Sponsorzy grupy KnockOut

Patronat medialny


 

Ostatni rok miał najlepszy prawdopodobnie spośród wszystkich polskich pięściarzy. Znany z walk za granicą. Z tego, że nokautuje miejscowe nadzieje. W swojej karierze zwiedził dwanaście krajów. Mimo niewątpliwej zwyżki formy, pozostaje bez sponsora. Nie budzi też zainteresowania większych grup bokserskich. Gdy kontaktował się z najpotężniejszym promotorem w kraju, usłyszał spławiające „ok, odezwiemy się”. Robert Talarek - niewygodny pięściarz, który po wywiadzie z Weszło najprawdopodobniej poszedł się zdrzemnąć. Pracuje w nocy, 1000 metrów pod ziemią.

Od czterech lat pracujesz jako elektromonter.
Robert Talarek: Naprawiam i konserwuję urządzenia potrzebne do wydobycia węgla. Na bieżąco je transportuję, często trzeba robić to ręcznie. To zróżnicowana praca fizyczna. Czasem musisz się zdenerwować, bo jak nie użyjesz siły, to nie zrobisz roboty. Wszystko jest masywne, ciężkie. Nie ma tak, że sobie przykręcisz leciutko śrubeczkę. Ta śrubeczka jest zazwyczaj strasznie zapieczała i zardzewiała. Musisz nią na maksa kręcić.

W materiale "To Jest Boks" mówisz, że praca górnika działa dobrze na wydolności i siłę. Na wydolność?
Pracuję w masce, która zatrzymuje pył. Oddychanie w niej jest trudniejsze. Rozrzedzone powietrze, inne ciśnienie, jeszcze mniej tlenu. Mięśnie płuc, tchawicy zmuszane są do wytężonej pracy. Ćwiczysz je.

Ty nie chcesz całe życie zjeżdżać pod ziemię.
Sporo czytam. Wiedza jest nie do przecenienia. Żyjemy w świecie, w którym sukces odnoszą ci, którzy posiedli jej więcej. Walka trwa o to, kto wykorzysta ją w praktyce. Ludzie nie mający celów pracują na tych, którzy wiedzą, co chcą osiągnąć. Chcę wykorzystać każdą minutę w moim życiu.

Zagraniczni promotorzy potrafią mieć pretensje, że zepsułeś bilans ich pupilowi? Płacą ci w końcu za to, żebyś przyjechał i ładnie przegrał.
Nie pamiętam pretensji. Odwrotnie, szczere gratulacje. Pół roku temu, po zwycięstwie z mistrzem Beneluksu podszedł do mnie dziadek: "Talarek… Congratulations!". I pokazuje jak markowałem uderzenia, jaki byłem śliski. Był pod wrażeniem mojej postawy.

Masz trenera od przygotowania siłowego, który współpracował z Małyszem. Opłacasz specjalistę od przygotowania mentalnego. Sam wynajmujesz salę.
Zrozumiałem, że idąc wcześniejszą drogą człowiek daleko nie dojdzie. Inwestuję w siebie, jestem jednoosobową firmą. Przede wszystkim bardziej efektywny trening. Chciałem także stale konsultować się z dietetykiem, ale po kilku wizytach uznałem, że nie będę w stanie wdrożyć jego wytycznych w życie. Ze względu tryb, w jakim funkcjonuję. Łączenie boksu z kopalnią.

Zapowiadasz, że kiedy wedrzesz się do światowej czołówki, bierzesz bezpłatny urlop i przygotowujesz się do wyzwań.
I wtedy zdecydowanie przydadzą się sponsorzy. To jest moment przełomowy. Teraz bez pracy 1000 metrów pod ziemią, musiałbym się zapożyczać.

Joe Smith Jr. pokonał Andrzeja Fonfarę i Bernarda Hopkinsa, a wciąż pracuje jako murarz.
Budowlankę porównałbym z górnictwem. Mówiłeś o Mollo, który pracuje po 60 godzin tygodniowo czyszcząc zbiorniki wodne w Chicago. Wszystkie te zajęcia to ciężki kawałek chleba. Dlatego to krzywdzące, że pisze się "Kompromitacja Fonfary", "Obciach Zimnocha". Gdyby tak jednakże mówiono w odniesieniu do moich walk, nie przejąłbym się tym. Bo i czym tu się przejmować? W końcu to moja ręka wędruje w górę.

Pełna treść artykułu na Weszlo.com >>