Sponsorzy grupy KnockOut

Patronat medialny


 

Wach Kliczko

- Niech chłopak wygra i zarobi dobre pieniądze. Trzymam kciuki za Mariusza - mówi Tomasz Adamek (47-2, 29 KO) o walce Mariusz Wach (27-0, 15 KO) - Władymir Kliczko (58-3, 51 KO) w wywiadzie dla "Przeglądu Sportowego".

- W Polsce czekamy teraz na pojedynek Mariusza Wacha z Władymirem Kliczką. Będzie pan oglądał to widowisko z Hamburga?
Tomasz Adamek:
Taki mam plan. Trzymam kciuki za Mariusza.

- Jak pan wyobraża sobie ten pojedynek?
Co tu dużo mówić? Przecież niczego odkrywczego nie stwierdzę, mówiąc, że przed Mariuszem bardzo trudne zadanie. Niech chłopak wygra i zarobi dobre pieniądze. To mój kolega, więc go wspieram.

- Znowu powraca dyskusja na temat, który z braci Kliczko jest lepszy?
Obaj są mistrzami, więc nie ma o czym rozprawiać. Chociaż... wielu ekspertów twierdzi, że w szczycie formy lepszym bokserem był Witalij. I ja się z tym zgadzam. Władymir to również wielki bokser. Ma czym uderzyć i naprawdę bardzo dużo umie. Trenował z Emanuelem Stewardem, zna amerykański boks, uczył się też w Europie. Na pewno jest w ringu ostrożniejszy od Witalija, ale to chyba wynika z mniej odpornej na ciosy szczęki. Wydaje mi się też, że nie ma tak wielkiego serca jak starszy brat.

- Wspomniał pan o Emanuelu Stewardzie. Trener Władymira niedawno zmarł. Myśli pan, że to może mieć wpływ na Ukraińca?

Nie sądzę. Władymir wie, co robi. To nie jest junior, tylko dojrzały bokser. Oficjalnie jego trenerem jest teraz Johnathon Banks. Wzorce trzeba czerpać z najlepszych, a Steward był jednym z najlepszych na świecie i uczył wszystkiego Banksa, więc ten też wie co robi. Nie uważam więc, żeby ta smutna sytuacja mogła jakoś zdekoncentrować Władymira.

- Jak pana zdaniem powinien walczyć Wach?
Mariusz nigdy nie był bardzo agresywnym bokserem czy puncherem. Na pewno jednak zrobi wszystko, co w jego mocy. Zobaczymy na ile to wystarczy. Szansa na pewno jest. Niech ją tylko wykorzysta.

- Czy dobre warunki fizyczne będą miały jakieś znaczenie?
Tomasz Adamek: E tam, gadanie. Mike Tyson nie miał 180 centymetrów wzrostu, a rządził w wadze ciężkiej. Siła, szybkość i spryt to główne atuty w ringu. Wacha stać jednak na niespodziankę.

- W jaki sposób może ją sprawić?
Tomasz Adamek: Trudno mi mówić i oceniać, bo to nie moja rola. Jako bokser, jako Polak, i jako kolega Mariusza naprawdę życzę mu wygranej. A ewentualną krytyką niech zajmą się inni.

- Pan też dąży do pojedynku o pas mistrza świata wagi ciężkiej.

Przede mną jeszcze sporo drogi, bo myślę, że po wygranej z najbliższym rywalem Stevem Cunninghamem, będę musiał stoczyć jeszcze jedną walkę, żeby dostać się do starcia o tytuł.

- Zapomniał już pan o huraganie Sandy, który nawiedził okolice Nowego Jorku?
Wszystko jest już dobrze, żyjemy. Nas szczęśliwie to prawie ominęło, bo mieszkamy na górce. Do domów położonych niżej, nawet w mojej miejscowości, woda się dostała. Szkody więc były, bo żywioł przewrócił też sporo drzew i pozrywał przewody. W moim domu przez kilka dni nie było prądu. Trudno tak żyć, człowiek się przyzwyczaja, że wchodzi do pokoju, pstryka i już, ma światło. Używaliśmy świeczek. Dobrze, że nie było zimno, bo problem z ogrzewaniem byłby poważniejszy. Teraz wiem jedno – kupuję generator. Może się przyda raz na dwa lata, ale w sytuacjach kryzysowych jest potrzebny. Moje córki przez tydzień nie chodziły do szkoły. Były chwile grozy, ale co możemy zrobić? Siła natury, z którą się nie wygra. Dziękuję Bogu, że szczęśliwie mój rejon ominęło najgorsze.

- Rozumiem, że miał pan przerwę w treningach?

Dwa razy nie dotarłem na trening, więc biegałem w swojej okolicy i ćwiczyłem w domu. Mój trener, Roger Bloodworth, nie miał jak dolecieć, ale na szczęście jest już ze mną. Słyszałem, że przez to wszystko Cunnigham ma nade mną przewagę na starcie, bo mógł normalnie pracować, ale ja tak nie uważam. Przecież nie rozpoczynam przygotowań od zera, ciągle jestem w formie. Dzięki temu, że często walczę i się nie lenię, cały czas jestem w odpowiedniej dyspozycji. Nie trzeba się o mnie martwić.

- Ile pan waży?
Sto, może sto dwa kilogramy. Tak naprawdę to nie wchodziłem na wagę. Dobrze się czuję, wszystko jest w porządku. Tak samo będzie 22 grudnia, kiedy wejdę do ringu z Cunninghamem. Nie mam czasu, muszę wygrywać. W przyszłym tygodniu zacznę sparingi, chociaż nie znam nazwisk zawodników, którzy przyjadą. Wiem tylko, że najpierw przyjedzie jeden, później ma dołączyć kolejnych dwóch. Adamek będzie w formie i wygra tę walkę.

Rozmawiał: Kamil Wolnicki{jcomments on}