Sponsorzy grupy KnockOut

Patronat medialny


 


Po przeczytaniu na łamach bokser.org artykułu pt. "Dlaczego Buddy McGirt nie doleciał na Torwar?" Tomasz Babiloński postanowił skontaktować się z redakcją ringpolska.pl, by sprostować kilka nieprawdziwych informacji, które ukazały się we wspomnianym tekście.

- Dementowanie fałszywych informacji serwowanych ostatnio przez boksera należy zacząć od artykułu, który ukazał się kilka dni temu na temat walki Krzysztofa Cieślaka z Krzysztofem Szotem. Oświadczam, że nikt nie zmieniał statusu tej walki, gdyż od początku dla obu zawodników było jasne, że jest to pojedynek pokazowy. Wszystkie informacje na temat zmiany statusu tej walki to bzdura. To że ktoś wpisał walkę do boxrecu nie świadczy o niczym. W ogóle próba przywołania całego zdarzenia, które miało miejsce niemal rok temu i niezdarnego nadania mu jakiegoś nowego wymiaru i to na podstawie danych z portalu, gdzie wynik walki może wprowadzić naprawdę wiele osób, wygląda co najmniej dziwnie - stwierdził Babiloński.

- Po drugie, informacje o zaproszeniu do Polski dla Mike'a Tysona nie były uzyskane ode mnie. Tę informację podał bokser, powołując się na swoje własne źródło, więc pretensje powinien kierować w inną stronę. A co do sprawy, to cały czas próbujemy ściągnąć Tysona nad Wisłę, choć teraz ,w sytuacji, gdy Mike bierze udział w produkcji "Man In Black 3", nie będzie to już takie proste, jak wydawało się być jeszcze kilka miesięcy temu. Powtarzam - informacja podana przez portal była uzyskana od osoby, która co prawda początkowo brała udział w negocjacjach, ale nikt nigdy nie oznajmił, że Tyson na pewno zawita do Polski. Tak samo było z resztą z inicjatywą ściągnięcia do naszego kraju George'a Foremana. Nie pojechaliśmy przecież do niego z całą delegacją tylko po to, by wziąć udział w prowadzonej przez niego mszy. Chcieliśmy sprowadzić wielkiego mistrza do Polski, ale niestety nie porozumieliśmy się w kwestiach finansowych - dodał promotor. - Na koniec chciałbym też skomentować uszczypliwość, jaka została rzucona pod adresem Tomasa Adamka, najbliższego rywala Pawła Głażewskiego. Zakontraktowanie walki z nim było planowane i uzgadniane od pół roku. To jest przede wszystkim dobry sprawdzian dla Pawła, który wchodzi w coraz poważniejszy etap swojej kariery, a nie tani chwyt marketingowy, jak sugeruje anonimowy autor tekstu na bokserze. Adamek to bardzo dobry pięściarz, który boksował w lidze, ma świetny rekord zawodowy. Mieliśmy rezygnować z tej walki tylko ze względu na zbieżność nazwisk z naszym Tomkiem Adamkiem?

- Po tym, co przeczytałem we wspomnianym tekście, nie mam zamiaru współpracować dalej z bokser.org, bo nie wierze w dobre intencje osób tę witrynę prowadzących. Artykuł, który dziś przeczytałem jest tendencyjny i wieje z niego niechęcią. Jeśli o mnie chodzi, to nie chciałbym widzieć redaktorów boksera na swoich galach. Skoro mają tyle zastrzeżeń, niech wybierają imprezy innych promotorów - zakończył Tomasz Babiloński.