Sponsorzy grupy KnockOut

Patronat medialny


 

Takiej walki od dawna nie było. Jedyny polski mistrz świata Krzysztof Włodarczyk (47-2-1, 33 KO) zmierzy się jutro z mistrzem olimpijskim Rachimem Czakijewem (16-0, 12 KO). Pięściarze wejdą do ringu w Moskwie około godz. 20 polskiego czasu. Walka nie ma zdecydowanego faworyta, choć pas organizacji WBC w wadze junior ciężkiej należy do Włodarczyka i to on ma znacznie większe doświadczenie na zawodowych ringach. Ale Czakijew nie musi mieć kompleksów. Na razie wygrywa walkę za walką, większość przed czasem, wciąż jest niepokonany. Pięć lat temu w Pekinie zdobył złoty medal igrzysk w wadze ciężkiej (91 kg), a rok wcześniej w Chicago był wicemistrzem świata.

Zaczynał wprawdzie od karate, ale szybko rozpoczął treningi bokserskie. Jest leworęczny, walczy z odwrotnej pozycji, bije jednak bardzo mocno z obu rąk. Potrafi znokautować ciosem na korpus, ale z równym powodzeniem może skończyć walkę uderzeniem w głowę. Sam nigdy nie przegrał przez nokaut.

Czakijew wyraża się o Włodarczyku z szacunkiem, docenia jego umiejętności. Ale jest pewny siebie. – Walka będzie okrutna i bezkompromisowa. Nie będę czekał na jego atak. To ja będę agresorem – mówił dziennikarzom. I widząc, jak patrzy spod krzaczastych czarnych brwi, można uwierzyć, że nie blefuje.

Jego trener Artur Grigorjan, były mistrz świata kategorii lekkiej, też wierzy w wygraną Rachima, ale zdaje sobie sprawę z niebezpieczeństw, jakie na jego zawodnika czyhać będą w ringu.

Artur to stary znajomy Dariusza Michalczewskiego z czasów, gdy obaj walczyli w barwach niemieckiej grupy Universum Klausa Petera Kohla. A trenerskiego fachu uczył się później pod okiem Fritza Sdunka. Grigorjan podobnie jak Czakijew jest mańkutem, więc wie, jak trzeba walczyć z takimi jak „Diablo" i czego się wystrzegać.

– Widziałem, jak Włodarczyk nokautował w Australii Danny Greena lewą ręką. A w starciu z pięściarzem walczącym z odwrotnej pozycji, tak jak Rachim, to straszna broń. W tej walce wszystko jest więc możliwe. Obaj potrafią kończyć pojedynki przed czasem, dobrze się też bronią. „Diablo" nie jest dla nas prezentem podanym na tacy, to mistrz, który wiele potrafi. Czakijew jest przygotowany, by walczyć o zwycięstwo, głodny sukcesu, ale niczego więcej nie mogę zagwarantować. Siły są równe – powiedział "Rz" Grigorjan.

Włodarczyk też ma świadomość, z kim i gdzie walczy, ale jest przekonany, że da sobie radę. Miejsce walki, jak twierdzi, nie ma dla niego znaczenia. Przed laty bił się na Sardynii z niepokonanym wtedy Vincenzo Rossitto i wygrał przez nokaut. Dobrą walkę stoczył w 2009 roku z Giacobbe Fragomenim w Rzymie, zremisował, ale niewiele zabrakło do sukcesu. W rewanżu nie pozostawił Włochowi złudzeń wygrywając z nim w Łodzi przed czasem.

Na pewno najtrudniejszym z dotychczasowych przeciwników Włodarczyka był Steve Cunningham. Jesienią 2006 roku „Diablo" pokonał Amerykanina na warszawskim Torwarze i został mistrzem organizacji IBF, by kilka miesięcy później, w rewanżu do którego doszło w katowickim „Spodku", stracić tytuł.

– Wtedy nie byłem sobą. Przespałem pierwsze rundy, a gdy się obudziłem, było już za późno. Teraz jestem starszy, dojrzalszy, wiem, o co walczę. Zdaję sobie sprawę, że Czakijew, to wymagający przeciwnik, ale wierzę, że wrócę do domu z pasem – mówił przed odlotem do Moskwy. Bez względu na wynik przewidziany jest rewanż. W kontrakcie jest też zapis, który umożliwia trzeci pojedynek, jeśli po dwóch walkach będzie remis.

W Rosji na walkę Włodarczyka z Czakijewem czeka się z dużym zainteresowaniem. „Kommiersant" chwali Polaka za jego umiejętności, taktykę i mocne uderzenie, ale o pochodzącym z Inguszetii, choć urodzonym na Syberii Czakijewie, pisze, że to ostry i widowiskowy bojownik.

Mistrz olimpijski z Pekinu po raz pierwszy walczyć będzie w Rosji. Dla Czakijewa to ważne, podkreślał ten fakt, gdy rozmawialiśmy w Warszawie. Wtedy nie dawał się prowokować polskim dziennikarzom, odpowiadał na podchwytliwe pytania jak dyplomata, ale w wywiadach dla rosyjskich mediów nie jest tak powściągliwy i mówi, że zrobi wszystko, by znokautować Polaka.

Fiodor Łapin, który będzie stał w narożniku jedynego dziś naszego mistrza świata, podkreśla, że Rosjanin jeszcze nie walczył z kimś tak doświadczonym i silnym jak „Diablo".

Przygotowania przebiegały bez zakłóceń, a w ich końcowej fazie Włodarczyk był w wybornej formie. Łapin jednak zdaje sobie sprawę, że to nie gwarantuje sukcesu. Przed rewanżem z Cunninghamem „Diablo" przewracał na sparingach wszystkich, a później zapomniał, że jest mistrzem. Teraz zapewnia, że taki wariant nie wchodzi w grę. Życiowe problemy ma za sobą, a one rzutowały na jego postawę w ringu. Zdaje sobie sprawę, że Czakijew to kawał chłopa, ale on też ma swoje atuty – dobrą obronę, lewy prosty i potężny cios, po którym padali więksi od Rachima.

Pałac Sportowy Dynamo w dzielnicy Kryłatskoje powinien być pełny (5 tysięcy widzów). Przyjedzie wielu krajanów Czakijewa z Inguszetii, na czele z prezydentem Junusem-bek Jewkurowem, który śledzi jego karierę. Będzie wielu ministrów, biznesmenów i byłych mistrzów boksu.

Niewiele brakowało, by do tej walki nie doszło, bo aresztowano właściciela grupy Universum Waldemara Klucha (miał być jednym z organizatorów pojedynku). Andrzej Wasilewski, promotor Włodarczyka, twierdzi, że był już wariant zastępczy – 22 czerwca w Bydgoszczy.

„Diablo" przygotowujący się w Wiśle był z dala od tego zamieszania. – Nie chcieliśmy go denerwować, do końca mieliśmy nadzieję, że jednak polecimy do Moskwy – mówił Wasilewski. Dodał też, że Włodarczyk zarobi za ten pojedynek najwięcej w karierze, ale sumy nie podał.

Początek transmisji z Moskwy jutro o 16.30. Walki tylko w przekazie pay-per view Cyfrowego Polsatu.