Sponsorzy grupy KnockOut

Patronat medialny


 

Iwajło Gocew twierdzi, publicznie, w nagrywanym wywiadzie, do druku, że najgorszym wrogiem dla kariery Mariusza Wacha jest jego promotor, Mariusz Kołodziej. Że Wach strasznie ciężko trenuje, a on jako manager robi wszystko, żeby Mariuszowi pomóc w karierze, wypuścić go na szerokie wody. Mariusz Kołodziej mówi, że z Gocewem  rozmawiał raptem dwa razy w ciągu ostatnich dwóch miesięcy, a obie rozmowy nie były przyjazne. Ja - i reszta kibiców chciałaby pewnie nie słuchać rozmów i kłótni, tylko zobaczyć Mariusza na ringu. Jest szansa, że stanie się to 21 lutego na gali Jimmy Burchfielda w Rhode Island. Może wtedy zamienimy rozmowy z których nic dobrego  (ani od 9 miesięcy nic nowego) nie wynika, na jedyne, co się liczy - ocenę Mariusza Wacha w ringu.

Na razie w temacie, o którym wielu mówi, ale anonimowo, bez odwagi podpisania się pod opiniami, jedno jest pewne - zgody nie ma. Nie ma też z Wachem Piotra Wilczewskiego, ale Gocew twierdzi, że doleci do Wikinga, do Los Angeles, już w niedzielę. Obaj mieli być w North Bergen 21 stycznia, miałem nawet zaproszenia na ich spotkanie w Global Boxing Gym, ale na lotnisku był tylko Wilczewski, bo Wach poleciał znacznie bardziej na zachód. Ja rozumiem Wilczewskiego, bo Kamil Łaszczyk - któremu powinienem poświęcać teraz czas - stanie przed najtrudniejszą walką życia, w piątek w Chicago, przeciwko Danielowi Diazowi.  Mam nadzieję, że przez te trzy tygodnie rozłąki Piotr nie zobaczy innego Wacha, bo według rozmowy z Gocewem, "Mariusz cały czas ciężko trenuje z dobrymi szkoleniowcami, z dobrymi sparingpartnerami". 

Na powrót w Rhode Island zaproponowano promotorom - słowa managera - trzy nazwiska: Michaela Granta, Monte Barretta i Chada Van Sickle. Ten ostatni to jakieś nieporozumienie, bum padający na twarz w pierwszej rundzie, albo "wywalczający" w ostatniej walce niejednogłośną decyzję z gigantem pięściarstwa o nazwisku Deandre McCole (4-27). Rozmawiałem wczoraj z Tomkiem Adamkiem, który czeka na Monte jako swojego sparingpartnera przed Głazkowem, czyli może być kłopot z "Two Gunz". Grant przegrał w ostatniej walce przez KO w ósmej rundzie z Carlosem Takamem, ale zarówno on, jak Monte byliby dla Wacha kandydatami jak najbardziej w porządku.  „Teraz piłka jest w ogródku promotorów. Oni muszą zapewnić  pieściarzom minimum finansowe, żeby chcieli zawalczyć” – mówi Gocew. Łatwiej powiedzieć niż wyłożyć kasę na galę, która - obym się mylił - w zimie, w stanie Rhode Island,  przebojem kasowym nie będzie.

Wach jest dziś w Los Angeles, trenuje w Wild Card Gym  Freddie Roacha "choć przyjechaliśmy tylko na konferencję prasową Pacquiao - Bradley, ale Mariusz nie chciał tracić dnia treningu" - dodaje Gocew. Manager Gocew nie chce rozmawiać na temat Damiana Jonaka ("on jest dorosłym, wolnym człowiekiem, wie, co robi. To wspaniały chłopak"), a Mariusz Kołodziej nie chce na razie być mieszanym w całą sprawę, bo przylatuje na walkę Łaszczyka i Szymańskiego.  Ma rację, bo Łaszczyk - Diaz to dla "Szczurka" być albo nie być w tej kategorii wagowej, rewelacyjna walka, której nie mogę się doczekać.  Reszta, mam nadzieję jakoś się potoczy albo ktoś będzie miał kaca jakiego w Las Vegas jeszcze nie widziano.