Sponsorzy grupy KnockOut

Patronat medialny


 

Wach KliczkoJanusz Pindera nie ma żadnych wątpliwości, kto będzie faworytem zaplanowanego na 10 listopada pojedynku o mistrzowskie pasy WBA, WBO i IBF wagi ciężkiej pomiędzy Władimirem Kliczką (58-3, 51 KO) i Mariuszem Wachem (27-0, 15 KO). Ceniony pięściarski ekspert podkreśla, że choć Wach w przeciwieństwie do Tomasza Adamka i Alberta Sosnowskiego, którzy wcześniej przegrywali ze starszym z braci Kliczko - Witalijem, nie będzie odbiegał od ukraińskiego czempiona gabarytami, to na bokserskiej gali w Hamburgu czeka go niezmiernie trudne zadanie.

- Niewątpliwie warunki fizyczne Wacha troszkę zmieniają optykę spojrzenia na ten pojedynek, bo o ile ta dysproporcja w przypadku Adamka i Sosnowskiego była znacząca i miało to swoje odzwierciedlenie w ringu, o tyle tu mam nadzieję, że przynajmniej w jakiejś fazie pojedynku Mariusz sprawi Władimirowi trochę kłopotów, choć boję się, że może go zniszczyć przedstartowa trema - ocenia Pindera. - On dziś jest pewny siebie i wypowiada się z dużym spokojem o czekającym go przecież największym wyzwaniu w bokserskim życiu, ale doskonale wiem z doświadczenia, że nawet najwięksi twardziele przed walką w szatni pękają i tylko nielicznym udaje się zachować ten olimpijski spokój w trakcie walki. Oby Mariusz był jednym z tych, którym się uda. Ten spokój będzie szalenie istotny, bo jeśli przegra sam ze sobą, to oczywiście walki tak naprawdę nie będzie i Władimir pokona go błyskawicznie.

- Władimir nie jest pięściarzem, który lubi oszczędzać swoich rywali. Jeśli raz trafi, to skończy. To Witalij raczej lubi się pobawić jak kot z myszą ze swoim przeciwnikiem i przeciąga te męczarnie długo. Władimir i na treningach i w trakcie walki jeśli już trafi porządnie, to dąży do zakończenia pojedynku - ostrzega pięściarski ekspert. - Wiadomo, że zdecydowanym faworytem w tej walce będzie Władimir. Pytanie brzmi, jaka będzie przewaga szybkości Władimira, to będzie istotny element. Słyszę, że portorykańscy trenerzy dużo nad tym pracują z Mariuszem. Władimir ma za sobą ogromne doświadczenie wyniesione z walk z czołówką całej kategorii ciężkiej. Tego na pewno brakuje Wachowi.

Pindera jest zdania, że z czysto sportowego punktu widzenia Wach zdecydował się podjąć mistrzowskie wyzwanie nieco przedwcześnie, ale dodaje, że rozumie okoliczności biznesowe towarzyszące całej sprawie.

- Racjonalnie patrząc, Mariusz powinien poczekać. Ale z drugiej strony mamy świadomość, że taka propozycja mogłaby się już nie powtórzyć za rok, a to jest szansa zarobienia dużych pieniędzy i zaistnienia szeroko w oczach opinii publicznej. Możemy sobie wyobrazić, że Wach toczy wyrównany pojedynek, przegrywa na punkty i otwierają się drzwi do innych ciekawych walk, padają kolejne propozycje, dobrze płatne. Mariusz do tej pory nie dorobił się na boksie, to będzie pierwszy tak dobrze płatny jego pojedynek - to też trzeba brać pod uwagę, Wach ma 33 lata, rodzinę i ta propozycja to jest propozycja z gatunku tych, których się nie odrzuca. Rozumiem Wacha, rozumiem jego promotora. Wiem, że takie propozycje padały już wcześniej i wtedy odmawiano. Wiem też, że nie było chętnych do walki z Mariuszem, a więc nie było tego, co w boksie zawodowym ważne - pieniędzy. Wzięto walkę z Władimirem, myślę, że z dobrodziejstwem inwentarza, bo jednak myślę, że to była jedyna propozycja godna rozpatrzenia. Mariusz po wyjeździe do Stanów dostał drugie bokserskie życie i teraz skwapliwie z tego korzysta. Kilka lat temu chyba nie marzył, że będzie walczył  o tyle mistrzowskich pasów z kimś takim jak Władimir Kliczko. To go na pewno napędza psychicznie. Jestem przekonany, że Wach będzie przygotowany fizycznie bardzo dobrze. Czy sprosta psychicznie i czysto boksersko, to jest już temat na inne opowiadanie - kończy Janusz Pindera.