Sponsorzy grupy KnockOut

Patronat medialny


 

Krzysztof Zimnoch (21-1-1, 14 KO) wchodzi w końcowy etap przygotowań do walki z byłym pretendentem do tytułu mistrza świata wagi ciężkiej Michaelem Grantem (48-6, 36 KO). Polski pięściarz, który do swoich pojedynków przygotowuje się w Londynie, ma przed sobą ostatni tydzień sparingów przed starciem z mierzącym 201 cm Amerykaninem.

- Walki z wielkoludami nie są dla mnie problemem. Sparuję z wysokimi pięściarzami, w tym z jednym bardzo wysokim i wszystko wygląda bardzo dobrze. Najcięższa praca już za mną. Przede mną ostatnie sparingi, a potem nagroda w postaci walki - mówi Zimnoch.

Pojedynek białostoczanina z Grantem będzie głównym wydarzeniem gali organizowanej 22 kwietnia w Legionowie. To właśnie w tym miejscu rok temu Zimnoch poniósł jedyną zawodową porażkę, przegrywając z Mike'm Mollo.

- Nie jestem typem pięściarza, który jest przesądny i ma złe wspomnienia z miejsc, gdzie walki mu nie wyszły. Wręcz przeciwnie, cieszę się, że mogę walczyć w Legionowie, żeby zatrzeć złe wrażenie z ubiegłego roku, a przy okazji to całkiem niedaleko Białegostoku, więc liczę, że trochę osób przyjedzie, aby mnie wspierać - tłumaczy Zimnoch.

W Legionowie kibice zobaczą także m.in. walki Dariusza Sęka z Ukraińcem Wiktorem Poljakowiczem, Michała Syrowatki z doświadczonym Krzysztofem Szotem oraz występ oficjalnego pretendenta do tytułu mistrza Europy wagi średniej Kamila Szeremety.

Kup bilet na galę w Legionowie. Zobacz walkę Zimnoch - Grant! > 

Add a comment

- Pracuję na sali z młodymi pięściarzami. Poprosili mnie, żebym przekazał swoje umiejętności podczas treningów. 22 kwietnia będę się starał przekazać to, co wiem o boksie, w nieco inny sposób: Krzysztofowi Zimnochowi na ringu w Polsce - mówi Michael Grant (48-6, 36 KO), którego pojedynek z Zimnochem (21-1, 14 KO), obok walki Głowacki kontra Meroro, stanowić będzie główny punkt bokserskiego wieczoru w Legionowie.

Miałeś dwuletni rozbrat z pięściarstwem - bardziej wymuszony niż z własnego wyboru...
Michael Grant: Tak dokładnie było. Po walce z Charrem w Moskwie okazało się, że coś nie jest w porządku z moją krwią. Nic wspólnego z pięściarstwem, zmęczeniem materiału - taka rzecz mogła się zdarzyć każdemu. Na szczęście, dosłownie miesiąc temu, lekarze ostatecznie orzekli, że wszystko jest już w porządku. Nie muszę dodawać, że energia mnie rozpiera. Mam stały kontakt z boksem. Pracuję na sali z młodymi pięściarzami. Poprosili mnie, żebym przekazał swoje umiejętności podczas treningów. 22 kwietnia będę się starał przekazać to, co wiem o boksie, w nieco inny sposób: Krzysztofowi Zimnochowi na ringu w Polsce.

Nazwisko "Michael Grant" jest na stałe połączone z polską wagą ciężką. W 1999 roku była dramatyczna walka z Andrzejem Gołotą, w 2010 z Tomkiem Adamkiem, teraz, w 2017 roku, z Krzysztofem Zimnochem. Ten ostatni, ceniąc Twoje umiejętności, na pewno wybiega już z myślami do tego, co będzie po wygranym pojedynku w Legionowie.
Nie mam złudzeń, że bardziej chodzi o nazwisko... tylko, że ktoś zapomina, że za tym nazwiskiem kryje się dumny człowiek. Kiedy otrzymałem propozycję walki, przeszły mnie ciarki, dreszcz emocji. Powiem szczerze - gdyby tego dreszczyku nie było, nie zdecydowałbym się na walkę. Ale widać ciągle coś we mnie siedzi, jest okazja, żeby zmotywować samego siebie.

Pamiętasz dramatyczne zakończenie walki z Andrzejem?
Każdą sekundę. Dziesiąta runda, wiedziałem, że przegrywam na punkty. Skakałem z radości po ringu, nie wiedziałem co się dzieje, nie wiedziałem dlaczego dalej nie boksujemy. Później zacząłem sobie przypominać ostatnie minuty, zrozumiałem. Moment z tej ostatniej rundy, w którym trafiłem Gołotę najpierw prawym prostym, a później dwoma ciosami z lewej ręki. Chyba to był ten moment, kiedy Andrzej przestał wierzyć. Gołota to wielki pięściarz, walczył z najlepszymi. Obaj wchodziliśmy na ring wierząc, że wygramy, ale czasami przypomina ci się ból i już więcej tego nie chcesz. Przełamać coś takiego, to najtrudniejsza sprawa w boksie. To będzie musiał przełamać w sobie Zimnoch.

Z Krzysztofem Zimnochem dwukrotnie bił się twój imiennik Mike Mollo, ale trudno będzie wyciągać jakieś wnioski, bo jesteście zupełnie innymi pięściarzami. Nie tylko dlatego, że masz ponad dwa metry wzrostu, a Mollo... trochę mniej.
Pewnie i tak zadzwonię do Mollo. Słyszę, że Polak wolno zaczyna - ja nie mam z tym problemów. Specjalnie nie będę jego stylu studiował, bo wiem, że wszyscy pięściarze z Europy walczą w ten sam sposób. Prawie identycznie, to już wielokrotnie przerobiłem. Zimnoch będzie pewnie schodził na boki, usiłował trafić jednym uderzeniem, unikać zwarcia. Nie ma problemu. Mam taką samą siłę ciosu, jak kiedyś. Biję naprawdę mocno. Ważę obecnie około 120 kilogramów, może zbiję 2-3 kg do walki. Nie będę się jednak zamęczał zbijaniem kilogramów - waga przy tym wzroście nie jest najważniejsza. Chcę być w pełni zdrowy, uniknąć kontuzji podczas treningów. Wiem, że będzie polska publiczność, chyba najlepsza na świecie. Na to liczę!

Kup bilet na galę w Legionowie. Zobacz walki Głowackiego i Zimnocha! >>

Add a comment

22 kwietnia boks zawodowy ponownie zawita do podwarszawskiego Legionowa za sprawą gali organizowanej przez grupy Babilon Promotion i Sferis KnockOut Promotions. Tym razem w pojedynku wieczoru były mistrz świata wagi junior ciężkiej Krzysztof Głowacki zmierzy się z reprezentantem Namibii Vikapitą Meroro.

Dla popularnego "Główki" zbliżający się występ będzie powrotem na ring po utracie pasa we wrześniowym boju z Oleksandrem Usykiem. 

W inne ciekawej walce czołowy polski zawodnik wagi ciężkiej Krzysztof Zimnoch skrzyżuje rękawice z byłym pretendentem do tytułu mistrza świata dwumetrowym Amerykaninem Michaelem Grantem, który w swojej karierze krzyżował rękawice z takimi postaciami królewskiej dywizji jak Andrzej Gołota, Tomasz Adamek czy Lennox Lewis.

W Legionowie między linami pojawi się także aktualny pretendent to tytułu mistrza Europy kategorii średniej Kamil Szeremeta.

Kup bilet na galę w Legionowie >

Add a comment

- Teraz tą kategorią rządzą giganci, więc trzeba się do nich przyzwyczajać. Pojedynek z Grantem będzie bardzo pożytecznym doświadczeniem - mówi Krzysztof Zimnoch (21-1-1, 14 KO), który 22 kwietnia na gali w Legionowie zmierzy się z byłym pretendentem do tytułu mistrza świata wagi ciężkiej Michaelem Grantem (48-6, 36 KO). Dla Amerykanina będzie to trzeci pojedynek z polskim pięściarzem. W przeszłości urodzony w Chicago zawodnik krzyżował rękawice z Andrzejem Gołotą i Tomaszem Adamkiem.

Wrócisz na ring niecałe dwa miesiące po ostatniej walce. Nie za mocne tempo?
Krzysztof Zimnoch: Tempo jest odpowiednie. Ustalają je moi promotorzy, a ja się do niego dopasowuję. Nie będzie miał problemów z przygotowaniem wysokiej formy na kwiecień. To moja praca, więc ciężko trenuję i nie narzekam.

Kiedy dowiedziałeś się, że to Michael Grant będzie twoim rywalem?
Kilka dni temu. Zadzwonił do mnie promotor Tomasz Babiloński i powiedział, że osiągnęli porozumienie. Ja wcześniej już wiedziałem, że to jeden z możliwych rywali. Jak dostałem potwierdzenie, że będzie to ostatecznie Grant, to od razu zadzwoniłem do trenera i zaczęliśmy ustalać konkretny plan przygotowań.

Od razu przystąpiłeś do studiowania jego walk?
Tak, obejrzałem walkę z Andrzejem Gołotą, Tomaszem Adamkiem i inne pojedynki. To pięściarz, który w szczycie formy należał do światowej czołówki, ma bardzo duży repertuar uderzeń. Nie wiem, ile zostało z jego najlepszej formy i jak dobrze będzie przygotowany do tego pojedynku, ale ja głównie skupiam się na sobie i na poprawianiu swoich błędów.

Szacunku do starych mistrzów nauczył polskich pięściarzy już Oliver McCall.
To prawda. McCall przed walką ze mną powiedział, że on więcej przed naszym pojedynkiem zapomniał, niż ja zdążyłem się nauczyć i to jest prawda. Walka z takimi zawodnikami to cenne doświadczenie. Trzeba szanować takich pięściarzy.

Z kimś tak wysokim na zawodowych ringach jeszcze chyba nie boksowałeś?
Na pewno nie, ale spójrzmy na czołówkę wagi ciężkiej. Wszystkie mistrzowskie pasy mają zawodnicy o świetnych warunkach fizycznych. Teraz tą kategorią rządzą giganci, więc trzeba się do nich przyzwyczajać. Pojedynek z Grantem będzie bardzo pożytecznym doświadczeniem.

To oznacza, że Grant będzie pierwszym z kilku gigantów, z którymi teraz będziesz boksował?
Zobaczymy. Rywali dobierają mi promotorzy, a ja wierzę, że oni doskonale wiedzą, jak mnie poprowadzić do dużych walk i zrobić to w taki sposób, żebym w razie dobrej oferty był na takie wyzwanie gotowy. Jeśli myślę o mistrzowskich walkach, to muszę sprawdzać się z zawodnikami o takich warunkach fizycznych.

Nie masz obiekcji przed powrotem do Legionowa? W końcu to tam przegrałeś przez nokaut z Mike'm Mollo.
Nie, w ogóle mi to nie przeszkadza i nie myślę o tym. Myślę, że udowodniłem w ostatniej walce, że potrafię pozbierać się po porażce i wyciągnąć wnioski. Z resztą porażki to część kariery każdego pięściarza. Jeśli podejdziesz do nich właściwie, to porażki mogą zrobić z ciebie lepszego zawodnika.

Na ile poważne były rozmowy o walce z Dillianem Whytem?
Moi promotorzy otrzymali w tej sprawie zapytanie, więc zapytali mnie, czy byłbym na taki pojedynek gotowy. Od razu wyraziłem zainteresowanie, ale konkrety dotyczące daty i miejsca walki już się nie pojawiły, więc skupiliśmy się na przygotowaniach do Legionowa.

Coraz więcej mówi się o twojej walce z Arturem Szpilką. Padają nawet pierwsze daty. Szpilka mówi o możliwym pojedynku w lipcu.
A ja mówię, że do tej walki w lipcu nie dojdzie. Na dzisiaj nie ma takiego tematu. Ja nie potrzebuję do szczęścia walki ze Szpilką. Mam swoją drogę i bez niego też mogę dojść do pojedynków z czołówką wagi ciężkiej. Nie wiem czy ta walka kiedyś się odbędzie. Pewnie tak, ale nie ma takiej gwarancji.

Uraziło cię to, że Szpilka traktuje ciebie jako plan rezerwowy w przypadku, gdy nie dojdzie do jego pojedynku z Dominikiem Breazealem?
Nie, nic co powie Artur Szpilka nie jest mnie w stanie urazić. Ja mam swój plan na karierę, on ma swój i zobaczymy, czy te dwie drogi się przetną. Jeśli będzie konkretna propozycja, to usiądziemy i będziemy o niej rozmawiać. Na razie to tylko gdybanie, a ja skupiam się na pojedynku z Michaelem Grantem.

Add a comment

Były pretendent do tytułu mistrza świata wagi ciężkiej Michael Grant (48-6, 36 KO) będzie rywalem Krzysztofa Zimnocha (21-1-1, 14 KO) na gali w Legionowie 22 kwietnia - poinformował na Twitterze promotor pięściarza Tomasz Babiloński. 

44-letni dziś Grant w latach swojej świetności, w 1999 roku, pokonał m.in. Andrzeja Gołotę. Zwycięstwo to otworzyło mierzącemu 201 cm Amerykaninowi drogę do walki z legendarnym Lennoxem Lewisem. W 2010 roku "Big" Michael przegrał na punkty z Tomaszem Adamkiem. W swoich dwóch ostatnich występach Grant ulegał przed czasem Carlosowi Takamowi i Manuelowi Charrowi.

Na gali w Legionowie oprócz Krzysztofa Zimnocha wystąpią także m.in. Krzysztof Głowacki (26-1, 16 KO) i Kamil Szeremeta (15-0, 2 KO).

Add a comment

Krzysztof Zimnoch (21-1-1, 14 KO) zakończył pierwszy tydzień przygotowań do gali w Legionowie. 33-letni pięściarz z Białegostoku drugi tegoroczny pojedynek stoczy 22 kwietnia, jednak nazwisko jego rywala nie zostało jeszcze oficjalnie potwierdzone.

- Ekipa sparingowa jest konkretna. Akurat wszyscy mamy swoje walki w kwietniu, także razem się do nich przygotowujemy.  Ten starszy pan po prawej to legendarny brytyjski trener jamajskiego pochodzenia Don David, mający na swoim koncie mistrzów swiata i Europy - tłumaczy Zimnoch.

Polski pięściarz po raz kolejny do swojego występu będzie przygotowywał się w Londynie. Po raz trzeci nad treningami Zimnocha będzie czuwał Richard Williams.

W sparingach Zimnochowi pomagają m.in. Dominic Akinlade (8-1-1, 4 KO) i AJ Carter (8-2, 6 KO). Na gali w Legionowie kibice zobacza także m.in. byłego mistrza świata wagi junior ciężkiej Krzysztofa Głowackiego i Kamila Szeremetę.

Add a comment

Krzysztof Zimnoch (21-1-1, 14 KO) skomentował na Facebooku informację o planowanym wstępnie na lato pojedynku z Arturem Szpilką (20-2, 15 KO). 

"Artur Szpilka twierdzi , ze jest możliwość, że zawalczymy może w lipcu... Dziwne, że przez cały ten czas unikał tej walki jak mógł, a teraz stwierdza, że walczy ze mną już w lipcu. Jeśli nie wyjdzie mu z Dominickiem Brazealem... Po pierwsze to ja nic o tym terminie w lipcu nie wiem, a po drugie to ten człowiek interesuje mnie najmniej. Mam swoja drogę, świetne warunki do rozwoju, robię progres i za chwilę będę gotów, by walczyć z czołówką światową i to bez Artura Szpilki." - napisał Zimnoch.

"Oczywiście chcę dać tę walkę kibicom, bo na nią czekają, ale nie wtedy, kiedy on się na nią łaskawie zdecyduje, ale wtedy kiedy to ja uznam, że jest ona najlepszą opcją dla mnie na tym etapie kariery, na którym akurat będę. Ja ewentualną walką z nim traktuje jedynie jako kolejny krok do swojego celu czyli walki o pas mistrza świata. No i oczywiście jako prezent dla wszystkich kibiców boksu w Polsce." - dodał białostoczanin, który po raz kolejny pojawi się między linami 22 kwietnia w Legionowie.

Add a comment

Chociaż Krzysztof Zimnoch (21-1-1, 14 KO) jest przymierzany do walki z Anglikiem Dillianem Whytem, to bardziej prawdopodobny wydaje się jego występ 22 kwietnia na gali w Legionowie. Trenujący w Londynie polski pięściarz wagi ciężkiej już rozpoczął sparingi przed tym występem.

- Od trzech dni jestem z powrotem na sali u Richarda .Obejrzeliśmy dobrze moją ostatnią walką i jak zwykle jest dużo do poprawy . Cieszymy się obaj ze zwycięstwa, ciosy robią coraz większe spustoszenie, ale roboty przed nami wciąż nie mało zeby rywalizować z czołówką. Wiemy jednak nad czym mamy pracować - mówi Zimnoch.

Białostoczanin pod koniec lutego wygrał przez techniczny nokaut z Mike'm Mollo. Zwycięstwo z Amerykaninem było udanym rewanżem za jedyną jak do tej pory porażkę na zawodowych ringach.

- System treningowy tutaj jest inny niż w wielu miejscach w których trenowałem . Głownie ze względu na sparingi. Tutaj nie ma tak, że sparujemy na 2-3 tygodnie przed samą walką, ale w każdym jednym tygodniu przygotowań po 2 lub 3 razy. Bardzo mi to pasuje, bo dzięki temu mam cały czas kontakt z ringiem i koryguje na bieżąco rzeczy nad którymi wcześniej pracujemy z trenerem. Czuje się świetnie, nic ni nie dolega i nie mogę doczekać się kolejnej walki 22 Kwietnia - podsumowuje Zimnoch, udostępniając w sieci ostatnią rundę ze swojego środowego sparingu.

 

Add a comment

Kilka dni temu w mediach pojawiła się informacja o tym, że Krzysztof Zimnoch (21-1-1, 14 KO) przymierzany jest do walki z wysoko notowanym Dillianem Whytem (20-1, 15 KO). Do pojedynku mogłoby dojść w maju w Londynie. Współprmujący ciężkiego z Białegostoku Andrzej Wasilewski stwierdził jednak na Twitterze, że kwestia starcia Zimnoch - Whyte jest jeszcze daleka od realizacji.

- Na tę chwilę nie ma tematu. Miałem jeden telefon w tej sprawie z Anglii, jakieś 5-7 dni temu.  Odpowiedziałem, żeby złożyli mi ofertę to może się zastanowimy. Na razie nic nie dostałem - napisał Wasilewski.

Jeśli w sprawie boju Zimnoch - Whyte nic się nie zmieni, polski pięściarz między liny powróci prawdopodobnie 22 kwietnia na gali w Białymstoku.

Add a comment

- Przygotowuję się do występu na gali 22 kwietnia w Polsce - mówi Krzysztof Zimnoch (21-1-1, 14 KO), który jest przymierzany do walki z Dillianem Whytem. Promotorzy polskiego pięściarza otrzymali w tej sprawie zapytanie, jednak konkrety pojedynku nie są jeszcze znane.

- Fajnie byłoby jakby do walki z Whytem doszło w maju, ale tak czy siak to przygotowuję sie do występu na 22 kwietnia w Polsce. A jesli po drodze negocjacje pójdą dobrze i Whyte wypali to przynajmniej będę na to gotowy - ocenia Zimnoch.

Białostoczanin nie zamierza długo odpoczywać po niedawnej wygranej z Mike'm Mollo i już w sobotę zamelduje się w Londynie, gdzie rozpocznie kolejny obóz treningowy z Richardem Williamsem.

- Zależy mi, żeby boksować teraz jak najwiecej, bo jestem na dobrej drodze i wiem, że jestem coraz lepszy oraz silniejszy. Chcę dawać swoim kibicom i promotorom to czego oczekują. Czuję się szczęśliwym człowiekiem. Mam wspaniała żonę i samych dobrych ludzi wokół siebie, a także świetnych fachowców, którzy mnie szkolą, promują, dbają o moją karierę i którzy stworzyli mi idealne warunki do rozwoju - podsumowuje Zimnoch.

Add a comment