Sponsorzy grupy KnockOut

Patronat medialny


 

Proksa17 marca na gali w Sheffield Grzegorz Proksa (27-1, 20 KO) doznał pierwszej porażki w zawodowej karierze, przegrywając niejednogłośnie na punkty z faworytem gospodarzy Kerry Hopem (17-3, 1 KO) i tracąc na jego rzecz pas mistrza Europy wagi średniej. Okazję do rewanżu "Super G" otrzyma 7 lipca i jak zapewnia w rozmowie z ringpolska.pl, tym razem nie pozostawi wątpliwości, że jest zawodnikiem zdecydowanie lepszym od twardego Walijczyka.

- Cztery tygodnie pozostały do twojego rewanżowego pojedynku z Kerry Hopem. Masz ten rewanż, bo bez niego nie mógłbyś dalej boksować?
Grzegorz Proksa:
Byłoby ciężko. Mam wrażenie, że nie byłbym sobą. Dlatego cieszy mnie, że tak szybko doprowadzono do tego rewanżu i będę mógł udowodnić swoją klasę.

- Analizowałeś pierwszy pojedynek? Co tam zawiodło? Mówiłeś, że czułeś się troszkę przemęczony. Odegrało to jakąś rolę?
Zdecydowanie. Byłem przetrenowany. Moje nogi nie były w tym pojedynku, głowa z resztą też nie do końca. Nie mogę powiedzieć, że zlekceważyłem przeciwnika, bo trenowałem ciężej niż do poprzednich walk. Teraz jednak wszystko pójdzie zgodnie z planem, już w tej chwili jest znakomicie, waga jest idealna, wytrzymałość również, a dopiero wchodzę w etap cięższych sparingów. Dlatego przed tym pojedynkiem jestem optymistą.

- Ta druga walka z Hopem to będzie znów wyrównany bój, czy potoczy się już do jednej bramki?
Nie myślę o tym, że będzie łatwo, zakładam, że będzie ciężko. Ja mam ogromną determinację, żeby coś udowodnić, a duma Walijczyka nie pozwoli mu na to, by odpuścić. Cóż mogę powiedzieć... Dam z siebie wszystko!

- A jak jest z twoją dumą? Jak długo zbierałeś się psychicznie po porażce z Hopem, która okazała się krokiem w tył dla twojej kariery, wreszcie nabierającej tempa?
Zaczęła nabierać tempa, ale spowolniła... Ta porażka zabrała mi szansę, by szybko stanąć do pojedynków, do których miałem predyspozycje, a przynajmniej tak się czułem. Teraz już pogodziłem się z przegraną w rekordzie, ale nie zmienia to faktu, że mentalnie nie czuję się pokonany.

- Nie miałeś wrażenia, że Hope w waszej pierwszej walce okazał się mocniejszy fizycznie niż miał być?
Czy ja wiem... Na pewno moja waga była niższa niż przed innymi pojedynkami, bo nawet śniadanie zjadłem w dniu ważenia, co się praktycznie nigdy wcześniej mi nie zdarzało - zszedłem z wagą trochę za nisko. Czy Hope był silniejszy? Ja na pewno nie byłem sobą w tej walce - tak bym o ujął. Nie wynosiłbym Hope'a ponad piedestał i oddawał mu zbyt wiele respektu, bo nie zasługuje na to. Po prostu dałem ciała w tej walce. Chciałbym pokazać teraz swoją klasę w rewanżu. - Myślisz o tym, co by się stało, gdyby po raz drugi nie powiodło ci się z Hopem?
Nie.

- Tym razem trener Fiodor Łapin będzie w twoim narożniku?
Tak.

- Brak trenera odegrał rolę w pierwszym pojedynku z Hopem?
Z pewnością. Za dużo emocji mi towarzyszyło. Trener Fiodor wie, że trzeba mnie stopować. Z trenerem Markiem [Okroskowiczem] nie trenowaliśmy tak długo, ale robił wszystko, co w jego mocy, by wyszło jak najlepiej. Wyszło jak wyszło, trzeba się z tym pogodzić, life goes on, jedziemy...  {jcomments on}