Sponsorzy grupy KnockOut

Patronat medialny


 

- Powiem szczerze, że walka z Miszkiniem, jak również innymi Polakami, nie interesuje mnie - mówi Przemysław Opalach (17-2, 15 KO), który jest przymierzany do walki z Maciejem Miszkiniem (17-3, 4 KO) na wrześniowej gali Polsat Boxing Night. Opalach jeszcze kilka tygodni temu był otwarty na pojedynek z pięściarzem z Sokółki, jednak teraz zmienił zdanie.

Odchorowałeś już galę w Lesznie, gdzie ostatecznie toczyłeś walkę pokazową?
Przemysław Opalach: Cały czas odchorowuję. Szkoda, że wizerunek mojej grupy na tym wszystkim ucierpiał.

Po tej gali miałeś wyraźnie dosyć boksu.
Przez ostatnie tygodnie spędzam czas z rodziną, boks na razie odstawiłem na bok. Pewnie, że jak obejrzę jakiś boks w telewizji, to ciągnie mnie na salę, ale na razie odpoczywam od treningów. 

Myślałeś już o tym co dalej?
Na razie mam na pewno dosyć organizowania gal. Chciałbym znowu pojechać na jakiś zagraniczny pojedynek, żeby podjąć wyzwanie. Myślę tym razem o kontynencie europejskim, ale zanim nie podpiszę kontraktu na walkę, to nie chcę nic mówić.

A walki z Polakami? Telewizja Polsat chętnie zorganizowałaby twój pojedynek z Maciejem Miszkiniem.
Powiem szczerze, że walka z Miszkiniem, jak również innymi Polakami, nie interesuje mnie. Rozumiem Miszkinia i innych, że chcą ze mną walczyć, kiedy mam fajny rekord i kilka zdobytych pasów. Ale czemu nie rwali się do walki ze mną kiedy miałem 8 czy 10 walk na koncie? Walka z Miszkiniem niewiele mi daje i do niczego nie jest mi potrzebna.

Czyli jeśli przyjdzie propozycja takiej walki, to nawet nie spojrzysz na kwoty?
Spojrzę, ale nie sądzę, żeby organizatorzy byli w stanie zapłacić kwotę, której oczekuję. Wiele walk sam w siebie inwestowałem, więc teraz chciałbym, żeby te pieniądze trochę się zwróciły. Szczerze mówiąc, to występ na gali Polsatu nie jest mi do niczego potrzebny.

Wobec tej imprezy prezentujesz zupełnie inne podejście, niż większość polskich pięściarzy.
Ja od początku miałem inne podejście, szedłem inną drogą. Na początku pomógł mi sporo Andrzej Gmitruk, o tym nie mogę zapomnieć, ale większość walk załatwiałem sobie i opłacałem sam. Nie miałem promotora, menadżera, za wszystkim musiałem biegać. Rozumiem polskich zawodników, którzy chcieliby sobie na mnie zbudować pozycję w rankingu, ale ja wybieram inny kierunek.

Kiedy w takim razie powinniśmy spodziewać się informacji na temat twojej przyszłości?
Myślę, że w przeciągu trzech tygodni coś już powinno być wiadomo.