Sponsorzy grupy KnockOut

Patronat medialny


 

Przeglądam długą listę sparingpartnerów Władymira Kliczki. Nazwiska robią wrażenie. Rzucam okiem na karteczkę z nazwiskami sparingpartnerów Mariusza Wacha i daleki jestem od jakichkolwiek wrażeń.Pod górkę ma ten Wach, a zadanie i tak czeka go trudne. Dlaczego taki Deontay Wilder odrzucił propozycję Polaka, przyjął zaś tę od Ukraińca? Dlaczego Kliczko boksuje na treningach z Jameelem McCline'em, a Wach z przeciętniakami. No, kłoda za kłodą pod nogi.

Wiara w narodzie jest duża, jak przed walką Tomasza Adamkaz Witalijem Kliczką. Ekspert Dariusz Michalczewski mówi, że Wach ma większe szanse niż miał Adamek. I tak małe, jednak większe - istnieje przecież możliwość szczęśliwego ciosu. Ja posunę się dalej - jest możliwość, że Władymir przyśnie, Wach wyprowadzi potężny sierpowy, trafi rywala w szczękę, pośle na dechy, wyrzuciz ringu... Tyle sny, tyle scenariusz science fiction. Jestem za to pewien, że Wach nie będzie zwracał uwagi na żadne kłody pod nogami, tylko zajmie się ciężką pracą. Tak mi się wydaje po naszych rozmowach. Wchodząc do ringu musi być pewien, że zrobił wszystko, by Kliczkę pokonać. To podstawa, bez tej pewności siebie nie da sobie szans na zwycięstwo. Przegra, jak inni, już w szatni. Nie może patrzeć na sprawy, na które nie ma wpływu. Zawodnik powinien boksować – tylko tyle i aż tyle. Za całą resztę odpowiada pracujący dla niego sztab ludzi, boks to w końcu sport zespołowy.

Kliczko też ma problemy. Duże, bo jego trener narzeka na zdrowie, nie przyjechał na obóz i wątpliwe, by przyjechał na walkę. A Władymir zasuwa na całego.