Sponsorzy grupy KnockOut

Patronat medialny


 

- Teraz tą kategorią rządzą giganci, więc trzeba się do nich przyzwyczajać. Pojedynek z Grantem będzie bardzo pożytecznym doświadczeniem - mówi Krzysztof Zimnoch (21-1-1, 14 KO), który 22 kwietnia na gali w Legionowie zmierzy się z byłym pretendentem do tytułu mistrza świata wagi ciężkiej Michaelem Grantem (48-6, 36 KO). Dla Amerykanina będzie to trzeci pojedynek z polskim pięściarzem. W przeszłości urodzony w Chicago zawodnik krzyżował rękawice z Andrzejem Gołotą i Tomaszem Adamkiem.

Wrócisz na ring niecałe dwa miesiące po ostatniej walce. Nie za mocne tempo?
Krzysztof Zimnoch: Tempo jest odpowiednie. Ustalają je moi promotorzy, a ja się do niego dopasowuję. Nie będzie miał problemów z przygotowaniem wysokiej formy na kwiecień. To moja praca, więc ciężko trenuję i nie narzekam.

Kiedy dowiedziałeś się, że to Michael Grant będzie twoim rywalem?
Kilka dni temu. Zadzwonił do mnie promotor Tomasz Babiloński i powiedział, że osiągnęli porozumienie. Ja wcześniej już wiedziałem, że to jeden z możliwych rywali. Jak dostałem potwierdzenie, że będzie to ostatecznie Grant, to od razu zadzwoniłem do trenera i zaczęliśmy ustalać konkretny plan przygotowań.

Od razu przystąpiłeś do studiowania jego walk?
Tak, obejrzałem walkę z Andrzejem Gołotą, Tomaszem Adamkiem i inne pojedynki. To pięściarz, który w szczycie formy należał do światowej czołówki, ma bardzo duży repertuar uderzeń. Nie wiem, ile zostało z jego najlepszej formy i jak dobrze będzie przygotowany do tego pojedynku, ale ja głównie skupiam się na sobie i na poprawianiu swoich błędów.

Szacunku do starych mistrzów nauczył polskich pięściarzy już Oliver McCall.
To prawda. McCall przed walką ze mną powiedział, że on więcej przed naszym pojedynkiem zapomniał, niż ja zdążyłem się nauczyć i to jest prawda. Walka z takimi zawodnikami to cenne doświadczenie. Trzeba szanować takich pięściarzy.

Z kimś tak wysokim na zawodowych ringach jeszcze chyba nie boksowałeś?
Na pewno nie, ale spójrzmy na czołówkę wagi ciężkiej. Wszystkie mistrzowskie pasy mają zawodnicy o świetnych warunkach fizycznych. Teraz tą kategorią rządzą giganci, więc trzeba się do nich przyzwyczajać. Pojedynek z Grantem będzie bardzo pożytecznym doświadczeniem.

To oznacza, że Grant będzie pierwszym z kilku gigantów, z którymi teraz będziesz boksował?
Zobaczymy. Rywali dobierają mi promotorzy, a ja wierzę, że oni doskonale wiedzą, jak mnie poprowadzić do dużych walk i zrobić to w taki sposób, żebym w razie dobrej oferty był na takie wyzwanie gotowy. Jeśli myślę o mistrzowskich walkach, to muszę sprawdzać się z zawodnikami o takich warunkach fizycznych.

Nie masz obiekcji przed powrotem do Legionowa? W końcu to tam przegrałeś przez nokaut z Mike'm Mollo.
Nie, w ogóle mi to nie przeszkadza i nie myślę o tym. Myślę, że udowodniłem w ostatniej walce, że potrafię pozbierać się po porażce i wyciągnąć wnioski. Z resztą porażki to część kariery każdego pięściarza. Jeśli podejdziesz do nich właściwie, to porażki mogą zrobić z ciebie lepszego zawodnika.

Na ile poważne były rozmowy o walce z Dillianem Whytem?
Moi promotorzy otrzymali w tej sprawie zapytanie, więc zapytali mnie, czy byłbym na taki pojedynek gotowy. Od razu wyraziłem zainteresowanie, ale konkrety dotyczące daty i miejsca walki już się nie pojawiły, więc skupiliśmy się na przygotowaniach do Legionowa.

Coraz więcej mówi się o twojej walce z Arturem Szpilką. Padają nawet pierwsze daty. Szpilka mówi o możliwym pojedynku w lipcu.
A ja mówię, że do tej walki w lipcu nie dojdzie. Na dzisiaj nie ma takiego tematu. Ja nie potrzebuję do szczęścia walki ze Szpilką. Mam swoją drogę i bez niego też mogę dojść do pojedynków z czołówką wagi ciężkiej. Nie wiem czy ta walka kiedyś się odbędzie. Pewnie tak, ale nie ma takiej gwarancji.

Uraziło cię to, że Szpilka traktuje ciebie jako plan rezerwowy w przypadku, gdy nie dojdzie do jego pojedynku z Dominikiem Breazealem?
Nie, nic co powie Artur Szpilka nie jest mnie w stanie urazić. Ja mam swój plan na karierę, on ma swój i zobaczymy, czy te dwie drogi się przetną. Jeśli będzie konkretna propozycja, to usiądziemy i będziemy o niej rozmawiać. Na razie to tylko gdybanie, a ja skupiam się na pojedynku z Michaelem Grantem.