Sponsorzy grupy KnockOut

Patronat medialny


 


- Krzysiek potrzebuje wyzwań i musi walczyć z rywalami, których szanuje. Takimi, o których wie, że są dobrzy. I chciałbym, żeby właśnie z takimi się spotykał – stwierdził Fiodor Łapin, trener mistrza świata WBO wagi junior ciężkiej Krzysztofa Głowackiego (25-0, 16 KO) po sobotniej walce ze Stevem Cunninghamem. Jego zdaniem Polak potrzebuje teraz kilku tygodni przerwy i później wraca na salę treningową.

Był pan spokojny w narożniku, czy wręcz przeciwnie?
Fiodor Łapin: Było nerwowo. Nie wszystko wyszło tak, jak założyliśmy. Krzysiek nie był w stuprocentowej formie. Poza tym, w walce też go czasem ponosiło. Zamiast punktować idącego na kontry Cunninghama, chciał skończyć walkę pojedynczym sierpem.

Kryzys i słabsza forma wynikały z osłabienia chorobą?
Tak. Sam pan wie, że nie chcieliśmy o tym mówić wcześniej. W tygodniu, w którym planowaliśmy 10- i 12-rundowe sparingi, „Główka” leżał w łóżku i łykał antybiotyki. Nie myśleliśmy o odwołaniu pojedynku, tylko czekaliśmy. Na szczęście leki przyniosły efekt. Gdybym jednak widział, że podjęcie walki może zagrażać Krzyśkowi, nie wahałbym się odwołać wyjazdu do USA. Zdrowie zawodnika to rzecz najważniejsza. Ważniejsza od tytułów, sławy i pieniędzy.

Druga runda, w której Amerykanin leżał dwa razy na deskach, ustawiła walkę? Po nich musiał iść do przodu.
Dokładnie. Nam z kolei potrzebna była zimna krew i ustawienie Krzyśka w odpowiedniej pozycji, aby go kiwać i kontrować. Poza tymi czterema nokdaunami, Cunningham był wiele razy podłączony, czasem nawet bardziej niż w chwilach, kiedy kończył na deskach. Zebrał wiele ciosów na korpus.

Z kim teraz chciałby pan widzieć Głowackiego w ringu?
Sytuacja się skomplikowała, bo mówiło się o walce z Oleksandrem Usykiem, ale ten doznał poważnej kontuzji. Mieliśmy już w głowach letni wyjazd i walkę na którymś z ukraińskich stadionów. Teraz trzeba szukać innych pomysłów.

Być może pod koniec roku walka z Denisem Lebiediewem. Rosjanin może wtedy mieć dwa pasy.
Możliwe i to jest interesujący wariant. Krzysiek potrzebuje wyzwań i musi walczyć z rywalami, których szanuje. Takimi, o których wie, że są dobrzy. I chciałbym, żeby właśnie z takimi się spotykał.

Pełna treść artykułu w "Przeglądzie Sportowym" >>