Sponsorzy grupy KnockOut

Patronat medialny


 

 

Marek Piotrowski to bezsprzecznie największy polski wojownik w historii sportów walki i jeden z najlepszych kickbokserów na świecie. 9 grudnia w Champions Sports Bar Restaurant w Warszawie legendarny "Punisher" zostanie uhonorowany wraz z innymi pionierami kickboxingu nad Wisłą podczas benefisu na gali DSF Kickboxing Challeneg 12: Najlepsi z Najlepszych II. Sylwetkę najwspanialszego zawodnika w dziejach naszego kraju przybliżają kibicom zasłużeni dziennikarze Andrzej Janisz oraz Janusz Pindera.

- Marek Piotrowski był karateką. Kickboxingiem zajął się w 1987 roku - wspomina Andrzej Janisz z Polskiego Radia. - Jeszcze w październiku tego samego roku został mistrzem świata w Monachium, gdzie wygrał wszystkie walki przez nokaut i został wybrany najlepszym zawodnikiem turnieju. Powiedział, że potrzebuje najwyżej dwóch lat i 50 dolarów do kieszeni, a poleci do Stanów i skopie wszystkim tyłki. Dwa lata później Piotrowski został zawodowym mistrzem świata - dodaje Janusz Pindera, komentator telewizyjny.

Karierę Marka Piotrowskiego obecny przy jego największych sukcesach Pindera dzieli na dwa okresy: krótki - Polski oraz dłuższy - amerykański (międzynarodowy). Obydwa były pełne sukcesów i niesamowitych dokonań. 44 zwycięstwa i tylko dwie porażki. 10 tytułów mistrza świata. Swoją nieprzejednaną postawą i fanatycznym podejściem do treningów i walk Marek zapracował na pseudonim "Punisher" - czyli niszczyciel. Jego pojedynki śledziła cała sportowa Polska. Dwukrotnie zajmował drugie miejsce w plebiscycie „Przeglądu Sportowego” na sportowca roku.

- Marek był tytanem pracy, a przy tym miał charakter zwycięzcy. Nie uznawał półśrodków, liczyło się tylko zwycięstwo. Dlatego pojechał do Stanów i walczył z najlepszymi. Pokonywał wielkie legendy - Ricka Roufusa, Dona "Dragona" Wilsona, dlatego też zgodził się na tę nieszczęsną walkę z Robem Kamanem, choć nie wiedział nawet, czym jest formuła low-kick czy boks tajski - mówi Andrzej Janisz. - To była nieprawdopodobna walka. Zatytułowałem korespondencję "Siedem rund umierania". Marek padał, ale nie pozwalał się poddać. Gdy sędzia w końcu przerwał pojedynek, klęcząc powiedział do Marka "Przepraszam" - uzupełnia Janusz Pindera.

Piotrowskim pałała żądza rewanżu za jedyne dwie porażki w karierze. Nie dostał ich, ale wygrywał dalej - do samego końca. W ostatnich latach przekwalifikował się na boks i coraz częściej bił się w tej formule. Wygrał wszystkie 21 pojedynków. W 1997 roku na jego stole leżała oferta walki o mistrzostwo świata wagi półciężkiej i czek na 250 tysięcy dolarów. Marek miał już jednak problemy zdrowotne i nieżyjący już trener Piotr Pożyczka nakłonił go do przejścia na emeryturę.

- Dla Marka nie było dobierania sobie rywali. Jeśli ktoś był teoretycznie lepszy, miał wyższą pozycję, to Marek chciał się z nim bić i go pokonać. To było najważniejsze. Nie zastanawiał się nad pieniędzmi i skutkami. Za wszelką cenę chciał wygrać - opisuje Andrzej Janisz. Podobnie podejście Piotrowskiego wspomina Janusz Pindera. - Stoczył wielkie walki, zdobył w sumie dziesięć tytułów zawodowego mistrza świata. Przydomek idealnie do niego pasował, on autentycznie był Niszczycielem - dodaje.

Dziś nie ma już takich wojowników jak Marek Piotrowski. 53-letni legendarny mistrz prezentował zupełnie inne podejście do sportu niż dzisiejsi zawodnicy. Dla "Niszczyciela" liczyła się tylko prawda - o sobie, o walce i o życiu. Celem było podejmowanie wyzwań, nieustanne sprawdzanie się i wygrywanie. Marek nadal jest fighterem - dziś walczy z ciężką chorobą o normalne funkcjonowanie. I nie podda się, tak jak nie poddawał się w ringu.

Nie da się określić, jak wielką popularnością cieszyłby się Marek Piotrowski, gdyby walczył zawodowo w XXI wieku na oczach publiczności telewizyjnej i internetowej. Po prostu nie ma takiego przełożenia. Pewne jest jednak, że osiągnąłby nie mniejszy sukces i byłby inspiracją dla całego pokolenia. Zdaniem weteranów dziennikarstwa, którzy byli przy nim przez całą jego karierę, Marek dałby sobie zresztą radę w każdej dyscyplinie sportu.

- Gdyby zechciał zostać mistrzem świata w szachach, to może i by nie został, ale na pewno byłby w czołówce. Miał taki charakter, a w sporcie liczy się przede wszystkim charakter! Można wytrenować ciało, mieć różną skalę talentu, być pracowitym albo leniem. To wszystko są części składowe, które tworzą wspaniałych sportowców. Bez charakteru zwycięzcy nic się nie osiągnie, będzie się przeciętniakiem. Marek taki nie chciał być - kończy Andrzej Janisz.

Benefis legend polskiego kickboxingu odbędzie się 9 grudnia w Champions Sports Bar Restaurant w Warszawie na gali DSF Kickboxing Challenge 12: Najlepsi z Najlepszych II. Transmisja na żywo w Canal+ Now (godz. 20:00) oraz w Player.pl (godz. 19:00). Bilety zostały wyprzedane.

Add a comment

Wczoraj na gali w Oberhausen  boksujący w kategorii super piórkowej Marek Jędrzejewski (13-0, 12 KO) zastopował w pierwszej rundzie Karoly Gallovicha (10-6, 0 KO). Pojedynek na Twitterze skrytykował Mateusz Borek, przy okazji proponując pięściarzowi First Punch Boxpromotion walkę z Damianem Wrzesińskim (12-1-1, 5 KO).

"Oglądam 'walkę' Jędrzejewskiego z Węgrem. 40 sekund walki z gulaszem. Ludzie by mnie 'zabili' gdybym takiego rywala na galę w Polsce sprowadził. Ponawiam ofertę dla Marka na walkę z Wrzesińskim. Wyłonimy najlepszego polskiego lekkiego. Wiosna 2018. PBN. Let’s do it." - napisał szef MB Promotion. Wpis Borka skomentowali w rozmowie z ringpolska.pl Jędrzejewski i promujący go Krzysztof Jaszczuk.

- Po pierwsze nie było nam łatwo znaleźć solidnego przeciwnika dla Marka - oznajmił Jaszczuk. - Były dobre oferty, ale niestety ośmiu dobrych przeciwników nam odmówiło. Planowaliśmy zaboksować dziesięć rund o jakiś lepszy pas. Miała to być druga główna walka wieczoru, niestety na końcu przeciwnikiem był Gallovich - zawodnik wybrany przez promotora gali. Nie było łatwo zakontraktować kogoś na 10 dni przed walką, więc zgodziliśmy się na Gallovicha, aby na tej gali w ogóle wystąpić. Ważne, że Marek jest aktywny i tak jak już mówiłem wcześniej, najważniejszy jest dla nas wyjazd do Stanów w następnym roku.

- Szkoda, że tylu bokserów nam odmówiło, bo wolałbym zaboksować z mocniejszym przeciwnikiem, ale taki jest boks. Były rozmowy z Robertem Tlatlikiem, Bihesem Barakatem , Nico Venetisem, Enginem Guelem i Atillą Kayabasim. To były dobre oferty, ale niestety nikt ze mną do ringu nie wyszedł - dodał Jędrzejewski.

Odnosząc się do propozycji pojedynku z Wrzesińskim, Jaszczuk stwierdził: - Wszędzie słyszę o walce Marka z Damianem, że niby się jej boimy i tak dalej, ale tak nie jest. W sumie nie chciałem się na ten temat wypowiadać, bo nie jestem człowiekiem, który dużo mówi, ale jak słyszę, że Mateusz Borek na ten temat naciska, to jestem zmuszony się odnieść. Walka na PBN nas w ogóle nie interesuje, bo nie będziemy występować na galach, na których podpisane kontrakty nie mają żadnego znaczenia. Oprócz tego ciekawe, czy Damian albo jego promotor zgodziłby się zaboksować na mojej gali 10 rund za te same pieniądze, które zostały nam zaoferowane dla Marka  czyli 2 tysiące euro brutto. Jakby się Damian zgodził, to daję mu natychmiast taką samą ofertę na naszej gali w Niemczech. Oprócz tego od początku była rozmowa o całkiem innych pieniądzach dla Marka przeciwko Damianowi. Więc dzięki za ponowienie, ale nie!

Add a comment

Niespełna minuty potrzebował boksujący w kategorii super piórkowej Marek Jędrzejewski (13-0, 12 KO) na rozprawienie się na gali w Oberhausen z Węgrem Karoly Gallovichem (10-6, 0 KO). Polak w drodze po zwycięstwo trzykrotnie posyłał rywala na deski.

Add a comment

Daniel Bociański (9-0, 2 KO) pokonał jednogłośnie na punkty Tomasza Gargulę (18-9-1, 5 KO) na gali organizowanej w Nowym Sączu. Po ośmiu rundach sędziowie punktowali 80-72 oraz dwukrotnie 79-73 dla 22-latka.

Dla promowanego przez grupę Fight Events Bociańskiego było to trzecie tegoroczne zwycięstwo. Gargula poniósł ósmą kolejną porażkę.

W Nowym Sączu zawodowe wygrane zanotowali także Michał Bołoz, Igor Porębski i Krzysztof Twardowski.

Add a comment

Artur Binkowski (16-5-3, 11 KO) podczas dzisiejszej konferencji prasowej anonsującej jego walkę z  Marcinem Najmanem (15-4, 11 KO) wspominał udział w filmie "Cinderella Man", w którym odgrywał scenę pojedynku bokserskiego z Russellem Crowe. - Ja miałem w tej walce ze 180 ruchów do zapamiętania (...) u nas będą dwa ruchy - żartował "Polski Orzeł".

Add a comment

Pięć osób należących do polskiego świata sportów walki znalazło się na liście 50. najbardziej wpływowych osób polskiego sportu magazynu "Forbes". Najwyżej sklasyfikowany jest Mariusz Pudzianowski. Były strongman, a obecnie zawodnik MMA znalazł się na 23. miejscu zestawienia.

32. lokata na liście należy z kolei do Mateusza Borka, dziennikarza Polsatu Sport oraz początkującego promotora bokserskiego. Na 42. miejscu znaleźli się Martin Lewandowski oraz Maciej Kawulski, właściciele federacji KSW.

Na 48. pozycji pojawił się z kolei Marian Kmita, szef sportu w Polsacie, który od lat pokazuje wiele gal bokserskich oraz MMA. W porównaniu z ubiegłym rokiem, z listy zniknęli m.in. Dariusz Michalczewski oraz Przemysław Saleta.

Add a comment

W piątek na gali organizowanej w Nowym Sączu trzecią tegoroczną walkę stoczy Daniel Bociański (8-0, 2 KO). 22-letni pięściarz wagi półciężkiej skrzyżuje rękawice z Andreiem Abramenką (20-9-2, 4 KO).

Bociański po raz ostatni boksował w październiku, wygrywając na punkty z Przemysławem Biniendą. W tym roku nowosączanin wygrał również z Rusalanem Rodziwiczem.

Podczas tej samej gali wystąpią także m.in. mający na koncie siedem kolejnych porażek Tomasz Gargula oraz Krzysztof Twardowski.

Add a comment

W sobotę w Hotelu nad Wisłą w Tczewie odbyła się gala grupy Thunder Promotions. Głównym wydarzeniem tej imprezy był powrót na ring Marcina Rekowskiego, który znokautował w czwartej rundzie Patryka Kowolla.

 

Add a comment