Sponsorzy grupy KnockOut

Patronat medialny


 

- Kiedy leżałem w kałuży krwi przyjechała policja. Ale ja nie podałem nazwiska, bo wtedy oni od razu by go zatrzymali i postawili zarzuty usiłowania zabójstwa. Jeżeli tak by się stało, to pewnie siedziałby do tej pory. Jednak ja tego nie zrobiłem, on powinien być mi wdzięczny i dziękować do końca życia, ale wiadomo jacy są ludzie - wspomina Krzysztof Cieślak (22-5, 7 KO) w rozmowie z portalem Sporteuro.pl atak ze strony Rafała Kaczora (2-1, 0 KO) sprzed lat. Pięściarze w czerwcu mają skrzyżować rękawice na gali w Radzyminie.

Krzysztof Domagała: W zeszłym roku postanowiłeś zakończyć karierę ze względu na kłopoty zdrowotne. Teraz wracasz na ring, więc naturalne jest pytanie o Twój stan zdrowia?
Krzysztof Cieślak: Wiadomo, że ze zdrowiem zawsze mogłoby być lepiej, aczkolwiek ostatnio badania wychodzą mi bardzo dobrze. Wracam do ringu na tę walkę, bo chce coś udowodnić całej Polsce. A na moją decyzję o zakończeniu kariery wpływ miało wiele czynników, między innymi ciężkie wypadki, a także kwestie osobiste. Miałem problemy z matką mojego dziecka, która trochę mi utrudnia życie i to miało duży wpływ na rozwój mojej kariery, bo wiadomo że jak nie masz super poukładanego życia osobistego, to to odbija się na ringu. Bardzo szanuję matkę mojego dziecka, bo to mądra kobieta, ale w niektórych momentach robi złe i głupie rzeczy. Dlatego zdecydowałem się zakończyć karierę i ułożyć życie osobiste, bo moja córka jest dla mnie najważniejsza.

Czy to prawda, że z powodu córki zrezygnowałeś z walki o mistrzostwo Unii Europejskiej?
Tak. Miałem propozycję takiej walki, ale w tym czasie musiałem być w sądzie na sprawie o prawo do widywania się z dzieckiem. A moja córka ma zawsze priorytet.

Wygrałeś tę sprawę?
Tak. Sąd nie ma do mnie zastrzeżeń. Badało mnie kilku psychologów, kurator sprawdzał jak dziecko czuje się w mojej obecności i doszli do wniosku, że nie widzą przeciwwskazań, żebym widywał się z córką. Ktoś chciał zrobić ze mnie nienormalnego chłopaka, ale wszystko dobrze się ułożyło. Mam teraz normalny kontakt z córką i jej matką, wszystko jest OK.

Gdy uporządkowałeś sprawy osobiste zacząłeś zastanawiać się nad powrotem do ringu?
Szczerze to w ogóle nie myślałem nad powrotem. Ale została mi założona sprawa o zniesławienie, a ja go tylko nazywałem po imieniu. Tego człowieka nie można inaczej nazywać. On zniszczył mi trochę życia, zabrał dużo zdrowia. Na brzuchu ciągle mam ślady po tamtym wydarzeniu, byłem trzykrotnie operowany, ledwo to przeżyłem.

O co wam wtedy poszło?
Byliśmy razem na zgrupowaniu kadry. Wydaje mi się, że niektórzy byli zazdrośni o to, iż w wieku lat osiemnastu boksowałem na galach zawodowych, że specjalnie pode mnie były robione gale amatorskie. Miałem wtedy swojego managera i sponsora, byłem poważnie brany pod uwagę do wyjazdu na igrzyska. Być może wtedy trochę woda sodowa uderzyła mi do głowy. Może się trochę wywyższałem i mój sposób bycia najwyraźniej nie wszystkim się podobał. Miałem osiemnaście lat i nie mówię, że zachowywałem się dobrze, ale to nie jest powód, żeby kogoś dźgać nożem. Zabrano mi szanse. Po tym walczyłem o życie i powrót na ring. Ta sztuka mi się udała, ale moja kariera amatorska została zakończona, a wraz z nią uleciały marzenia o igrzyskach.

Bezpośrednio po tym wypadku nie chciałeś powiedzieć, kto Cię zaatakował...
Kiedy leżałem w kałuży krwi przyjechał policja. Ale ja nie podałem nazwiska, bo wtedy oni od razu by go zatrzymali i postawili zarzuty usiłowania zabójstwa. Jeżeli tak by się stało, to pewnie siedziałby do tej pory. Jednak ja tego nie zrobiłem, on powinien być mi wdzięczny i dziękować do końca życia, ale wiadomo jacy są ludzie. Dałem mu szansę. On pojechał na igrzyska, do dziś jest w boksie i prowadzi zajęcia z młodzieżą. A gdybym chciał, to miałby to zabronione i nie mógłby trenować dzieciaków i działać w tym sporcie.

Teraz w końcu spotkacie się w ringu. Jak traktujesz tę walkę?
Sportowo to dla mnie żadna walka, bo mierzyłem się z o wiele lepszymi bokserami. Kaczor na zawodowstwie z nikim nie walczył i nic nie znaczy. Wystarczy porównać moje walki z jego. Tutaj aspekt sportowy jest najmniej ważny. W tym pojedynku chce coś udowodnić jemu i pokazać całej Polsce. A przede wszystkim chce mu dopierdzielić w ten głupi łeb.

Wspomniałeś o sprawie o zniesławienie Rafała Kaczora, jak ona przebiega?
Zostały mi postawione zarzuty. Sprawa jest w toku i być może będę musiał jechać do Wałbrzycha składać wyjaśnienia. Pozwał mnie po jednym z wywiadów, choć on również mnie wyzywał, ale taki jest już boks.

A czy dostałeś pieniądze od Rafała Kaczora, które zasądził Ci sąd?
Nic nie dostałem. Tylko włożyłem w tę sprawę na opłaty i adwokata. Komornik powinien działać w tej sprawie, ale nic nie może ściągnąć od Kaczora. Choć ten walczył na Polsat Boxing Night to nie ma pieniędzy i nic nie udało się uzyskać. Nic nie zarobił. Dziwne, prawda?

Cały wywiad z Krzysztofem Cieślakiem na Sporteuro.pl >>