Sponsorzy grupy KnockOut

Patronat medialny


 

Mateusz Borek: Wygląda na to, że jesteś w dobrej formie. Tym razem obyło się bez problemów zdrowotnych?
Tomasz Adamek: Do ringu zawsze wychodziłem w formie. Może miewałem słabsze dni, ale do każdego rywala szykuję się bardzo solidnie i nikogo nie lekceważę. Jest dobrze. Mam nadzieję, ze w sobotę pokażę starego, dobrego Adamka. Chcę zwyciężyć i piąć się w górę.

Hasło gali „Na rozdrożu” jest dość wymowne. Byłeś kilka razy w życiu na rozdrożu. Tym razem też?
Nie biorę tego hasła do serca. Walka jest walką. Jestem przygotowany, a zobaczymy co Bóg da. Zwyciężę – będę bardzo szczęśliwy, bo po to trenuję, aby zdobywać laury. Dwa razy byłem mistrzem świata i marzę o kolejnym pasie.

Sparowałeś z Monte Barrettem i Travisem Kauffmanem. Dwaj zawodnicy boksujący w zupełnie innym stylu. Jaki był naczelny cel tych sparingpartnerów?
Każdy jest inny, ale każdego, żeby oszukać trzeba popracować. Sparingi są po to, aby eliminować błędy. Oni wiedzą jak bije mój najbliższy rywal, wiec starali sie imitować jego styl. Każdy sparing sprawia, że staję się lepszym pięściarzem. Można latami bić w worek, czy tarczę, ale bez sparingów nie ma mistrzów. Tego się nie oszuka.

Kiedyś sparowałeś z Głazkowem. Na temat tych spotkań krążą mity, a jaka jest prawda?
Możemy być mistrzami sparingów, a później w ringu nie pokazać nic. Tego bardzo bym nie chciał. Springi trwały cztery tygodnie i  oczywiście były różne. Jeden tydzień byłem w znakomitej formie, nie do trafienia, a w innym kilka ciosów przyjąłem. Po sparingach nic się nie da wnioskować. Dopiero w ostatnim tygodniu przygotowań trener widzi w jakiej naprawdę jesteś formie.

Pełna wersja rozmowy na Polsatsport.pl >>

http://www.youtube.com/watch?v=SJ_-OuYY7O4