Sponsorzy grupy KnockOut

Patronat medialny


 

 

Jak trudna była to dla pani przeprawa?
Joanna Jędrzejczyk: Kontrolowałam walkę, wyraźnie wygrywałam kolejne rundy. Czułam się swobodnie, nie spieszyłam się. Wiedziałam, że Karolina będzie przygotowana najlepiej, jak to możliwe. Nawet przez sekundę jej nie zlekceważyłam. Chciała się ze mną mierzyć w klinczu, zadawać uderzenia łokciami. Ludzie mówili, że jest w tym dobra, ale przecież ja mam na koncie osiemdziesiąt walk w muay thai.

Wielu ludzi spodziewało się jednak, że pani dominacja w stójce będzie wyraźniejsza.
Karolina przyjmowała wycofaną pozycję i nie zawsze mogłam ją dosięgnąć rękami. Znalazłam jednak sposób na tę walkę, a było nim wyprowadzanie dużej ilości niskich kopnięć, jak również tych wymierzonych w brzuch. Karolina je odczuwała. Spowalniały ją, co zauważyłam w trzeciej rundzie. Zaczęła ciężej oddychać, ale była gotowa na mistrzowską walkę. Wielki szacunek dla niej, że mogłyśmy dać przedstawienie, które spodobało się całemu światu. Moja dominacja nie podlegała jednak dyskusji.

Po trzeciej rundzie wydawało się, że ma pani z górki, lecz w czwartej nadziała się pani na potężny cios prawą ręką.
Tak to bywa w rundzie czwartej lub piątej, które są zwane mistrzowskimi. Ten, kto przegrywa, może pogodzić się z porażką albo zrobić coś, by odwrócić losy walki. Karolina przegrała trzy rundy i w czwartej zdołała mnie trafić. Na chwilę mnie odcięło, jakby ktoś wyłączył światło. Na szczęście szybko odzyskałam równowagę. Po paru sekundach wróciłam i zaczęłam robić to, co do mnie należało. Zawsze trzeba zdawać sobie sprawę, że na wyniku może zaważyć jeden cios.

Karolina zapowiada, że w rewanżu zdoła panią dopaść.
Jej trener Łukasz Zaborowski od razu powiedział mi, że musimy stoczyć drugą walkę, najlepiej w Polsce. Może kiedyś do tego dojdzie? Jestem dumna, że obroniłam tytuł. Łukasz mówi, że była to wspaniała walka, ale nie do końca ma rację. Przecież ja tę walkę zdominowałam. Trzydzieści sekund w czwartej rundzie nie musi sprawiać, że rewanż jest konieczny. Na razie niech Karolina udowodni, że zasługuje na bycie numerem dwa. Stanie się tak, jeśli pokona Claudią Gadelhę. Nie wiem, kto wygra.

Pełna treść rozmowy w "Przeglądzie Sportowym" >>