Sponsorzy grupy KnockOut

Patronat medialny


 

- Robert Talarek ma ogromne doświadczenie i to naprawdę dobry przeciwnik. Dostałem propozycje rewanżowej walki i nie wahałem się ani chwili. Taki pojedynek to wspaniały "feedback" dla moich umiejętności. Super opcja żeby porównać, jak dużo zmieniło się moim boksie od ostatniej walki i jak dużo rzeczy udoskonaliłem - mówi Łukasz Stanioch (8-1, 1 KO) przed występem 24 lutego w Nowym Dworze Mazowieckim na gali Babilon Boxing Show & K1. Transmisja na kanałach grupy Polsat. 

Zajmujesz 1 miejsce w polskiej wadze super średniej w rankingu Boxrec, zaś w boksie olimpijskim wygrałeś mistrzostwa kraju w kategorii półciężkiej. To oznacza, że Łukasz Stanioch jest najlepszym polskim bokserem w limicie od 76 do 80 kg?
Łukasz Stanioch: Nie mi to oceniać. Według rankingu tak właśnie jest. Na pewno czuję się mocny w wadze super średniej w Polsce, ale czy najlepszy? Najważniejsze, że czuję się lepszy od samego siebie z dnia poprzedniego, a to prowadzi tylko w jedną stronę.

Po walkach z zagranicznymi rywalami Fordem, Mohoumadim, Gevorem wracasz do walki polsko-polskiej. Co przekonało cię do przyjęcia rewanżu z Robertem Talarkiem?
Oprócz tego, co już powiedziałem na wstępie o ogromnym doświadczeniu i dużych umiejętnościach Roberta, kolejną korzyścią będzie po prostu następny pojedynek z bardzo dobrym pięściarzem. Takie walki chcę kolekcjonować w swoim bokserskim CV.

Walka w Nowym Dworze Mazowieckim to przedsmak czegoś większego? Co jest na horyzoncie w twojej karierze?
Nie wychylam się przed szereg. Wszystko małymi kroczkami. Na razie całą uwagę i energię kieruję w stronę pojedynku z Robertem. Z pewnością jest dużo planów w głowie odnośnie mojej przyszłości bokserskiej, jednak obecnie skupiam się tylko na kolejnym zadaniu.

W wadze super średniej, czy może też w półciężkiej, jak w boksie olimpijskim?
Co do wagi półciężkiej to nie mam takich planów. Jest mi dobrze w aktualnej kategorii w boksie zawodowym, nie odczuwam abym jakoś odstawał warunkami fizycznymi od rywali, dlatego zostaję w limicie 76,2 kg. W boksie olimpijskim to trochę inna bajka, na turniejach wagę trzeba trzymać codziennie, a ciężko byłoby mi ważyć 75 kg i jeszcze skutecznie boksować. Dlatego na ringach olimpijskich pozostanę w kategorii do 80 kg.

W czołówce polskiej wagi super średniej są Kamil Bednarek, Mateusz Tryc, Konrad Kaczmarkiewicz. Czy walka z kimkolwiek z tej grupy jest możliwa?
Wszystko jest możliwe. Nie wiem kiedy ani gdzie, ale taki scenariusz jest możliwy, tym bardziej że ostatnio stają się coraz modniejsze starcia polsko-polskie. Chociaż póki co każdy idzie swoim torem.

W Nowym Dworze Mazowieckim stoczysz 10. zawodowy pojedynek, to taki mały jubileusz. Tak sobie wyobrażałeś początek profesjonalnej kariery, kiedy ją zaczynałeś pod koniec 2019 roku?
Nie, tak sobie jej nie wyobrażałem. Oczywiście jest na plus i to duży plus. Wszystko potoczyło się tak jak z moich młodzieńczych marzeń, a czuję, że to dopiero przedsmak mojej kariery. Świetne walki, jakie stoczyłem przez ten czas i ludzie, których poznałem na swojej drodze, umiejętności, które nabyłem. Wszystko spaja się w całość, z której jestem naprawdę dumny, a przede wszystkim bardzo wdzięczny.

Sporo walczysz na Mazowszu, a czy była rozmowa o Szczecinie, o okolicach? Pochodzisz z nadmorskiej miejscowości Pobierowo i z pewnością w domu miałbyś wielu kibiców.
Zdecydowanie chciałbym zaboksować u siebie, jak nie w Szczecinie, to w powiecie gryfickim. Marzy mi się walka przed swoją publiką i mam nadzieję, że kiedyś do niej dojdzie. Sala byłaby wypełniona po brzegi.

Z kim sparowałeś przed rewanżem z Talarkiem?
Byłem na miejscu w Szczecinie, sparowałem z zawodnikami z naszego klubu Skorpion. Oni cały czas bardzo wysoko podnoszą mi poprzeczkę, a świetnych bokserów u nas nie brakuje: Wiktorzak, Derda, Borucki, Urban. Było też kilku zawodników z Ukrainy. Przede wszystkim też miałem 7 startów w boksie olimpijskim, a żaden sparing nie odda i nie nauczy tyle co walka.

Na koniec wracamy do Mistrzostw Polski w Zabrzu, gdzie w finale pokonałeś Kacpra Derdę.
Mistrzostwa Polski, jak i powrót do boksu olimpijskiego, były początkowo jednorazowym pomysłem. Wpadliśmy na taki plan z trenerem Karolem Chabrosem. Chcieliśmy dużo lepiej wykorzystać czas między walkami zawodowymi, których niestety nie ma za dużo. Udało się wywalczyć złoty medal. Łącznie stoczyłem 7 walk i wszystkie wygrałem w boksie olimpijskim. Naprawdę bardzo dużo mi to dało. Nie zamierzam zawieszać na kołku rękawic do boksu olimpijskiego. Uważam, że dodatkowe starty mocno wpływają na mój rozwój. Pozdrawiam serdecznie wszystkich kibiców i zapraszam do Nowego Dworu Mazowieckiego na rewanżowy pojedynek z Robertem Talarkiem.