny pięściarz już dwa razy mierzył się z Amerykaninem, ale za każdym razem był dyskwalifikowany za ciosy poniżej pasa, mimo że prowadził na punkty. Były prezydent Aleksander Kwaśniewski powiedział w rozmowie z Orange Sport, że "Andrew" wyjawił mu, dlaczego tak się wówczas zachował.
Kwaśniewski zdradził, że kiedyś spotkał się z Gołotą i zapytał go, dlaczego tak postąpił podczas pamiętnych walk. - Andrzej nieco się zacinając odpowiedział mi: "Panie prezydencie jeżeli mam być szczery, to on mnie wkur..." - mówił Aleksander Kwaśniewski.
>
Andrzej Gołota (41-8-1, 33 KO) podpisał kontrakt na walkę z Riddickiem Bowe (43-1, 33 KO) - podało radio Tok FM. Oznacza to, że popularny "Andrew" wróci wkrótce na ring i zmierzy się z "Big Daddym" po raz trzeci.
- O godz. 3 nad ranem zakończyliśmy negocjacje w sprawie trzeciego starcia Gołota-Bowe - powiedział na X Dniach Marketingu Sportowego w Warszawie Michael Brill z SMG, spółki zarządzającej kilkudziesięcioma arenami sportowymi na świecie; w Polsce współpracującej z nowym stadionem we Wrocławiu. Na razie nie wiadomo jednak, czy to tam i kiedy miałaby się odbyć walka.
Andrzej Gołota w przeszłości dwukrotnie krzyżował rękawice z Riddickiem Bowe, w 1996 roku. Polak był dwukrotnie bliski zwycięstwa, ale za każdym razem był dyskwalifikowany, ponieważ uderzał rywala poniżej pasa.
Ciekawostką jest fakt, że konfrontacja Gołoty z Bowem ma odbyć się w formule MMA lub, jak precyzuje Tok FM na zasadach "wrestlingu".
>