Sponsorzy grupy KnockOut

Patronat medialny


 

Tye Fields- Nigdy nie byłem w Atlantic City, a to ważne miejsce dla boksu, więc nie mogę się już doczekać, kiedy tam będę i wyjdę na ring bić się z Wachem. Zabieram ze sobą mamę, przyrodnią córkę. To będzie rodzinne i jubileuszowe bo 50.  zwycięstwo - mówi Tye Fields (49-4, 44 KO), który 24 marca w Resorts Casino & Hotel w Atlantic City będzie starał się odebrać pas WBC International Mariuszowi Wachowi (26-0, 14 KO).

- Tye, Mariusz Wach przesyła pozdrowienia, przypominając się z czasów, kiedy obaj byliście w Los Angeles sparingpartnerami Samuela Petera...
Tye Fields:
Nie tylko sparingpartnerami, mieszkaliśmy w jednym pokoju. Może nawet wiemy o sobie zbyt wiele... (śmiech)

-  Co pamiętasz z tamtych sparingów? Wiem, że nie walczyliście między sobą, ale coś mogłeś podpatrzeć...
Pamiętam, że  już wtedy był dobrym pięściarzem, wiedział co robić w ringu. To się na pewno nie zmieniło. Mamy ten sam wzrost, choć dla mnie nie ma znaczenia wzrost rywala.

- Lubisz biegać za mniejszymi od siebie o głowę?
To zależy. Czasami ci mali, niżsi o głowę, potrafią frustrować, ale z drugiej strony jak masz przewagę głowy wzrostu i kilkanaście kilogramów więcej, to jest łatwiej. Czasami ci wielcy też są tylko wielcy wzrostem, ale nie sercem, łatwiej się męczą. Są plusy i minusy.

- Czy nie uważasz, że od czasu kiedy byliście sparingpartnerami Petera, Wach się zmienił? Jest lepszy, bo trenuje w Stanach?
Powiem, że nie wiem czy tak jest czy nie, bo jego kariery nie śledziłem. Pewnie jest lepszy, bo trenując w Stanach czegoś dodatkowego się nauczył. Wiem, że to będzie bardzo trudna walka, na która muszę być w 100 procentach przygotowany. I będę.

Video. Mariusz Wach przed walką z Tye Fieldsem >>

-  Jeśli nazwę cię specjalistą od nokautów - 49 z 44 walk wygrałeś przez KO - który woli, żeby walka nie trwała zbyt długo, to się nie obrazisz?
Tylko trochę, bo jeśli będzie trzeba, to mogę walczyć te dwanaście  rund z Wachem. Chcę pokazać, że mogę być dobrym pięściarzem, że nie poluję tylko na jeden cios. Oczywiście, będę zadowolony z tego, że kogoś znokautuję, ale chcę przy okazji dobrze się prezentować. Przede wszystkim muszę trzymać wysoko ręce, nie dać się trafić w szczękę, bo na to pewno liczyli jego promotorzy. Pewnie dlatego woleli walczyć ze mną, a nie z Jasonem Estradą. Liczą na to, że jeden cios Wacha, który skończy walkę.

- Co jest najsilniejszą stroną  Mariusza Wacha?
Ogólne umiejętności bokserskie, on wiele potrafi, nie ma jakichś słabych punktów. Będę się starał osłabić go, zanim zadam decydujący cios. Złamać go najpierw psychicznie, a później fizycznie.

- Mając 37 lat, to musi być najważniejsza  walka w twoim życiu. Czy dla niego też będziesz najtrudniejszą przeszkodą w karierze ?
Na pewno. To dla mnie olbrzymia szansa zająć jego miejsce w rankingach, dorobić się następnego, dużego kontraktu. Chciałbym zawalczyć tak, jak w najlepszej walce w moim życiu. Mam nadzieję, że ja także udowodnię, że dla Wacha też będę najtrudniejszym przeciwnikiem w karierze.  

- Którą ze swoich walk uważasz za najlepszą?
Z Shermanem Williamsem, w 2003 roku, którą wygrałem na punkty zdobywając pas USBA w wadze ciężkiej.

- Nie przejmujesz się faktem, że na trybunach w Atlantic City będzie na pewno więcej polskich fanów, niż twoich z Montany?
Zupełnie mi nie przeszkadza, nie ma znaczenia gdzie walczę. Nigdy nie byłem w Atlantic City, to ważne miejsce dla boksu, więc nie mogę sie już doczekać, kiedy tam będę i wyjdę na ring bić się z Wachem. Zabieram ze sobą mamę, przyrodnią córkę. To będzie rodzinne, jubileuszowe bo 50.  zwycięstwo.

Rozmawiał: Przemek Garczarczyk 

http://www.youtube.com/watch?v=28dKICKC4tk{jcomments on}