Sponsorzy grupy KnockOut

Patronat medialny


 

Adamek Walker- Każdy się myli. Na ringu w wadze ciężkiej się za to płaci przegraną, albo pokazujesz jaki jesteś i wygrywasz mimo, że leżysz - mówi Tomasz Adamek (48-2, 29 KO), którego druga runda walki z Travisem Walkerem (39-8-1, 31 KO) znalazła się na trzecim miejscu w głosowaniu prestiżowego magazynu "The Ring" na najlepsze 180 sekund 2012 roku w światowym boksie. Polak (25,8 procent głosów), który walczył w USA na NBC Sports Network,  przegrał tylko z absolutnymi  sławami - piątą rundą czwartej walki Manny Pacquiao - Juan Manuel Marquez (30,5 procent) i dwunastą rundą pojedynku Sergio Martinez - Julio Cesar Chavez Jr (26.7 procent) pokazywanymi  w systemie PPV.  

- Co pamiętasz z tej rundy?
Tomasz Adamek:
Powiem tak - nie oglądałem jej na powtórkach. Rzadko zreszto to robię, bo wiem przecież co było.

- Było ciężko? Po nokdaunie nie miałeś do przeżycia kilku sekund do gongu, tylko dokładnie dwie minuty i 45 sekund. Wieczność.
To dobrze i źle.  Walker szybko zaczął rundę, zaskoczył mnie szybkim prawym i  byłem  na deskach. Bardziej zaskoczony niż skaleczony, szybko wstałem i poczekałem na osiem sędziego. Trzeba było dojść do siebie i  znowu zaatakować.

- Nie za szybko? Nie mogłeś poczekać do końca rundy?
To nie ja. Ja tak nie umiem. Jakbym poczekał, to runda by się pewnie tak nie podobała. Pewnie, że to było ryzyko pójść z nim na parę akcji cios  za cios przez ostatnią minutę, ale się opłaciło. Złapałem go na kontrę z prawej w ostatnich trzydziestu sekundach, mogłem skończyć walkę już wtedy. Tak jak ci mówiłem na początku - czasami jest dobrze, a czasami źle mieć czas. Gdyby walka trwała 15 sekund dłużej w tej rundzie, to trzeciej już  by nie było.

- Tak powiedział po walce jej sędzia ringowy. A Walker nie mógł sobie darować, że poszedł za bardzo na  całość. "Myślałem, że zaraz będzie drugi nokdaun. Nie wiedziałem, że to będzie mój" - powiedział przed konferencą prasową  Walker.
Niczego by nie zmieniło jakby Travis czekał. On był przekonany, że mnie powalił i złamał psychicznie. Widziałem w jego oczach jeszcze przed jego nokdaunem, że był zaskoczony, że nie uciekam, że się chcę ciągle bić. On chciał złamać mnie, a to ja złamałem jego. Dlatego zaryzykowałem bo wiedziałem, że nawet jak mu nie oddam nokdaunu od razu, to zapamięta taką rundę. Takie dramatyczne walki bokserskie się wygrywa i przegrywa w głowie.  Serdeczne pozdrowienia w 2013 roku dla wszystkich kibiców boksu! Dziękuję za 2012 i czekam na wasz doping w 2013 roku. Będzie ciekawie, ale o tym jeszcze nie czas mówić…