Sponsorzy grupy KnockOut

Patronat medialny


 

- Wiem, że mistrzem świata nie będę, ale chciałbym jeszcze trochę poboksować - mówi portalowi Boxing.pl Marcin Rekowski (17-4, 14 KO), który ostatni raz boksował w październiku, przegrywając na punkty z Krzysztofem Zimnochem. Pomimo dwóch kolejnych porażek, boksujący w kategorii ciężkiej 38-latek nie zamierza jeszcze zawieszać rękawic na kołku.

Ostatni Pana pojedynek z Krzysztofem Zimnochem mógł się podobać. Nie był to boks na najwyższym poziomie, ale za sprawą waszej zawziętości i serca do walki kibice nie mogli być rozczarowani.
Marcin Rekowski: Moja walka z Krzyśkiem była naprawdę dobra, bardzo zacięta. Cieszę się, że podobała się kibicom i dostarczyła trochę emocji. Wynik był, jaki był. Pewnie sprawiedliwy.

Ma Pan do siebie jakiekolwiek pretensje po tym pojedynku? Zrobiłby Pan coś inaczej, inaczej zaboksował?
Nie mam do siebie większych pretensji. Wszystko było raczej ok. Brakowało jedynie przed walką z Krzyśkiem jednego, może dwóch występów, które pozwoliłyby mi złapać odpowiedni rytm. Mając długie przerwy, tracę ten rytm, zostaję z niego wytrącony i później w ringu, już podczas walki, widać to. Ja sam też to czuję.

Mocno zakorzeniła się u Pana w głowie ta porażka z Aguilerą?
Dzisiaj nie podchodzę do walki z Aguilerą emocjonalnie, chociaż bardzo szkoda, że wszystko się tak potoczyło. Gdyby sędzia ringowy nie przerwał pojedynku na kilka sekund przed końcem, moja kariera byłaby teraz w innym miejscu. Byłaby dalej, niż jest teraz.

Ma Pan sprecyzowane cele na 2017 rok?
Nie mam konkretnego celu. Boks to moje życie, jestem z nim związany od bardzo dawna. Wiem, że mistrzem świata nie będę, ale chciałbym jeszcze trochę poboksować i zarobić.

Pełna treść artykułu na Boxing.pl >>