Sponsorzy grupy KnockOut

Patronat medialny


 

Adamek GuinnSobotnią galę w Uncasville stajnia Main Events reklamowała pod hasłem "Three to see". W głównych walkach wieczoru mieliśmy zobaczyć trzech pięściarzy, którzy w niedalekiej przyszłości powalczą o mistrzowskie pasy w kategoriach średniej, junior ciężkiej i ciężkiej. Dwóch zaprezentowało się dobrze, ale trzeci - Eddie Chambers został sprowadzony na ziemię.

Thabiso Mchunu do walki z "Szybkim" Eddie'm pozostawał postacią anonimową, choć w komputerowym rankingu Boxrec.com zajmował bardzo wysoką pozycję. Jak się okazało, nieprzypadkowo. Mchunu kompletnie zdominował Chambersa i wytrącił mu z rąk największy atut - szybkość. Chambers nie potrafił sobie poradzić z zawodnikiem szybszym od siebie, a niskie schodzenie tułowiem Mchunu wytrącało Amerykanina z rytmu walki.

Przez ostatni rok, najpierw z ciekawością, później z coraz większym zażenowaniem śledziłem internetową działalność Chambersa, który przekonywał, że nie ma nikogo w dwóch najcięższych kategoriach wagowych w zawodowym boksie, kto mógłby z nim wygrać w ringu. Mchunu szybko wyprowadził filadelfijczyka z błędu. Miałem nadzieję, że Chambers spokornieje, ale już dzisiaj zdążyłem przeczytać, że i tak należą mu się brawa, bo podjął walkę z zawodnikiem o którym nic nie wiedział. Faktycznie, brawo. W pojedynku na wymówki Chambers mógłby rywalizować tylko z Olą Afolabim.

Afryka ma coraz ciekawszą reprezentację zawodników w limicie do 200 funtów, bo poza Mchunu, przed trzema tygodniami podczas gali w Monako błysnął także Illunga Makubu.

W sobotę zdecydowanie lepiej od Chambersa wypadli Tomasz Adamek i Curtis Stevens. Daleki jestem od tego, aby mówić, że "Góral" zdetronizuje braci Kliczko, ale pokonując Dominica Guinna stoczył najlepszą walkę od czasu, kiedy w profesorski sposób znokautował Vinny'ego Maddalone. Wiele wskazuje, że kolejnym rywalem Adamka będzie Bryant Jennings. Amerykanin zasłynął pokonaniem Sergieja Liachowicza, ale od tego czasu nie zachwyca. Stoczył przeciętny pojedynek ze Steve'm Collinsem, leżał na deskach z Bowie Tupou i przeżywał trudne chwile z Andrejem Fedosowem, dopóki ten miał siłę walczyć. Amerykanin pokazał w tych pojedynkach wiele braków, ale wydaje się, że byłby faworytem tej konfrontacji.

Stevens w swojej walce błyskawicznie znokautował Saula Romana i już powoli może zacząć się szykować na listopadowe starcie z Giennadijem Gołowkinem. Nowojoroczyk powinien być kolejnym zawodnikiem, który będzie idealnie pasował Kazachowi, podobnie jak kilka tygodni temu Matthew Macklin. Stevens nie tak dawno został zdeklasowany przez Jessie'ego Brinkley'a i ewentualna wala z Gołowkinem powinna być dla niego jeszcze boleśniejszym doświadczeniem.