Sponsorzy grupy KnockOut

Patronat medialny


 

Tomasz Adamek nie dał szans Przemysławowi Salecie w walce, o której wszyscy szybko zapomną. O żadnej sensacji nie było mowy, bo być nie mogło. Adamek musiałby doznać kontuzji albo... nie wiem, czasem nawet wyobraźnia ma swoje granice. W każdym razie – nikt z tych, którzy byli w łódzkiej Atlas Arenie albo siedli przed telewizorami, nie będzie kiedyś wspominał tego boju, siedząc z wnukami na kolanach.

Adamek stoczył dobrze płatny sparing. I nie chodzi o to, żeby cokolwiek umniejszać Przemkowi Salecie, który przygotował się najlepiej jak potrafił. Tylko on i Adamek to dwie epoki. To się nie mogło udać, po prostu.

Ciekawsze jest pytanie: co dalej z Adamkiem? Rozmawiałem z nim, gdy był już na lotnisku i czekał aż wpuszczą go do samolotu, którym wróci do domu w USA. Decyzja już zapadła – Tomek walczy dalej. Co więcej, planuje, że wróci na początku roku. – Tak będzie. Po tych przygotowaniach i po walce znowu czuje się świetnie. Mam szybkość, to najważniejsze – powtarza do znudzenia Adamek. I to nie jest gadka na potrzeby mediów, bo w prywatnych rozmowach też to ciągle słychać. On znowu wierzy w siebie i znowu chce się wdrapywać najwyżej jak się da. Odżył fizycznie, ale przede wszystkim psychicznie.

– Jeżeli mam być w ringu to tylko po to, aby walczyć z czołówką. Walki ze słabymi nic nie wnoszą do mojego życia. Chcę najlepszych, to mnie interesuje. Inaczej to nie ma sensu – powiedział mi Tomek. O walkach o pas nie wspominał. Wie, że po starciu z Saletą trudno składać takie deklaracje, bo to zwycięstwo sportowo nic mu nie dało. Tak naprawdę jeszcze nie zaczął się nigdzie wdrapywać. W Łodzi potrenował, to wszystko. Jeśli chce jeszcze podpisać dobry kontrakt i walczyć na poważnych galach z poważnymi rywalami musi się spieszyć. Wkrótce kończy 39 lat. To wcale nie tak dużo w wadze ciężkiej, ale Adamek prawdziwym ciężkim nie jest i nigdy nie był. Mistrzem świata już nie będzie, ale faktycznie wielu pięściarzy o znanych nazwiskach chętnie „Górala” do siebie zaprosi.

O boksie przeczytasz także na Eurosport.onet.pl >>