Sponsorzy grupy KnockOut

Patronat medialny


 

Przed Mateuszem Masternakiem pojedynek w RPA. Polak znów będzie walczył z lufą przy skroni, bo w przypadku porażki, kolejnej szansy od promotora pewnie już nie dostanie. Johnny Muller to jest rywal w zasięgu Polaka, ale lepiej dmuchać na zimne. Wróbelki ćwierkają, że w drugiej połowie roku Masternak znów może dostać dużą walkę. Musi tylko rozprawić się z Mullerem.

Norymberga, końcówka 2012 roku. Mateusz Masternak po jednostronnej walce wygrywa z Jugo Haapoją i zostaje mistrzem Europy kategorii junior ciężkiej. Za walkę o pas EBU otrzymuje 20 tysięcy euro. Kilka miesięcy wcześniej Polak podpisał kontrakt z grupą Sauerlanda. Gdy trafił do stajni niemieckiego promotora wydawało się, że wchodzi do windy, która zawiezie go na sam szczyt kategorii junior ciężkiej. Tak się jednak nie stało. Winda jechała, ale w pewnym momencie się zacięła.

Sauerland miał prosty pomysł na karierę Masternaka – najpierw zdobycie mistrzostwa Europy, później pojedynek z Włodarczykiem o pas WBC.

Promotorzy „Mastera” byli nawet chętni na pojedynek z Giacobbe Fragomenim, który miał wówczas status oficjalnego pretendenta do walki o pas WBC. Złożyli Włochowi propozycję walki z Masternakiem, ale Fragomeni nie był zainteresowany. „Master” na chwilę odłożył na bok marzenia o walce o mistrzostwo świata i przystąpił do dobrowolnej obrony pasa EBU. Pierwotnie jego rywalem miał być Youri Kalenga, ale ostatecznie padło na Grigorija Drozda.

Polak z wyprawy do Moskwy wrócił bez pasa i bez zera w rekordzie. Masternak szybko otrzymał od swoich promotorów szansę odkupienia grzechów za porażkę w Moskwie, bo po dwóch łatwych wygranych, dostał walkę o tymczasowe mistrzostwo świata federacji WBA z Youri Kalengą. Stawka walki w Monte Carlo była ogromna, bo zwycięzca pojedynku stawał się z automatu obowiązkowym pretendentem do walki z Denisem Lebiediewem o pas WBA. Walka o mistrzostwo świata znów była bardzo blisko. I znów się nie udało. Masternak w pojedynku z Kalengą był dziwnie ospały, bez żadnych argumentów i zasłużenie przegrał. Choć jeden z sędziów widział jego wygraną…

Wydawało się, że ludzie Sauerlanda w końcu stracą cierpliwość do Masternaka, który po raz drugi zawiódł ich oczekiwania. Nic takiego się jednak nie stało. Wręcz przeciwnie, promotorzy nie postawili na nim krzyżyka, tylko oddali w ręce swojego najlepszego trenera, czyli Ulli Wegnera. Ta decyzja oznaczała, że krótka przygoda Masternaka z Wilczewskim dobiegła końca. „Master” po raz drugi zaczynał praktycznie od zera.

Ulli Wegner w narożniku Masternaka stanął po raz pierwszy w pojedynku na przetarcie z Benem Nsafoahem. Dla Polaka to był spacerek i walka praktycznie bez historii. Jednak promotorzy nie mieli zamiaru prowadzić Masternaka za rękę i dobierać mu słabych rywali. Zamiast tego od razu rzucili go na głęboką wodę. Czytaj: wysłali na teren wroga na walkę z byłym mistrzem świata Jeanem Mormeckiem. „Master” do tego pojedynku wychodził z lufą przy skroni.

Dla niego to była walka o być albo nie być, bo promotorzy pewnie nie wybaczyliby mu kolejnej przegranej. Polak nie pękł w jaskini lwa i we Francji dopisał sobie kolejną wygraną do rekordu. W walce z Mormeckiem w narożniku „Mastera” stał Georg Bremowski, bo w tym czasie Ulli Wegner miał inne obowiązki. Później była zwycięska walka z Rubenem Mino, którego Masternak odprawił z kwitkiem już w drugiej rundzie. To był pojedynek z serii: wyjść do ringu, zbić rywala i zapomnieć o wszystkim. Zupełnie niepotrzebny dla Masternaka. Ludzie z Sauerlanda powinni się wstydzić, że zorganizowali Polakowi taką walkę.

Teraz przed Masternakiem pojedynek w dalekiej RPA. Polak znów będzie walczył z lufą przy skroni, bo w przypadku porażki kolejnej szansy od promotora pewnie już nie dostanie. Johnny Muller to jest rywal w zasięgu Polaka. „Master” ma już na rozkładzie kilku podobnych pięściarzy, ale trzeba dmuchać na zimne. Tym bardziej, że to będzie walka wyjazdowa. Trochę dziwne, że promotorzy wysłali „Mastera” w tak egzotyczne boksersko miejsce. Najpierw zakontraktowali mu walkę ze słabiutkim Mino, teraz zafundowali pojedynek w Afryce. Masternak nie może jednak wybrzydzać. Musi wyjść do ringu, załatwić sprawę i czekać na rozwój wypadków. Wróbelki ćwierkają, że w drugiej połowie roku znów może dostać dużą walkę. Musi tylko rozprawić się z Mullerem.

O boksie przeczytasz także na pogongu.wordpress.com >>