Sponsorzy grupy KnockOut

Patronat medialny


 

W piątek w Moskwie Krzysztof Włodarczyk walczy z Rachimem Czakijewem. Jak porówna pan formę Diablo teraz i, powiedzmy, przed drugim starciem z Francisco Palaciosem?
Jest lepiej, ale nauczyłem się, że nie zawsze to, co dzieje się podczas sparingów, przenosi się na prawdziwą walkę. Czasem bywa nawet odwrotnie. Tutaj bardzo ważna będzie dyspozycja dnia.

Włodarczyk jest dzisiaj stabilny emocjonalnie?
Mam nadzieję, ale życie mnie nauczyło, że u niego trzeba wszystkiego pilnować do samego końca. Trzymamy rękę na pulsie.

Podczas przygotowań do pojedynku z Palaciosem było tak naprawdę tragicznie, choć oficjalnie mówiliście coś innego. Może teraz też tak jest?
Wtedy trzeba było zareagować. Poprawiła mu się sytuacja w domu, ale jednocześnie zniknęła w nim jakakolwiek agresja. Musieliśmy dużo popracować, przede wszystkim poza salą. Teraz jest inaczej. Zresztą, różnie bywa. Pamiętam przygotowania do drugiej walki ze Stevem Cunninghamem. Wtedy Krzysiek podczas sparingów przewracał wszystkich rywali, a później, już w trakcie pojedynku z Amerykaninem, nic nie robił. Zobaczymy jak będzie teraz.

Pan nie ma czasem dość Włodarczyka? Pytam, bo zdarza się wam mniej pracować nad elementami sztuki bokserskiej, a więcej poza salą nad jego psychiką.
Taki zawód sobie wybrałem, choć takiego mistrza już nie (śmiech). A tak poważnie, to prawie każdy z czempionów ma jakieś zawirowania. Tłumaczę sobie to tak, że pasy zdobywają wielcy indywidualiści. Niektórzy idą w alkohol, inni w "koks", narkotyki czy kobiety. Jeden jest cholerykiem, kolejny ma inny charakter. Mistrza bierze się z całym inwentarzem.

A jaki jest Krzysiek?
Wbrew temu co się mówi, jest wrażliwy i da się nim kierować. Trzeba tylko wszystkiego pilnować. Kiedy ma spokojną głowę, jest zawodnikiem naprawdę wielkiej klasy.

Widział pan kiedyś w ringu tego prawdziwego Włodarczyka?
Podobał mi się kiedyś w Wołowie, kilka lat temu. Nie walczył z żadną gwiazdą, ale Krzysiek wyszedł i bił. Dobra, widowiskowa walka, wchodził cios w cios. Zostało mi to w pamięci, bo chciałem iść z nim w tym kierunku. Poza tym, właściwie zawsze miałem jakieś zastrzeżenia.

A jak trzeba walczyć z Czakijewem? I czy to starcie może potrwać dwanaście rund?
A dlaczego nie? Kiedy do ringu wejdzie dwóch wojowników i wszyscy myślą tylko o tym, kto pierwszy padnie, często nic z tego nie wychodzi. Mnie też coś podpowiada, że Czakijew nie zaryzykuje, a Krzysiek też nie rzuci się do przodu. Obaj będą uważali, choć chyba dotyczy to bardziej Rosjanina, bo dotychczas nie walczył z nikim, kto by mu w jakikolwiek sposób zagroził.