Sponsorzy grupy KnockOut

Patronat medialny


 

Adamek Kliczko- W sobotę walczy pan z Travisem Walkerem, około siedemnastej czasu amerykańskiego. Pamięta pan kiedy ostatnio wchodził do ringu tak wcześnie?
Tomasz Adamek:
Nie pamiętam, naprawdę nie wiem. Nie zdarzyło mi się to nawet kiedy zaczynałem zawodową karierę. Oczywiście, jako amator występowałem w porannych i popołudniowych sesjach, ale jako zawodowiec nigdy. To jednak nie ma żadnego znaczenia. Dzień, w którym walczysz, polega głównie na czekaniu i teraz tak sobie myślę, że im szybciej wejdę do ringu, tym lepiej.

- Plan dnia jednak trochę się zmieni.
Tylko tyle, że obiad zjem trochę wcześniej, pewnie około trzynastej. Dwie godziny później wsiadam w samochód i jadę do hali Prudential Center w Newark. A później już do roboty.

- Walkera ma pan dokładnie rozpracowanego?
Tak, miałem przecież osiem tygodni przygotowań. Mój trener Roger Bloodworth pokazywał mi przez cały ten czas jak uderzać i co robić w ringu, żeby go pobić. Będzie dobrze. Wiem na co muszę uważać. To przecież waga ciężka, trafia cię taki gość w głowę i naprawdę może mocno zaboleć. On większość pojedynków wygrywał przed czasem, więc ma czym bić. Silny jest, to na pewno można o nim powiedzieć, więc muszę być skupiony przez cały czas. Jeśli zrealizuję swój plan, będę spokojny o końcowy wynik.

- Kiedy ogłosiliście, że będzie pan walczył właśnie z Amerykaninem, trochę się panu dostało, że to nie jest w tej chwili najlepszy rywal.
Jest w czołówce rankingów, chce walczyć o pozycję numer dwa. Dostał szansę i będzie gotowy do pojedynku ze mną na sto procent. Na pewno nic nie przyjdzie mi łatwo. Federacja zgodziła się na taki pojedynek, więc o czym tu więcej mówić? Proszę mnie tylko nie pytać czy spodziewam się dwunastu rund czy nokautu, bo ja zawsze nastawiam się na pełen dystans. Muszę być szybki i często trafiać. Tylko wtedy można liczyć na wygraną, ale o nokaucie naprawdę nie myślę.

- Zapłaciłby pan 40 złotych za możliwość oglądania takiej walki? Tyle transmisja kosztuje w pay per view.
Gdyby coś mnie interesowało, to pewnie nie żałowałbym pieniędzy. Nie chcę jednak o tym mówić, bo to nie ja dyktuję ceny. Skupiam się na ciężkiej bokserskiej robocie podczas przygotowań i później, już w ringu.

- Nie było żadnych problemów podczas przygotowań?

A skąd! Zdrowy jestem, czuję się świetnie. Chcę pokazać w sobotnią noc...

- ... w sobotnie popołudnie.
Dokładnie, ale tak jak mówię - nie ma dla mnie różnicy. Chcę więc pokazać w sobotnie popołudnie to, co wypracowałem przez osiem ostatnich tygodni.

- Mówi pan, że czuje się świetnie, ale już taki młody nie jest. W grudniu będzie pan obchodził 36. urodziny.
Ale naprawdę czuję się bardzo dobrze. Utrzymuję ciało w treningu, nie robię większych przerw, jestem aktywny. Jest lepiej niż w czasach kiedy walczyłem w lżejszych kategoriach i musiałem zbijać wagę. Wtedy to dopiero byłem zmęczony! Teraz zdrowie dopisuje. Nie czuję upływającego czasu, nie miałem kontuzji. Czasem zaboli mnie ręka czy noga, ale to przecież akurat normalne u sportowców. Mój organizm jest gotowy do ciężkiej pracy przez cały czas.
- Ile jeszcze pana organizm wytrzyma?
Tylko "Góra" wie. Chciałbym stoczyć jeszcze kilka walk, spróbować zdobyć mistrzowski pas i odejść. 2013 i 2014 to pewnie będą moje ostatnie lata w ringu. Później zajmę się czymś innym. Coś sobie znajdę, bo w domu na pewno za długo nie usiedzę.

- Wybiera pan teraz wysokich rywali, bo ciągle wierzy w kolejną walkę z jednym z braci Kliczków?
Muszę wygrać najbliższy pojedynek, później grudniowy i zasłużyć na kolejną szansę. Wierzę, że ją otrzymam.

- Menedżerowie Kliczków mówią, że nie widzą pana kolejne walki z jednym z Ukraińców.
Chcę zostać pretendentem i wtedy taką szansę dostanę. Nie proszę nikogo, żeby coś mi dał. Walczę o pozycję numer dwa, później numer jeden i wtedy siądziemy do rozmów. Myślę, że nastąpi to szybko, już w przyszłym roku. Na razie wiem tylko, że mam przed sobą Walkera, a później termin kolejnej walki, 22 grudnia. O tym dniu i ewentualnym rywalu na razie jednak nie myślę. Muszę wygrać w sobotę.

- Pana przyjaciel Ziggy Rozalski powiedział, że o mistrzowski pas będzie pan walczył z Władymirem Kliczko albo Mariuszem Wachem.
Kibicuję każdemu rodakowi, więc i Mariuszowi życzę dobrej walki i zwycięstwa z Ukraińcem. Jednak zapewniam, że łatwo mu nie będzie, Kliczkowie to wielcy mistrzowie, sam o tym wiem najlepiej, bo przegrałem ze starszym z braci.

- Mocno był pan zaskoczony informacją o walce Wacha z Władymirem?

Tomasz Adamek: Doprowadzenie do finału takiej sprawy jest także pracą promotorów, którzy potrafili rozmawiać o biznesie.

- Jakiś czas temu mówił pan, że z Polakami nie chce się spotykać.
Ziggy tak "strzelił"... Poza tym, jeśli Mariusz wygra to później czeka go rewanż, więc to wszystko trochę potrwa. Może będzie miejsce w innej federacji? Na razie nie ma zresztą o czym mówić. Każdy z nas musi najpierw wygrywać i na tym się skupmy.

Rozmawiał Kamil Wolnicki{jcomments on}