Sponsorzy grupy KnockOut

Patronat medialny


 

Tomasz Adamek w europarlamencie? Dlaczego nie?! Nie tacy jak on tam się znaleźli, więc może znajdzie się też miejsce dla naszego pięściarza. Kto by nie chciał mieć takiej fuchy? 25 tysięcy euro miesięcznie, czyli sto tysięcy złotych. Przez pięć lat daje to prawie sześć milionów złotych. Przecież on takiej kasy nie zarobi za żadną walkę na ringu! – pisze Dariusz Michalczewski w najnowszym felietonie dla dziennika "Fakt".

Wiadomo było po porażce z Głazkowem, że jako bokser Tomek jest skończony, że już nie dostanie pojedynku o mistrzostwo świata, a o to mu przecież chodziło. Dlatego poszedł w biznes. Mówię – biznes, bo posada w europarlamencie to przede wszystkim duża kasa. Jeśli tam się dostanie, a życzę mu tego z całego serca, zrobi interes życia.

„Będę bronił praw człowieka, rodziny, wiary, życia nienarodzonych dzieci” – mówi Tomek. Do wyborów idzie z hasłem: „Bóg, Honor i Ojczyzna”. Ale prawdę mówiąc, kompetencji nie ma żadnych. Gdyby wcześniej zajmował się polityką, działał w jakichkolwiek strukturach, to rozumiem. On jednak prosto z ringu chce trafić do gabinetu w Brukseli. To nie brzmi dobrze.

Nie rozumiem też, dlaczego nie zdecydował się na hasło związane ze sportem, czyli z czymś, co sam robi. Gdyby mówił o nauczaniu młodzieży, o tym, że chce walczyć o sport w szkołach, to byłoby w porządku. Ale prawa człowieka, życie nienarodzonych dzieci? przecież Tomek nie ma o tym pojęcia! Ja też jestem katolikiem, ale nie szedłbym z moją wiarą do polityki. Zostawiłbym to dla siebie. Zresztą mnie nieraz różne partie namawiały do tego, bym się do nich przyłączył. Od razu dawałem im do zrozumienia, że mnie to nie interesuje. Wiem, że to nie moja działka.

Adamkowi ktoś namieszał w głowie. Szkoda tylko, że nikt mu nie powiedział, że nie jest przygotowany. Chyba że słabo u niego z finansami i musi dorobić do emerytury. A do polityki zwykle idą ci, którzy nie mają pomysłu na życie, bo tam nie trzeba nic umieć.