Sponsorzy grupy KnockOut

Patronat medialny


 

Już w najbliższą sobotę Dariusz Sęk (17-0-1, 6 KO) skrzyżuje rękawice z Remigiuszem Wozem (5-0, 1 KO). Choć faworytem wydaje się być 26-letni tarnowianin, sam przekonuje jednak, że nigdy nie lekceważy żadnego z przeciwników i pokaże się w ringu z jak najlepszej strony.

Kamil Kierzkowski: Większość fanów boksu nie może już się doczekać sobotniej gali. Nie ma co ukrywać, zainteresowanie galą jest ogromne, wydarzenia będzie śledzić chyba cała bokserska Polska. Nie przytłacza Cię ten szum medialny, nie tremuje Cię to?
Dariusz Sęk:
Nie, na pewno mnie to nie tremuje. Jeśli już, to bardzo mobilizuje, by wypaść jak najlepiej. Wiem, że dużo znajomych będzie oglądało moją walkę i nie chcę ich zawieść.

Twój przeciwnik, choć niepokonany, ma mniej doświadczenia w zawodowym boksie. Wielu przypisuje Ci rolę faworyta w tym spotkaniu. Nie przełożyło się to na brak motywacji na sali treningowej?
- Postanowiłem sobie już dawno temu, że nigdy nie zlekceważę żadnego przeciwnika. Z pewnością tak będzie i tym razem. Oczywiście - ludzie mogą widzieć we mnie faworyta, bo mam większe doświadczenie zarówno w boksie amatorskim jak i zawodowym. Jestem jednak bardzo zmotywowany do pokazania się tak wielkiej publiczności z jak najlepszej strony. Motywacji mi nie zabraknie i udowodnię to już w sobotę.

Jak - na tej ostatniej prostej - oceniasz swoją dyspozycję?
- Moją dyspozycję, formę - zweryfikuje ring. Czuję jednak, że dobrze przepracowałem cały ten okres przygotowań. Stoczyłem dużo rund sparingowych, nie nabawiłem się żadnej kontuzji. Nic nie stoi na przeszkodzie, żeby pokonać kolejnego przeciwnika na mojej drodze.

Gdyby była taka szansa, zmieniłbyś coś?
- Miałem wszystko, żeby się dobrze przygotować: chęci do pracy i dobre warunki treningowe. Nic bym więc nie zmienił.

Co wiesz o swoim przeciwniku? Jakieś mocne-słabe strony?
- Widziałem kilka walk Remigiusza i myślę, że jest to zawodnik niezły. Nie widzę jednak w jego stylu boksowania czegoś, czym mógłby mnie zaskoczyć. Aczkolwiek - jest to zawodnik niepokonany i na pewno będzie chciał ze mną wygrać, w końcu to dla niego duża szansa.

Wydarzeniem wieczoru będzie starcie Andrzeja Gołoty z Przemysławem Saletą. Jaki będzie przebieg walki? Szybki nokaut, a może wygrana na punkty?
- Moim zdaniem walka zakończy się punktową wygraną Gołoty. Przeważy doświadczenie Andrzeja, dużą rolę odegra jego balans tułowia, poruszanie się w ringu. Myślę, że będzie trudnym przeciwnikiem do trafienia.

Co do reszty pojedynków - który ciekawi Cię najbardziej?
- Najbardziej ciekawi mnie starcie Maćka Sulęckiego z Robertem Świerzbińskim. Jest to dwóch zawodników o podobnym doświadczeniu. Roberta znam jeszcze z ringów amatorskich. Z Maćkiem trenujemy razem w tej samej grupie i myślę, że tę walkę zdecydowanie wygra. Będę trzymał za niego kciuki.

W weekend startuje również turniej Prizefighter, w którym weźmie udział Albert Sosnowski. Jak oceniasz jego szanse?
- Prizefighter to mocny turniej z dobrymi zawodnikami. Sosnowski ma oczywiście szanse na zwycięstwo. To waga ciężka, w której w końcu wszystko może się wydarzyć. Pytanie tylko jak do tego trenował i czy będzie dobrze przygotowany kondycyjnie. To jednak pokaże już czas.

Na kilkadziesiąt godzin przed walką - czy jest coś, co chciałbyś powiedzieć swym fanom?
- Oczywiście chciałbym zachęcić wszystkich do oglądania mojej walki. Trzymajcie za mnie kciuki, a postaram się was nie zawieść i pokazać dobry boks.