Dallas to najbardziej prawdopodobne miejsce planowanej na 13 listopada walki pomiędzy uważanym za najlepszego pięściarza na świecie Mannym Pacquiao (51-3-2, 38 KO) oraz byłym trzykrotnym czempionem wagi półśredniej Antonio Margarito (38-6, 27 KO). Promujący obu pięściarzy Bob Arum spotka się dzisiaj z Jerrym Jonesem, właścicielem stadionu, na którym swoje mecze rozgrywają futboliści Dallas Cowboys.
Na tym samym obiekcie doszło do ostatniej walki "Pac Mana" z Joshuą Clotteyem w marcu. Pojedynek zgromadził na trybunach ponad 50 tysięcy widzów. Oczekuje się, że potyczka z Meksykaninem przyciągnie na stadion około 70 tysięcy sympatyków pięściarstwa. Arum jest pewien, że walka w Dallas rozwiąże jeszcze jeden problem - przyznanie bokserskiej licencji Antonio Margarito.
- Jesteśmy pewni, że Antonio dostanie licencję i myślę, że obejdzie się nawet bez tłumaczeń przed komisją sportową. Zastosujemy się do wskazań komisji i myślę, że inne stany powinny wziąć z niej przykład, bez względu na to jaką decyzję podejmie - mówi Arum.
>
Julio Cesar Chavez jr. (41-0-1, 30 KO) wydaje się zanadto nie koncentrować na zbliżającym pojedynku z Pawłem Wolakiem (27-1, 17 KO), z którym zmierzy się 11 września. Zamiast tego wybiega w przyszłość i wyzywa do podjęcia rękawic Saula Alvareza oraz Oscara de la Hoye. Zdaniem Meksykanina, owe propozycje są spowodowane osobistymi porachunkami. Oscar de la Hoya przecież dwukrotnie pokonywał jego ojca, z kolei pomiędzy nim, a Alvarezem nigdy nie było wielkiej sympatii.
- Oczywiście jest wielu pięściarzy, z którymi chciałbym się pojedynkować, jednak spośród nich jest dwóch, których spotkanie w ringu byłoby dla mnie czymś szczególnym. Pragnę zaproponować grupię Golden Boy Promotions możliwość pojedynków między mną, a Saulem Alvarezem i Oscarem de la Hoyą. Tu nie chodzi o pieniądze. Chcę z nimi walczyć i ich pokonać. To jest moja propozycja, teraz czekajmy na ich odpowiedź - powiedział Chavez jr.
O ile pojedynek między Chavezem jr. a Alvarezem wydaje się w przyszłości zdecydowanie możliwy, o tyle chęć walki z de la Hoyą należy traktować ze sporym dystansem. Złoty Chłopiec bowiem od ponad roku jest na sportowej emeryturze, a pytany o możliwość powrotu do boksu, tą ewentualność zdecydowanie odrzuca.
> Add a comment>
Nie milkną echa sobotniej walki pomiędzy Tavorisem Cloudem (21-0, 18 KO), a Glenem Johnsonem (50-14-2, 34 KO). Znany promotor, Gary Shaw to koleja osoba z bokserskiego światka, która skrytykowała Clouda za postawę w ringu podczas tej walki. Amerykanin odniósł się również do możliwości ewentualnej walki pomiędzy właśnie Cloudem, a swoim podopiecznym, Chadem Dawsonem (29-0, 17 KO).
- Walka z Johnsonem udowodniła, że Cloud to nic specjalnego. Czy on rzeczywiście chce się mierzyć z Dawsonem? To nie byłaby najmądrzejsza decyzja z jego strony. Myślę jednak, iż on nie ma zamiaru walczyć z Chadem. Swoją drogą, według mnie Johnson pokonał Clouda jedną rundą.
- Nie musimy zbijać do 168 funtów, by walczyć z Bute. Może on zamierza pójść wyżej, by walczyć z Chadem. To da mu szansę na wywalczenie tytułu mistrzowskiego w kategorii półciężkiej. Jednak niezapominajmy, iż Dawson przed sobą ma ciężki pojedynek z Jeanem Pascalem w tą sobotę. Więc wszystkie rozmowy, z kim następnie zmierzy się Chad, są na razie przedwczesne. Jednak myślę, iż Chad wygra. Oczekuję od niego wygranej. Następnie chciałbym pojedynku Dawson - Bute - powiedział szef Gary Shaw Productions.
> Add a comment>
Były mistrz świata wagi półciężkiej Glen Johnson (50-14-2, 34 KO), który w sobotę po zaciętej 12-rundowej walce przegrał jednogłośnie na punkty z Tavorisem Cloudem (21-0, 18 KO) w pojedynku o tytuł IBF, oskarża swojego rywala o nielegalną podmianę rękawic przed samym wyjściem do ringu. Jamajczyk twierdzi, że obozy obu pięściarzy zgodziły się użyć tych samych rękawic - czerwonych 10-uncjowych Everlastów. Tymczasem Cloud wyszedł do ringu w innym niż ustalony modelu rękawic w kolorze czarnym.
Znany w środowisku bokserskim prawnik Johnsona - Pat English już wystosował odpowiednie pismo do stowarzyszenia organizacji bokserskich z prośbą o wyjaśnienie całej sytuacji i zbadanie czy rękawice użyte w czasie walki miały takie same parametry jak te ustalone przez narożniki obu pięściarzy przed pojedynkiem.
>
Znany polskim kibicom z walki przeciwko Piotrowi Wilczewskiemu - Curtis Stevens (21-3, 15 KO) powoli szykuje się do powrotu na ring po dotkliwej styczniowej porażce z Jessem Brinkleyem. Stevens miał 30 lipca stoczyć pojedynek z Donem Georgem jednak na dwa tygodnie przed walką wycofał się twierdząc, że nie jest jeszcze gotowy na tak trudnego rywala. Zamiast tego pięściarz o pseudonimie "Showtime" próbował dostać pojedynek z mniej wymagającym rywalem na małej gali organizowanej dwa tygodnie później w Nowym Jorku.
Niezadowolony z podejmowanych przez swojego pięściarza decyzji promotor Joe DeGuardia zablokował mu jednak możliwość występu na sierpniowej imprezie. Obecnie Stevens nie zna dokładnej daty powrotu ring. Najprawdopodobniej będzie to wrzesień lub listopad.
>
Luis Ortiz (2-0, 2 KO) to swego czasu czołowy kubański amator w wadze ciężkiej - medalista tamtejszych krajowych imprez oraz ćwierćfinalista mistrzostw świata. W 2009 roku zdecydował się na ucieczkę z Gorącej Wyspy i emigrację do Stanów Zjednoczonych, debiutując na zawodowstwie niedługo potem. Kubańczyk, świadomy tego, iż nie zostało mu wiele czasu na zaistnienie w świecie boksu, pomimo nikłego doświadczenia zawodowego, praktycznie od początku kariery chce się mierzyć z odpowiedniej klasy przeciwnikami. 24 września w swoim trzecim profesjonalnym pojedynku, Ortiz zawalczy z wymagającym Kendrickiem Relefordem (22-13-2, 10 KO). Stawką pojedynku będzie wakujący pas WBC FECARBOX.
28-letni Releford to znany i niezwykle szanowany journeyman. W swojej 9-letniej karierze sprawiał wydatne problemy wyżej notowanym przeciwnikom tj. Enad Licina czy Troy Ross. Amerykanin na swoim koncie ma również zwycięstwa z innymi Kubańczykami - w 2004 roku pokonał Ramona Garbey'a oraz Eliesera Castillo.
> Add a comment>
Gary Shaw, promotor mistrza świata WBO w kat. junior półśredniej - Timothy Bradleya (26-0, 11 KO) - poinformował, iż być może w przyszłym tygodniu dojdzie do porozumienia w sprawie organizacji pojedynku pomiędzy jego zawodnikiem a innym czołowym pięściarzem tej kategorii wagowej, czempionem IBF i WBC, Devonem Alexandrem (21-0, 13 KO). Swój udział w negocjacjach zapowiedział już ponoć promotor Alexandra, słynny Don King, a na organizację takiej walki nalega mocno telewizja HBO.
Bradley swój ostatni pojedynek stoczył w kat. półśredniej, wygrywając na pełnym dystansie z Argentyńczykiem Luisem Carlosem Abregu. Z kolei Alexander w zeszłą sobotę męczył się okrutnie z Ukraińcem Andrijem Kotelnikiem, pokonując go zdaniem większości obserwatorów tylko i wyłącznie dzięki przychylności sędziów.
Do pojedynku na szczycie kategorii junior półśredniej miałoby dojść w styczniu przyszłego roku.
> Add a comment>
W zeszły weekend, mistrz świata IBF w kat. półciężkiej - Tavoris Cloud (21-0, 18 KO) po raz pierwszy obronił swój pas czempiona, pokonując jednogłośnie na punkty doświadczonego Glena Johnsona (50-14-2, 34 KO). Jamajczyk, zaraz po walce wyraził swoją dezaprobatę wobec takiego a nie innego werdyktu sędziów, sugerując, iż to on powinien być ogłoszony zwycięzcą sobotniej potyczki. Oczywiście zupełnie inne zdanie w tej kwestii wyraził Cloud, który nie może zrozumieć pretensji zgłaszanych przez Johnsona.
- To niedorzeczne. W profesjonalnym boksie punktuje się przede wszystkim skuteczność i to ja zadałem więcej celnych, mocnych ciosów. On był bardziej aktywny, ale mało skuteczny. Zraniłem Johnsona mocniej niż ktokolwiek wcześniej w jego karierze, widziałem go chyba z pięć razy kołyszącego się na nogach. Nie miałem jeszcze okazji obejrzeć nagrania z walki, ale sądzę, że on nie stawia siebie samego w najlepszym świetle, próbując oprotestować wynik tego pojedynku - powiedział Cloud, który prawdopodobnie w swojej kolejnej walce spotka się ze zwycięzcą konfrontacji: Chad Dawson - Jean Pascal.
> Add a comment>
Były mistrz świata WBC wagi super średniej Carl Froch (26-1, 20 KO) z dumą mówi o swoich polskich korzeniach, ale gdy tylko pojawiła się okazja do walki nad Wisłą, to w mgnieniu oka ją odrzucił. W rozmowie z ringpolska.pl Anglik opowiada o przygotowaniach do zaplanowanej na 2 października w Monako walki z Arthurem Abrahamem (31-1, 25 KO) oraz swoich powiązaniach z Polską.
- Twoi dziadkowie urodzili się w Polsce, czy jakiś sposób czujesz się Polakiem ?
Carl Froch: Tak, polskie geny dają mi siłę. Mój dziadek jest z Krakowa, nazywa się Wojciech Froch, moja babcia ma na imię Aleksandra. Myślę, że moja siła ciosu jest związana właśnie z polskim pochodzeniem moich dziadków, którzy przenieśli się na Wyspy w czasie wojny.
CF: Tak, byłem w Warszawie, walczyłem z Pawłem Kakietkiem. Pokonałem go bez problemów, ale sędziowie dali mu zwycięstwo. W amatorskim boksie podejmuje się wiele politycznych decyzji. Oprócz tego walczyłem też z Albertem Rybackim, bardzo miły i uprzejmy facet. W ringu był twardy, ale zmusiłem go do poddania się. Był twardy, ale brakowało mu doświadczenia. > Add a comment
>