Sponsorzy grupy KnockOut

Patronat medialny


 

Wach

Mariusz Wach (27-1, 15 KO) zostanie ukarany za stosowanie niedozwolonego wspomagania, ale szykuje się do kolejnej walki. - Nagonka na Mariusza jedynie utwierdza mnie w przekonaniu, że obóz Kliczków nie gra fair. Afera dopingowa została przez kogoś ukartowana - to słowa Mariusza Kołodzieja z ubiegłego tygodnia.

Wypowiedział je po pierwszych doniesieniach o pozytywnym wyniku badań antydopingowych Wacha. Dziś szef grupy Global Boxing Promotions wie, że jego pięściarz, przygotowując się do walki z Władymirem Kliczką, przyjmował zabronione środki. Nie ma tylko pewności, czy robił to świadomie.

W oświadczeniu wydanym wraz ze współpromującą Wacha grupą Classic Entartaiment&Sports, Kołodziej odcina się od całej sprawy. Sugeruje, że winę za dopingową wpadkę ponosi sztab szkoleniowy. - Pod banderą naszych stajni Wach wygrał pięć kolejnych walk (...) i spełnił swoje życiowe marzenie, podejmując 10 listopada walkę z Władymirem Kliczką o tytuły mistrza świata (...). Nie ingerując w sposób prowadzenia przygotowań do walki, obdarzyliśmy trenerów zaufaniem i oczekiwaliśmy od nich etyki - czytamy w oświadczeniu.

Po tym, jak tydzień temu Kołodziej otrzymał od Niemieckiej Federacji Boksu potwierdzenie pozytywnego wyniku próbki A, poprosił specjalistów o opinię na temat środka dopingującego, którego nazwa widniała na piśmie. Z naszych informacji wynika, że ekspertyza nie pozostawiła złudzeń. Wedle niej zabronione substancje nie mogły znaleźć się w organizmie przez przypadek. Doping musiał być stosowany dłużej. Podejrzenie pada nie tylko na półtoramiesięczny okres treningów w Polsce, ale i wcześniejsze tygodnie, gdy pięściarz pracował nad przygotowaniem fizycznym w USA. Nie ma więc mowy o teoriach spiskowych.

Więcej przeczytasz w dzisiejszym "Przeglądzie Sportowym"