Sponsorzy grupy KnockOut

Patronat medialny


 

Tomasz Adamek (49-2, 29 KO) miał walczyć w sobotę w Veronie z Wiaczesławem Głazkowem (15-0-1, 11 KO). Miał, ale zachorował i bardzo prawdopodobne, że zrezygnuje z pojedynku.

Tomasz Adamek wiedział, że walka z Wiaczesławem Głazkowem to jego przepustka do marzeń o kolejnej szansie zdobycia pasa mistrza świata wagi ciężkiej. I tylko wygrana z Ukraińcem otwierałaby przed nim drzwi do Władymira Kliczki albo innego z mistrzów. Tyle tylko, że wciąż nie wiadomo czy do tego starcia w ogóle dojdzie.

W środę rano Adamek obudził się w swoim domu w Kearny bardzo osłabiony, z wysoką gorączką. Od razu wiedział, że to nie jest najlepszy znak. Chwilę później zdał sobie sprawę, że walka w takim stanie, z tak wymagającym rywalem, nie ma wielkiego sensu. Tym bardziej, że Głazkow, choć może przez wielu niedoceniany, to bardzo wymagający rywal. Później wypadki toczyły się szybko. Jeszcze szybciej informacja o chorobie, podobno ściśle tajna, przedostała się do mediów. Adamek, razem ze współpromującym go Ziggym Rozalskim ruszyli do szpitala na badania, które trwały do zamknięcia tego wydania gazety.

Nieoficjalne informacje nie były jednak zbyt optymistyczne. Adamek jest chory, po prostu. Z drugiej strony, szefowie grupy Main Events, czyli promotorzy polskiego boksera i organizatorzy gali w Veronie, nie chcieli słyszeć o odwołaniu walki i zrobią pewnie wszystko, żeby jednak do niego doprowadzić. Galę miała pokazywać ogólnokrajowa stacja NBC, a bez walki Adamek - Głazkow impreza nie ma sensu. - Pojedynek nie został odwołany. Tomasz ma objawy odwodnienia, jest w drodze do lekarza. Problemy mogą zostać zażegnane i na tę chwilę mogę powiedzieć, że jeśli nic strasznego nie wydarzy się w najbliższych dniach, to do walki dojdzie - przekonywała "PS" Ellen Haley, rzeczniczka prasowa Main Events. To jednak raczej życzenia, bo trudno sobie wyobrazić, żeby poważnie odwodnionemu zawodnikowi wystarczyły dwa dni na regenerację przed tak ważną walką. Poza tym, w czwartek o trzynastej amerykańskiego czasu przewidziana była konferencja prasowa w Veronie, czyli pięć godzin jazdy od domu Adamka. Według planu musiałby wyjechać dzień wcześniej, żeby na miejscu normalnie się wyspać. W tej sytuacji to trudne.

Dla Main Events to bardzo ważna gala. Kathy Duva, szefowa grupy, organizuje ostatnio regularnie imprezy. Raczej niskobudżetowe, ale jednak pokazywane przez dużą stację, co sprawia, że stała się znowu dość poważnym graczem na rynku. Poza tym, Adamek i Głazkow to jej pięściarze, więc jakkolwiek skończyłaby się walka, akurat Duva byłaby wygrana.

Boks w "Przeglądzie Sportowym" >>