Sponsorzy grupy KnockOut

Patronat medialny


 

Kliczko WachPodczas gali we wrocławskiej Hali Stulecia na widowni zasiadło wielu polskich bokserów. Był Wojciech Bartnik, który był bodaj ostatnim, który pokonał Krzysztofa Włodarczyka w amatorskiej karierze. Było to w 2000 roku w Płońsku w finale MP wagi półciężkiej. Był Maciej Zegan (obecnie wrocławski radny), któremu podziękowano za lata bokserskiej kariery. Nie zabrakło kolegów "Diablo" z jego grupy, m.in. Pawła Kołodzieja i Artura Szpilki. Był Mateusz Masternak, który ma wielką ochotę zmierzyć się z Włodarczykiem i odebrać mu mistrzowski pas. Duże zainteresowanie wzbudzał... największy polski pięściarz - dosłownie, ma bowiem 202 cm wzrostu - niepokonany na zawodowym ringu, Mariusz Wach (27-0, 15 KO). Oblegali go dziennikarze, pytający o najbliższą walkę z mistrzem świata, Władimirem Kliczką (58-3, 51 KO).

- Zwycięstwa przed czasem z Kevinem McBridem, Jasonem Gavernem i Tye Fieldsem zrobiły wrażenie i świadczą o jakościowym skoku w pańskiej karierze.
Mariusz Wach:
Trudno mi się samemu oceniać, ale na pewno jestem innym zawodnikiem niż to było 2-3 lata temu. Zwłaszcza w ostatnim okresie, odkąd pojechałem do USA, gdzie trenuję i walczę, zrobiłem ogromne postępy. Chcę pokazać to w tej najważniejszej walce, 10 listopada z Władimirem Kliczką.

- Na czym polegają te postępy? Nad czym głównie pracujecie z trenerem Juanem De Leonem?
Przede wszystkim nad siłą, ale też staram się poprawić swoją technikę. Mam znacznie lepszy niż kiedyś balans ciałem. Mam jeszcze półtora miesiąca do mojej najważniejszej walki i na pewno jeszcze wiele poprawię.

- Wierzy pan w pokonanie Władimira Kliczki?

Muszę wierzyć. Gdybym w to nie wierzył to bym był du.., a nie bokser. Nie miałbym po co trenować, lepiej byłoby rzucić to wszystko. Ja już od pół roku ostro zapierdzielam, przygotowując się do tej walki. Chcę naprawdę zrobić krzywdę Władimirowi. Chcę napsuć mu w ringu krwi. Wiem, że każdy z jego przeciwników wiedział jak go pokonać, ale tego nie zrealizował. Ze mną będzie inaczej.

- Ilu sparingpartnerów będzie pan miał przed tą walką. To pewnie pięściarze podobni do Kliczki.

Na pewno będzie Anglik David Price, a może także jego rodak Tyson Fury. Obaj mają prawie po dwa metry i są niepokonani. Będzie jednak jeszcze trzech czy czterech sparingpartnerów, a każdy z nich posturą jest zbliżony do Kliczki.

- Gdyby pan nie wyjechał z Polski do USA, to do takiej walki pewnie by nie doszło, a pan dalej obijałby jakichś "frajerów".
Nie mogę powiedzieć złego słowa na polskich promotorów, czy na organizowane przez nich gale. Wszystko jednak zależy od budżetów. W USA jest więcej pieniędzy na boks i łatwiej o silnych rywali. Tam już drugą czy trzecią walkę miałem z dobrymi pięściarzami, których nie byłoby szans sprowadzić do Polski. Choćby taki jak McBride. Od tej walki moja kariera nabrała tempa.

- Nie obawiał się pan wyjazdu za ocean?
W pewnym momencie kariery trzeba się na coś zdecydować. Albo jest się zawodnikiem, który zgadza się na wszystko co mu zaoferuje promotor, albo takim, który stale chce czegoś lepszego. Za parę lat już nie będę mógł o takie trofea walczyć. Dobrze, że skorzystałem z tej propozycji i wyjechałem.

- Osiedli się pan na stałe w USA?

Nie planuję tego. Postanowiłem się tam przenieść jedynie na czas mojej kariery. Potem wracam do Nowej Huty.

- W USA zaprzyjaźnił się pan z Kamilem Łaszczykiem, chociaż dzielą was 12 lat, ponad 50 kg wagi i 34 cm wzrostu.
Mieszkaliśmy w jednym pokoju i praktycznie byliśmy ze sobą 24 godziny na dobę. Starałem się mu pomóc, na tyle ile mogłem.

- Na co stać Kamila?
Na bardzo dużo. To ambitny młody chłopak. Gdy czuje, że ma przeciwnika, to idzie za ciosem. Nie boi się nikogo. Świetnie zaprezentował się we Wrocławiu.

- A podobał się panu "Diablo"? Widzi go pan w przyszłości w wadze ciężkiej?

Wygrał bardzo pewnie walkę z niewygodnym przeciwnikiem i potwierdził, że w junior ciężkiej jest jednym z najlepszych w świecie. Ma szansę odebrać pasy pozostałym mistrzom. Czy poradziłby sobie w ciężkiej? Trochę brakuje mu warunków, ale skoro mającemu podobną do niego posturę Tomkowi Adamkowi idzie nieźle, to dlaczego i Krzysiek miałby nie spróbować.

- Do walki z Kliczką zostaje pan w Polsce?

Tak. Jadę do Dzierżoniowa, do Piotrka Wilczewskiego. Będziemy ćwiczyć z Juanem De Leonem, a Piotrek będzie takim koordynatorem.{jcomments on}