Sponsorzy grupy KnockOut

Patronat medialny


 


Mamy to! Tak mogli krzyknąć z radości polscy kibice po świetnej informacji sprzed dwóch dni i bynajmniej nie chodzi tutaj o sukces na piłkarskich mistrzostwach Europy. Świat boksu nad Wisłą został oficjalnie poinformowany, że 17 września w trójmiejskiej Ergo Arenie dojdzie do hitowo zapowiadającej się walki Krzysztofa Głowackiego z Aleksandrem Usykiem. Nasz jedyny obecnie mistrz świata spotka się ze zdobywcą złotego medalu olimpijskiego z Londynu, który legitymuje się perfekcyjnym zawodowym rekordem i staje przed szansą pobicia osiągnięcia Evandera Holyfielda, zdobywając tytuł w dziesiątej walce. Patrząc na historię boksu zawodowego nad Wisłą, będzie to druga pod względem ważności walka odbywająca się w Polsce, zaraz po starciu Kliczko – Adamek. Tym razem jednak Polak ma wszelkie argumenty ku temu, by zejść z ringu jako zwycięzca.

O ile walka Adamek - Kliczko od początku zapowiadała się jak zderzenie osobówki z tirem, o tyle z występem Krzysztofa Głowackiego możemy wiązać bardzo duże nadzieje. Oczywiście kibice wierzyli w „Górala” wszak pas mistrza wagi ciężkiej jest w stanie pobudzić nawet najbardziej wątłą wyobraźnię, jednak wrocławski stadion musiał obejść się smakiem. Głowacki, który zmierzy się z rodakiem Kliczki udowodnił nam już, że w swojej dywizji jest jednym z głównych graczy. Być może najmocniejszą kartą wśród czterech asów.

Wszyscy dokładnie pamiętamy, jak nasz zawodnik przełamał kryzys w walce z Huckiem i ciężko znokautował twardego Niemca, który po ciosach Polaka nie do końca wiedział co się dzieje. Niemiec – wielokrotny obrońca tytułu – z pewnością nie był wtedy zawodnikiem już nasyconym boksem. Pokazał to chociażby jego kolejny pojedynek z Afolabim, którego karierę Huck zakończył swoimi ciosami. Ten ogromny sukces Głowackiego został przez wielu okrzyknięty walką i niespodzianką roku. Kolejny bój – z doświadczonym Stevem Cunninghamem – rywal kilkukrotnie na deskach, ringowa dominacja i zachwyty całego bokserskiego świata. Tytuł mistrza olimpijskiego Usyka nie jest atrybutem, przed którym nasz As pęknie. Głowacki to nie jest zawodnik, który walkę przegra w głowie. Tam jest zawsze zwycięzcą.

Co czeka nas w ringu? Potężne uderzenia na korpus w wykonaniu Głowackiego kontra haki prezentowane przez Ukraińca. Bój dwóch twardych, nieustępliwych graczy. Obaj potrafią uderzyć i przyjąć. Usyk jest lotny na nogach i niewygodny w boksowaniu, jednak Fiodor Łapin z pewnością już ma plan, jak zneutralizować jego mocne strony. Pojedynek dwóch mańkutów, z których obaj mają świetnie ułożoną przednią rękę. Ukrainiec jest wyższy od Polaka, posiada większy zasięg, jednak nie unika walki w bliskim dystansie. Oczyma wyobraźni można widzieć już pojedynek, który z rundy na rundę zmienia się w ringową wojnę, w której obaj zawodnicy zostaną zapamiętani jako bohaterowie. Zwycięzca będzie jednak tylko jeden.

Pełna treść artykułu na portalu wRingu.net >> 

Kup bilet na walkę Głowacki - Usyk w przedsprzedaży! >>