Sponsorzy grupy KnockOut

Patronat medialny


 

WłodarczykJuż niemal miesiąc minął od drugiej walki Krzysztofa Włodarczyka (47-2-1, 33 KO z Francisco Palaciosem, w której Polak po raz czwarty obronił pas mistrza świata kategorii junior ciężkiej organizacji WBC. "Diablo" czuje satysfakcję, ale nie jest to koniec jego sportowych ambicji. - Chcę unifikacji pasów. Być mistrzem dwóch lub trzech organizacji, to będzie dla mnie spełnienie - powiedział Włodarczyk w środę na konferencji prasowej podsumowującej wrześniową galę we Wrocławiu.

- Ile procent możliwości Krzysztofa Włodarczyka zobaczyliśmy w drugiej walce z Palaciosem?
Krzysztof Włodarczyk:
Na pewno nie sto procent. Gdy czuję, że wygrywam, to podświadomie staram się boksować ostrożniej. Taki fajny Włodarczyk to wyszedłby, gdyby pomieszać styl z drugiego starcia z Fragomenim i drugiego z Palaciosem. To by się zakręciło gdzieś koło stu procent. Tak naprawdę nie wiem, jakie są moje pełne możliwości, bo praktycznie nie było takiej walki, gdzie bym "zdychał". Oprócz tej pierwszej z Fragomenim, ale to było dziwne bo obaj oddychaliśmy jak parowozy. No i tej z Cunninghamem, ale tam stało się coś niewytłumaczalnego z moim organizmem. W ogóle nie pamiętam pierwszej połowy walki.

- Obejrzał pan na spokojnie powtórkę pojedynku z Palaciosem?
Nie. Ciągle siedzą we mnie zbyt duże emocje. Nie wyrywam się do oglądania powtórek, bo wtedy sam sobie wytykam błędy. Mówię: "ty durniu, czemu tego nie zrobiłeś". To niepotrzebne nerwy.

- Po obronie pasa czuje już pan sportowe spełnienie?
Na pewno czuję satysfakcję, bo to już czwarta obrona. Wszystko układa się zgodnie z planem. Ale nie ukrywam, że liczę na większe pieniądze za kolejne walki. To obecnie priorytet, bo muszę wykorzystać szczytowy moment kariery i zabezpieczyć swoją rodzinę. Teraz z tymi finansami nie najlepiej to wyglądało, ale czekamy na propozycje.

- Dla portfela chyba nie była korzystna tak długa przerwa między walkami z Greenem i Palaciosem?

Tak, dziesięć miesięcy to zbyt długo. Ale to koniec lenistwa, optymalnie chciałbym mieć trzy walki w roku. Sporo może być wyjazdowych, bo to oznacza lepsze pieniądze. Boksowałem już w Australii, była oferta z Nowej Zelandii. Mogę podróżować na drugi koniec świata. Jestem gotowy do częstszych walk. Już trenuję trzy do czterech razy w tygodniu. W domu nie mogłem usiedzieć i sam organizowałem sobie zajęcia w siłowni. Staram się dobrze prowadzić, zdrowo odżywiać. Trzeba dbać o siebie, bo karierę mogę zakończyć dopiero koło czterdziestki.

- Ponoć myśli pan o wadze ciężkiej?

Ale to w dalszej perspektywie, trzech do pięciu lat. Na razie mam jeszcze trochę do załatwienia w junior ciężkiej.