Sponsorzy grupy KnockOut

Patronat medialny


 

Włodarczyk

W związku z decyzją WBC i brakiem dużo bardziej opłacalnych ofert Krzysztof Włodarczyk (48-2-1, 29 KO) już po raz trzeci będzie musiał skrzyżować rękawice z Giacobbe Fragomenim (30-3-2, 12 KO).

Spektakularne zwycięstwo nad Rachimem Czakijewem w Moskwie rozbudziło apetyty kibiców Krzysztofa Włodarczyka na kolejne intrygujące potyczki. Wiele wskazuje jednak na to, że będziemy musieli zadowolić się odgrzewanym daniem. Dzięki ubiegłorocznej wygranej z Silvio Branco oraz skutecznym zabiegom promotorów, pozycję obowiązkowego pretendenta WBC zdobył Giacobbe Fragomeni. Jako że Włoch niebawem skończy 44 lata, z Włodarczykiem mierzył się już dwukrotnie, a w rewanżu "Diablo" nie dał mu żadnych szans, wokół trzeciego pojedynku trudno będzie stworzyć odpowiednią, mającą wpływ na zyski, atmosferę. Przynajmniej w Polsce.

- Jeżeli otrzymamy ciekawą ofertę, jesteśmy absolutnie gotowi, aby jechać do Włoch. Problem w tym, że obecnie takiej oferty nie ma - przyznaje Andrzej Wasilewski, promotor mistrza świata WBC w wadze junior ciężkiej. Czy wobec tego polska strona będzie dążyła do organizacji potyczki w naszym kraju? - Odpowiem przewrotnie: jest duża szansa na to, że uzyskamy prawa organizatorów, a potem zdecydujemy, gdzie pojedynek się odbędzie - mówi promotor, nie wykluczając, że Włodarczyk i Fragomeni będą rywalizować na jednej z zagranicznych gal. Do przetargu mogłoby dojść 2 sierpnia, ale możliwe, że termin zostanie przesunięty bądź strony wcześniej osiągną porozumienie.

Niezależnie od lokalizacji pojedynku, wysokość gaży polskiego boksera raczej nie zbliży się do tej, którą otrzymał za rekordowe pod tym względem starcie z Czakijewem. Na łamach "PS" Wasilewski mówił, że brutto była to kwota znacznie przekraczająca 200 tysięcy euro. Dużo lepiej "Diablo" zarobiłby na pojedynku z Braimahem Kamoko, którego promotorzy niedawno zwrócili się do Polaków ze wstępną propozycją organizacji walki na stadionie w Akrze. Na łączach zapadła jednak cisza.