Sponsorzy grupy KnockOut

Patronat medialny


 


Artur Szpilka nie krył rozczarowania niekorzystnym dla Macieja Sulęckiego (26-1, 10 KO) werdyktem rozegranego w sobotę na Brooklynie pojedynku z z Danielem Jacobsem (34-2, 29 KO) o miano oficjalnego challengera do pasa WBA kategorii średniej.

- Przede wszystkim trzeba powiedzieć, że to była kradzież w biały dzień. To było okradzenie zawodnika z marzeń. Wiem, jak Maciek ciężko trenował do tej walki. Było wielu niedowiarków, a Maciek wyszedł do ringu i nie było tu żadnych wątpliwości co do wygranej. Ja już im gratulowałem, potem patrzę i nie wierzę - stwierdził "Szpila" w studio TVP.

- To jest najbardziej przykre w tym wszystkim, że zawodnik wychodzi, robi robotę, wygrywa walkę, a o wyniku decydują promotorzy. To jest niedorzeczne, młody chłopak wychodzi, walczy o swoje marzenia, wygrywa i ktoś go okrada. To jest przykre! Takie rzeczy trzeba mówić głośno i trzeba z tym walczyć! - dodał ciężki z Wieliczki.

Porażka Macieja Sulęckiego z Danielem Jacobsem była pierwszą w karierze niepokonanego dotąd Polaka. Sędziowie po dwunastu rundach zaciętego boju punktowali 115-112, 116-111, 117-110 na korzyść boksującego u siebie "Miracle Mana".