Sponsorzy grupy KnockOut

Patronat medialny


 

WachMariusz Wach (27-1, 15 KO), choć oficjalnie jeszcze nie otrzymał informacji o wykryciu w jego organizmie niedozwolonych substancji, już zastanawia się nad swoją przyszłością. Polski pięściarz, który niedawno przegrał walkę o mistrzostwo świata w boksie w kategorii ciężkiej z Władymirem Kliczką (59-1, 53 KO), nie chce rozstawać się w taki sposób ze sportem. Gdyby został zawieszony, rozważa wówczas możliwość podjęcia próby rywalizacji w innych sztukach walki.

- Udaje się panu w ogóle zasnąć w nocy, czy rozmyśla o tym, co się stało?
Mariusz Wach:
Nie spałem już dwie noce. Cały czas myślę o tej sytuacji, choć wciąż nie otrzymałem ani ja, ani mój promotor, oficjalnego pisma. Dlatego nie bardzo mogę ustosunkować się do całej sprawy.

- Rzeczywiście nie ma na razie oficjalnych informacji, ale coś musi być na rzeczy, skoro niemieckie media rozdmuchują sprawę?
Przez ostatnie dni nie rozstaję się w ogóle z telefonem, tylko udzielam wywiadów i tłumaczę się z tej sytuacji, choć do końca nie wiem, o co w tym wszystkim chodzi. Przy okazji dowiaduję się wiele rzeczy o sobie, co na pewno nie jest miłe.

- A nie zastanawia to pana, że przy okazji ewentualnego dopingu wychodzą kolejne dziwne sprawy, jak choćby te z rękawicami? Nagle obóz Kliczków zaczyna przypuszczać atak. Po co?
Z tymi rękawicami to był dobry numer. Przynieśli mi do szatni nowe rękawice, które założyłem i nagle robi się z tego aferę i sugeruje, że coś kombinowaliśmy. Sam nie wiem, co o tym myśleć. Dziwne jest to, że akurat teraz pojawiają się takie informacje. Jeżeli był problem, to można było o takich rzeczach powiedzieć na konferencji prasowej. (...)

- Zdaje pan sobie sprawę z tego, że jeśli próbka A wskaże na stosowanie dopingu, to pewnie badanie próbki B niewiele zmieni?
Zdaję sobie sprawę. Rozmawiam zresztą z ekspertami w tej dziedzinie i wiem, że jest zerowe prawdopodobieństwo, iż te próbki będą się różniły. Dlatego już zastanawiam się nad konsekwencjami tej całej sprawy i to właśnie nie daje mi spać. Po głowie chodzą różne myśli.

- Odżywki ze Stanów Zjednoczonych aplikował panu trener.
Tak, ale nie mam do nikogo żalu. Każdy w moim obozie dał z siebie wszystko, każdy oddałby życie dla tej walki. (...)

- Myśli pan już o tym, co mógłby robić w razie ewentualnej dyskwalifikacji?
Pewnie, że myślę o tym, co będę robił, gdyby wyniki badań coś wykazały. Na pewno nie rzuciłbym sportu. A tak pół żartem, pół serio, to myślałem o spróbowaniu swoich sił w innych sztukach walki. Jestem wojownikiem, więc może mógłbym się przekwalifikować na przykład na kickboxing. Wszystko zależy oczywiście od tego, na jak długo zostałbym zawieszony. Gdybym otrzymał pięcioletnią karę, to nie wiem, czy nie skończyłbym ze sportem. Na razie jednak bądźmy cierpliwi i poczekajmy na konkretne informacje, bo w tej chwili nie ma co gdybać.

Cały wywiad z Mariuszem Wachem na Eurosport.onet.pl >>