Sponsorzy grupy KnockOut

Patronat medialny


 


Zapraszamy do obejrzenia kolejnego odcinka magazynu "Po Bandzie", w którego gośćmi są Andrzej Fonfara (24-2, 14 KO) i współpracujący przy jego promocji Maciej Fonfara. W rozmowie z Przemkiem Garczarczykiem "Polski Książę" mówi między innymi o swoim kontrakcie z telewizją HBO i o tym, czy możliwy jest jego występ na gali "Polsat Boxing Night".

http://www.youtube.com/watch?v=9OVvBg6WfKw

Add a comment

Andrzej Fonfara

Andrzej Fonfara (24-2, 14 KO) po znokautowaniu Gabriela Campillo niebawem znajdzie się na pierwszym miejscu rankingu wagi półciężkiej federacji IBF, gdzie mistrzowski pas od marcowego triumfu nad Tavorisem Cloudem posiada 48-letni Bernard Hopkins. Do starcia Fonfary z legendarnym "Katem" jeszcze daleka droga i nie chodzi jedynie o kolejną wygraną Polaka, ale czas i pieniądze.

26 października w Atlantic City amerykańska ikona boksu zmierzy się w obronie tytułu z Karo Muratem. Jako że rywal jest oficjalnym pretendentem, na kolejną obowiązkową obronę - bo porażki nikt nie bierze pod uwagę - Hopkins będzie miał co najmniej rok. Z Fonfarą oczywiście mógłby walczyć od razu, jednak nasz pięściarz raczej nie jest jeszcze w amerykańskim boksie tak rozpoznawalną postacią, aby transmitująca pojedynki B-Hopa stacja ShowTime zagwarantowała mistrzowi wypłatę, do jakiej jest przyzwyczajony.


Starcie z Hopkinsem byłoby dla Fonfary spełnieniem sportowych marzeń. 25-latek zapewnia, że mógłby podjąć to wyzwanie już niebawem. - To, co zaprezentowałem w walce z Campillo, na pokonanie Hopkinsa raczej by nie wystarczyło. Muszę popracować nad paroma elementami, szczególnie nad obroną. Bernard uderza rzadziej niż Campillo, a więcej kontruje. Wiem, że musiałbym wyjść do ringu i boksować bez szacunku dla mistrza, wdać się z nim w bójkę. Z nim nie można bawić się w techniczne gierki i próbować go oszukać, bo to on jest profesorem. Uważam, że jestem już gotowy na tę walkę - przekonuje nasz pięściarz. Niebawem uda się na tydzień wakacji na Maui, do treningów wróci w połowie września, a po raz 27. na zawodowym ringu mamy go zobaczyć na początku 2014 roku.

Add a comment

Fonfara

Zapraszamy do lektury pierwszego felietonu Przemka Garczarczyka podsumowującego piątkową galę w Chicago, na której cenne zwycięstwa zanotowali Andrzej Fonfara i Artur Szpilka. Przemkowi dziękujemy za świetną obsługę chicagowskiej imprezy, dzięki której Czytelnicy ringpolska.pl po raz pierwszy mogli na żywo śledzić kulisy gali.

- Nigdy nie przypuszczałem, że dwóch Polaków będzie częścią historii amerykańskiego boksu, walcząc na stadionie White Sox w Chicago, w dwóch głównych walkach wieczoru. I że ani jeden z nich nie będzie się nazywał Adamek lub Gołota. Jeszcze na dodatek gościem imprezy będzie wasz mistrz świata, "Diablo" Włodarczyk. Mam już teraz zacząć się uczyć polskiego? - śmiał się Steve Kim, jeden z szefów amerykańskiego portalu Maxboxing po zakończeniu gali w Wietrznym Mieście. Andrzej Fonfara i Artur Szpilka mają jeszcze przed sobą sporo - ciężkiej - pracy, by osiągnąć to, co już mają "Góral" i "Diabeł". Już dziś, "Polski Książę" i "The Pin" mają jednak to, na co wielu czeka, czasami bezskutecznie, całe życie: SZANSĘ, żeby pokazać się całemu światu. Zaczynamy od Andrzeja Fonfary, w następnej części spojrzenie na przyszłość "Szpili".

Prowadzenie pięściarza, o którym wie tylko kilku jego kumpli i dziewczyna, jest łatwe. Pieniądze są niewielkie (jeśli jakiekolwiek), ale ryzyko też znikome. Przysłowiowe schody zaczynają się wtedy, kiedy pięściarz zaczyna wygrywać - rywale kosztują coraz więcej bo nikt nie chce być bity za 100 dolarów, a ten co bije, też by sobie kupił lepszy samochód i coraz częściej patrzy na promotora spod byka, pytając gdzie są jego wielkie pieniądze. I pięściarz ma rację, a promotor ból głowy.

Od przynajmniej osiemnastu miesięcy, "Polski Książę" mówił o tym, że nie chce być lokalną atrakcją Wietrznego Miasta, że chce spróbować sił bijąc się z tymi, których znają wszyscy. Kiedy już wywalczył sobie miejsca w pierwszych dziesiątkach paru rankingów, chętni się pojawili. Byli mistrzowie, którzy potrzebowali odskoczni w górę i kilkudziesięciu tysięcy, pojawiając się w Chicago z przekonaniem, że Andrzej to przeciwnik łatwy oraz przyjemny. Z takim nastawieniem przyjechał do Wietrznego Miasta Glen Johnson, zaczynając ignorowanie Fonfary już na otwartej konferencji prasowej. 48 godzin później, to Fonfara się cieszył, a Glen kończył karierę.

Tak samo było z Campillo. Nie bądźmy naiwni: ekipa, która przywiozła "El Chico Guapo" na stadion White Sox, z Samsonem Lewkowiczem na czele, przywiozła Hiszpana po to, żeby wskoczył na rankingowe miejsce Polaka. W maju, kiedy walka z Fonfarą stała się faktem, Campillo był poza pierwszą dziesiątką rankingu IBF, z olbrzymimi umiejętnościami, ale już praktycznie poza wielkim boksem. Fakt, że przełomową walkę dla kariery Fonfara dostaje z zawodnikiem leworęcznym, po tym jak poprzednim pojedynku, po kontuzji ręki, z olbrzymim trudem wygrywa właśnie z pięściarzem walczącym z odwrotnej pozycji, to chyba najbardziej szalony matchmaking ostatnich lat. Szalony dla “Polskiego Księcia”, ale jak najbardziej logiczny dla tych, którzy podsunęli promotorom Polaka ten pomysł. Fonfara miał znowu - podobnie jak z Johnsonem - przegrać i grzecznie wrócić do lokalnego, bezpiecznego finansowo boksu. Po raz kolejny, trafiła kosa na kamień.

Do lokalnego boksu Andrzej już nie wróci. Do tego nic lepszego niż przekonanie się przez siedem rund jak się walczy na mistrzowskim poziomie, nie mogło się Andrzejowi zdarzyć. Trzeba zdjąć trochę obciążeń treningowych (Fonfara miał siłę ale brakowało świeżości i typowej dla niego dynamiki), popracować nad defensywnym balansem i jest kompletny zawodnik wagi półciężkiej z ciosem zmieniającym obraz walki w ciągu sekund. Po sobotniej rzeźni w wykonaniu Sergieja Kowaliewa na już byłym mistrzu świata WBO Nathanie Cleverlym wiemy, dlaczego Fonfara od dawna chciał bić się z Walijczykiem. Po walkach w Cardiff i Chicago sporo się zmieniło - teraz to Cleverly, ze swoimi współpromotorami z Golden Boy Promotions, musiałby przyjść i poprosić o walkę z Andrzejem. Rozważanie "kto następny?" zostawiam jednak dziennikarzom, którzy tak samo wiedzą kto z kim będzie walczył, jak znają numery lotka. Fonfara musi być przygotowany na fakt, że jeśli najbliższe negocjacje się powiodą, to telewizja będzie decydowała o tym, przeciwko komu wyjdzie na ring. Akurat do tego Polak, który wygrał 11 z 12 ostatnich walk przez nokaut i lubi przeciwników, którzy według krytyków są "z wyższej półki", jest przyzwyczajony. On to nawet lubi.

Przemek Garczarczyk

Add a comment

Zapraszamy do wysłuchania rozmowy z Samem Colonną, trenerem Andrzeja Fonfary (24-2, 14 KO), który pokonując w piątek byłego mistrza świata Gabriela Campillo (22-6-1, 9 KO), zapewnił sobie pierwszą pozycję w rankingu IBF wagi półciężkiej.

http://www.youtube.com/watch?v=N7N7G6ijQ2I

Add a comment

Andrzej FonfaraDominic Pesoli, promotor Andrzeja Fonfary (24-2, 14 KO) wyjawił w rozmowie z portalem Maxboxing.com, że w najbliższych dniach spotka się z przedstawicielami telewizji HBO w sprawie nawiązania regularnej współpracy z polskim pięściarzem. Fonfara w piątek znokautował byłego mistrza świata wagi półciężkiej Gabriela Campillo i awansował na pierwsze miejsce w rankingu prestiżowej federacji IBF.

- Przebyliśmy z Andrzejem bardzo długą drogę. Czuję, że jego ostatnia wygrana to nie tylko jego sukces, ale także moje zwycięstwo. To czas, w którym Andrzej może zacząć toczyć naprawdę duże pojedynki za duże pieniądze - mówi Pesoli, który jednocześnie mało optymistycznie odniósł się do perspektywy walki z Bernardem Hopkinsem. Słynny "Kat" związany jest z telewizją Showtime, największym konkurentem HBO na amerykańskim rynku bokserskim.

Add a comment

Zapraszamy do wysłuchania rozmowy z Andrzejem Fonfarą (24-2, 14 KO), który pokonując wczoraj byłego mistrza świata Gabriela Campillo (22-6-1, 9 KO) zapewnił sobie pierwszą pozycję w rankingu IBF wagi półciężkiej.

http://www.youtube.com/watch?v=TXlakL1n3nc

Add a comment

Fonfara CampilloGabriel Campillo (22-6-1, 9 KO) prowadził na kartach punktowych do momentu przerwania pojedynku z Andrzejem Fonfarą (24-2, 14 KO). Pomimo nieudanej pierwszej połowy walki, Polak zastopował ostatecznie byłego mistrza świata wagi półciężkiej w dziewiątej rundzie.

Po ośmiu rundach rywalizacji dwóch sędziów punktowało 77-75 dla Hiszpana, zaś trzeci arbiter po ośmiu starciach widział przewagę Fonfary identycznym stosunkiem. Zwycięstwo nad Campillo zapewniło pięściarzowi z Warszawy pierwsze miejsce w rankingu federacji IBF i bardzo przybliżyło do walki o mistrzostwo świata.

Add a comment

FonfaraZwycięstwo przed czasem Andrzej Fonfary (24-2, 14 KO) nad byłym mistrzem świata Gabrielem Campillo (22-6-1, 9 KO) nie pozostało bez komentarza dziennikarzy ESPN.

- To wielkie zwycięstwo Fonfary! - skomentował sukces "Polskiego Księcia" ceniony ekspert pięściarski Dan Rafael.

Pod wrażeniem wspaniałego powrotu do gry w ósmej rundzie Polaka był także Nigel Collins. - Wow, po prostu wow! Andrzej Fonfara AKA "The Comeback Kid" - podsumował Collins postawę podopiecznego Sama Colonny.

Add a comment

W pojedynku wieczoru gali ESPN w Chicago Andrzej Fonfara (24-2, 14 KO) zastopował w dziewiątej rundzie byłego mistrza świata Gabriela Campillo (22-6-1, 9 KO), odnosząc najważniejszy sukces w swojej dotychczasowej karierze. Stawką walki było pierwsze miejsce rankingu IBF wagi półciężkiej.

"Polski Książę" rozpoczął starcie z Hiszpanem dobrze, zapisując dzięki skutecznym ciosom prostym na swoją korzyść pierwszą odsłonę. Później było już jednak gorzej, Fonfara ustępował szybkością rywalowi, a dodatkowo zdecydowanie zbyt często oddawał mu inicjatywę, dając się trafiać uderzeniami bitymi w różnych płaszczyznach.

Obraz walki nie zmieniał się aż do ósmej odsłony, którą Polak zakończył potężnym prawym. Campillo dotrwał do gongu, jednak do kolejnego starcia wyszedł nadal wyraźnie zamroczony. W dziewiątej rundzie Fonfara przeszedł do ofensywy i w końcu złapał byłego czempiona na linach serią uderzeń zaakcentowaną trafieniem na korpus. Mocno rozbity Hiszpan nie miał ochoty do kontynuowania walki i pojedynek został zatrzymany. Andrzej Fonfara liderem listy International Boxing Federation w limicie 175 funtów!

Add a comment

21 maja 2005 roku w Chicago odbyła się gala, podczas której w najważniejszych walkach wystąpiło dwóch Polaków - Andrzej Gołota (przeciw Lamonowi Brewsterowi) i Tomasz Adamek (przeciw Paulowi Briggsowi). Pierwszy boksował w kategorii ciężkiej, drugi półciężkiej. Dziś w nocy kibiców szermierki na pięści w "Wietrznym Mieście" czeka "powtórka z rozrywki" - tym razem w rolach głównych również zaprezentują się ciężki i półciężki znad Wisły - Artur Szpilka (15-0, 11 KO) i Andrzej Fonfara (23-2, 13 KO). Na kategoriach wagowych jednak analogie się nie kończą.

Szpilka, choć do statusu Gołoty mu jeszcze daleko, podobnie jak "Andrew" kiedyś wzbudza mnóstwo kontrowersji, Fonfara - niczym osiem lat temu Adamek - stoi u bram wielkiej kariery. Wyliczając dalej - sędzią ringowym walki wieczoru w 2005 był Genaro Rodriguez, który teraz poprowadzi walkę Fonfary, a w narożniku Adamka stał Sam Colonna - obecnie trener Andrzeja Fonfary.

Czego mogą spodziewać się fani, którzy przyjdą dziś na US Cellular Filed lub włączą Polsat? Emocji na pewno nie zabraknie!

Teoretycznie trudniejsze zadanie czeka Andrzeja Fonfarę, który skrzyżuje rękawice z naprawdę mocnym rywalem. Gabriel Campillo (22-5-1, 9 KO) to ścisły top wagi półciężkiej i nie powinna nikogo zmylić porażka przed czasem Hiszpana z Siergiejem Kowaliewem czy liczba przegranych w jego rekordzie, bo ten powinien wyglądać nieco inaczej.

Campillo jest niemal równie wysoki co "Polski Książę", ma niemal identyczny zasięg ramion, doskonale boksuje z kontry, a do tego jest mańkutem. Sztab Fonfary z pewnością miał twardy orzech do zgryzienia, próbując dobrać właściwych sparingpartnerów.

Wypada liczyć, że "Polish Prince" skutecznie będzie trzymał na dystans Campillo lewym prostym i dobrze bił mocną prawą ręką, która wydaje się być silniejsza z walki na walkę. Bo przecież prawy prosty w starciu z leworęcznym oponentem sprawdza się znakomicie.

Jeśli Andrzej Fonfara wygra, będzie już tylko o krok od walki o pas IBF, należący obecnie do legendarnego Bernarda Hopkinsa. Nagroda wspaniała, ale Polak będzie musiał dziś na nią naprawdę ciężko zapracować.

Teoretycznie łatwiejsze zadanie stoi przed Arturem Szpilką. Łatwiejsze, nie znaczy łatwe, bo w lutym Mike Mollo (20-4-1, 13 KO) perfekcyjnie wykorzystał chwilę nieuwagi "Szpili", posyłając go na deski w czwartej rundzie i wcale nie można wykluczyć, że gdyby trafił odrobinę mocniej i precyzyjniej, młody Polak miałby już w rekordzie jedną porażkę.

Przed rewanżem Amerykanin zapowiada wielką formę i przekonuje, że jego nowy trener Dino Spencer pokazał mu, jak bić się z mańkutami, ale nie ma się co oszukiwać - starego psa nie da się nauczyć nowych sztuczek i wątpliwe jest, by "Bezlitosny" w 5th Street Gym na Florydzie posiadł w kilka tygodni jakąś tajemną wiedzę i stał się nagle sprytnym technikiem.

Mollo jest pięściarzem gorszym od Szpilki i jeśli tylko Polak będzie w pełni skoncentrowany i nie wpadnie na pomysł wymiany ciosów, będąc oparty na linach (co zdarzało mu się w poprzednich występach), powinno być dobrze. Nie bez przyczyny trener Szpilki Fiodor Łapin jak mantrę powtarza słowo "koncentracja". Szkoleniowiec boksera z Wieliczki doskonale zdaje sobie sprawę, że cena za jej brak w starciu z zawodnikiem potrafiącym potężnie uderzyć lewym sierpem nad opuszczoną prawą ręką może być słona. Receptą dla Szpilki powinna być walka w środku ringu i boksowanie ciosami prostymi. Na ile uda się ją zrealizować, zobaczymy już za nieco ponad dziesięć godzin.

Andrzej Fonfara i Artur Szpilka w 2013 jak Tomasz Adamek i Andrzej Gołota w 2005? Oby nie do końca…

Add a comment