Sponsorzy grupy KnockOut

Patronat medialny


 

Kilka lat temu tak uderzyłem Adamka na sparingu, że wypadł za liny - powiedział w jednym z wywiadów niemiecki pięściarz Marco Huck. - To jest totalna bzdura! To Huck dostał ode mnie łomot! - odpowiada w rozmowie z Wirtualną Polską Tomasz Adamek, który wyjaśnia, jak było w rzeczywistości.

W rozmowie z niemieckim dziennikiem „Tagesspiegel” Marco Huck (34-1, 25 KO) wypowiedział się na pana temat. Zacytuję: "Kilka lat temu tak uderzyłem Adamka na sparingu, że wypadł za liny. Chyba nic więcej nie trzeba w tej sytuacji dodawać". Jak odniesie się pan do tych - dość niewiarygodnie brzmiących - rewelacji? 

Tomasz Adamek: To jest totalna bzdura! To Huck dostał ode mnie łomot! Sparował ze mną przez cztery rundy. Faulował, próbował walczyć nieczysto… I to do tego stopnia, że jego trener zaczął na niego krzyczeć. Po czterech rundach było już po sparingu, a Huck po prostu zszedł z ringu. Moim trenerem był wtedy Andrzej Gmitruk, który widział to wszystko.

Co jeszcze zapamiętał pan z tamtego sparingu?
Pamiętam, że byłem tamtego dnia lepszym pięściarzem niż Marco Huck. To wszystko. 

A co sądzi pan o jego bokserskich umiejętnościach?
Nie walczy widowiskowo, fauluje, ściąga… To nie jest zawodnik, z którego można brać wzór. 

Huck od 2,5 roku jest mistrzem świata federacji WBO w wadze junior ciężkiej. Teraz zdecydował się przejść najwyższej kategorii wagowej i 25 lutego zmierzy się w Stuttgarcie z Aleksandrem Powietkinem (23-0, 16 KO). Stawką pojedynku będzie należący do Rosjanina pas "regular" WBA. Jak ocenia pan szanse Hucka w tym starciu? 
Myślę, że Powietkin go pobije, bo jest mądrzejszym i inteligentniejszym pięściarzem niż Marco Huck. Nie mam co do tego żadnych wątpliwości. 

Chciałby pan w niedługim czasie zmierzyć się z jednym z nich – z Powietkinem albo Huckiem?
Ponad rok byłem mistrzem świata w wadze cruiser. Huck mógł walczyć ze mną, ale nie dostaliśmy od niego propozycji boksowania - nawet na terenie Niemiec. To o czymś świadczy. Jeżeli jesteś mistrzem, chcesz unifikować tytuły. Tyle, że z nami nikt nie chciał walczyć… 

Wkrótce poleci pan do Saint Louis, gdzie przez dziesięć dni będzie pan trenował w rodzinnym domu Rogera Bloodwortha. Na czym będziecie się koncentrować? 
Cały czas trzeba rozwijać swoje umiejętności. W najbliższym czasie będziemy doskonalić przede wszystkim technikę. 

Mówi się, że najbliższą walkę stoczy pan w marcu na gali w Nowym Jorku lub w jego okolicy. Kiedy możemy spodziewać się informacji, kto będzie pana najbliższym rywalem? 
Jeszcze nie wiem, gdzie i kiedy ta walka się odbędzie, ale myślę, że będzie to miało miejsce w ciągu kilku miesięcy. 

Czyli jest prawdopodobieństwo, że będzie trzeba poczekać na nią dłużej niż do marca? 
Trudno mi powiedzieć. Sam dokładnie jeszcze tego nie wiem. 

Jakie sportowe cele wyznacza pan sobie w rozpoczynającym się roku? 
Przede wszystkim ciężko pracować i w pełnym zdrowiu wejść do ringu. W tym roku chcę wygrać trzy walki, a w roku 2013 znów walczyć o mistrzostwo świata wagi ciężkiej.