Sponsorzy grupy KnockOut

Patronat medialny


 


 

- Myślę, że zdominuję go fizycznie - mówi Maciej Sulęcki (25-0, 10 KO), który 21 października na gali w Newark zmierzy się z byłym tymczasowym mistrzem świata wagi super półśredniej Jackiem Culcayem (22-2, 11 KO). Dla polskiego pięściarza będzie to najtrudniejszy test na zawodowych ringach.

Podpisałeś już kontrakt na walkę z Jackiem Culcayem?
Maciej Sulęcki: Kontraktu jeszcze nie podpisałem, ale przygotowania idą pełną parą. Już wcześniej wiedziałem, że prawdopodobnie wystąpię na tej październikowej gali w Newark.

Kiedy dowiedziałeś się o samej walce z Culcayem?
Trochę ponad tydzień temu. Byłem jednak w gazie, bo trenuję od jakiegoś czasu, więc kiedy walka się potwierdziła, to po prostu weszliśmy na większe obroty i rozpoczęliśmy konkretne sparingi.

Czyli tak naprawdę na miesiąc przed wyjściem do ringu dowiedziałeś się, że będziesz boksował z byłym mistrzem świata. Żadnych wątpliwości nie było?
Nie, od razu się zgodziłem. W mojej sytuacji nie ma co wybrzydzać, trzeba brać takie walki i wygrywać je. Wygram i wtedy to ja będę rozdawał karty. Poza tym jestem w tak dobrej formie, że niczego się nie obawiam.

Aż tak pewnie się czujesz przed tą walką?
Żeby nie było, uważam, że Culcay to kawał zawodnika, który teoretycznie powinien być dla mnie dużo większym wyzwaniem niż dwaj ostatni rywale. Znam jednak swoją wartość i wiem, że stać mnie na wygraną nie tylko z Culcayem, ale z jeszcze lepszymi zawodnikami.

Co powinno być twoją największą przewagą w tej walce?
Myślę, że zdominuję go fizycznie. Zamierzam pokazać, że jestem dużo silniejszy. To będzie terror, którego Culcay nie wytrzyma. Spodziewam się, że on będzie próbował ograć mnie na nogach i będzie uciekał po ringu, ale ja mu na to nie pozwolę.

Kiedy wylatujesz do Stanów Zjednoczonych?
Na tydzień przed walką. Najbliższe dwa tygodnie spędzę na obozie w Karpaczu. Tam będę miał idealne warunki, żeby skupić się na treningach. Jedzie ze mną jeden sparingpartner z Białorusi. Oczywiście nad wszystkim czuwa Paweł Kłak. Potem wracam na jeden dzień do Warszawy i lecę do USA.