Sponsorzy grupy KnockOut

Patronat medialny


 

 

Jest pan zaskoczony wpadką dopingową byłego mistrza świata w boksie, Krzysztofa Głowackiego?
Przemysław Saleta, były pięściarz, obecnie ekspert: Zaskoczenie to chyba nie jest właściwe słowo. Tak szczerze powiedziawszy, jak czytam oświadczenie Krzyśka, sytuacja dla niego jest bez wyjścia. W takim sensie, że jeśli wynik rzeczywiście był pozytywny, to dziwne jest, że to wychodzi dopiero teraz, a nie zaraz po walce. Ze śladowymi ilościami jeszcze można by było coś zrobić, to znaczy zbadać próbkę B, czy dochodzić tego, skąd substancja wzięła się w jego organizmie. Ja Krzyśkowi wierzę, że nie wziął niczego świadomie. Znam chłopaka i po prostu mu wierzę. Natomiast przyczyny mogły być różne, czasami zdarzają się zanieczyszczone odżywki, a czasami dana substancja występuje w mięsie, a z tego, co czytałem, boldenon jest środkiem weterynaryjnym. Ileś lat temu (w 2018 roku przed walką z Giennadijem Gołowkinem - przyp. AG) na niedozwolonym środku, także weterynaryjnym (clenbuterol - przyp. AG) przyłapano Saula Alvareza. "Canelo" wybronił się, że winne było mięso, które spożywał, za co otrzymał tylko pół roku zawieszenia.

Pytanie, czy nie zależało mu na tym, aby spożywać takie mięso.
Powiedzmy sobie tak: boks i sporty walki generalnie są sportami technicznymi, choć oczywiście każdy chce mieć jak najwięcej siły i jak najlepszą kondycję. Wątpię jednak, czy boldenon jest środkiem pierwszego wyboru, jeśli ktoś chce te parametry poprawiać.

Legalizacja dopingu byłaby nie tylko wątpliwa etycznie i moralnie, ale spowodowałaby zdemolowanie idei sportu, rywalizacji w duchu fair play oraz miałaby mnóstwo innych konsekwencji. Nastąpiłoby totalne odwrócenie założeń, które leżą u podstaw uprawiania sportu.
To też prawda, dlatego szczerze mówiąc nic nie można z tym zrobić. Zalegalizować doping w stopniu zupełnym nie bardzo można, choć wielu zawodników zaawansowanych wiekowo korzysta na przykład z hormonalnej terapii zastępczej, zgłaszają to i wtedy wszystko jest okay. To bardzo ciężki temat, na który nie ma tak naprawdę odpowiedzi. Ja rozumiem, że są przepisy, które trzeba respektować, tym bardziej, że w sportach walki - choć tutaj nie wygrywa ten, kto szybciej przebiegnie dany dystans - na końcu zwycięża zawodnik, który zrobi komuś większą krzywdę. Dlatego sięganie w tym celu po coś, co nie jest dozwolone, jest podwójnie wątpliwe etycznie. Tak czy siak, jest to strasznie skomplikowane zagadnienie. Moim zdaniem nie ma jednej, prawidłowej odpowiedzi.

Pełna treść artykułu na Interia.pl >>