Sponsorzy grupy KnockOut

Patronat medialny


 

 

Obserwuję pana rozwój od dawna. Pamiętam, że na początku przyjmował pan wszystko z wielką euforią. Że jest tam, gdzie chciał być, że spełnia marzenia i wszystko działa. Zdążył pan okrzepnąć?
Fiodor Czerkaszyn: Wszystko stało się normalniejsze. Nadal jednak jestem napalony, chcę osiągnąć wielkie rzeczy. Z trenerem tworzymy dobry duet, poznaję też nowych ludzi i Polskę w ogóle. Patrzę za siebie na czas, który jestem w Polsce i nie widzę ani minuty, w której żałowałbym czegokolwiek. Jestem szczęśliwy, że się tu znalazłem i mogę się rozwijać. Ta sala to moje miejsce. Jest dyscyplina, powtarzamy konkretne rzeczy, idziemy do przodu. Teraz rozumiem, że to droga na szczyt. Nie można pracować raz tak, raz inaczej. Musi być plan.

Zdarza się panu bywać spontanicznym?
Zazwyczaj jednak lubię mieć plan. Czasem zdarzają się spontaniczne sytuacje, ale dzięki Bogu te pozytywne. Nie chodzę na balety.

Spontanicznie może pan zabrać dziewczynę do Paryża. Widziałem to kiedyś w pana social mediach.
O, na przykład! Faktycznie byliśmy tam razem. Planujemy wspólną przyszłość. Dostałem kredyt na mieszkanie. Zamieszkamy na Bemowie, to fajna dzielnica. Następny krok jest taki, żeby dziewczyna przyjechała do Polski. Staramy się, żeby to wszystko było odpowiednio poukładane. To pomaga także w sali. Taka harmonia... Tak się to mówi po polsku, prawda?

Skoro kredyt i mieszkanie w Warszawie, to wiąże się pan z Polską na stałe?
Tak, chcę zostać na stałe. Wkrótce odbiorę obywatelstwo. Miałem to zrobić w grudniu, ale są kolejki. Liczę, że finał nastąpi w marcu albo kwietniu. Mam już Kartę Polaka.

Pełna treść artykułu w "Przeglądzie Sportowym" >>