Sponsorzy grupy KnockOut

Patronat medialny


 

W walce wieczoru gali "Oświęcim Boxing Night", Łukasz Wawrzyczek (17-1-2, 2 KO) skrzyżuje 7 czerwca rękawice z reprezentantem Hiszpanii - Jose Yebesem (11-4-1, 5 KO). Jak Polak ocenia swoją obecną formę i poziom przeciwnika? Zapraszamy do lektury.

Kamil Kierzkowski: Zacznijmy może od spraw nieco oddalonych od boksu: niedawno wziąłeś udział w maratonie. Jak oceniasz swój występ? Co skłoniło Cię do tego biegu?
Łukasz Wawrzyczek:
Myślałem o udziale w maratonie już od dawna i faktycznie - w ostatnią niedzielę udało mi się to zrealizować w Krakowie. Choć to dystans 42,150 km - na starcie stanęło ok. 6 tys. uczestników. Wspaniała atmosfera - startowali praktycznie wszyscy, którzy lubią biegać: doświadczeni maratończycy, ludzie starsi, ludzie na wózkach inwalidzkich, ksiądz w sutannie, kelnerzy w muszkach i z tacą... Byli nawet "Spartanie", którzy biegli i jednocześnie zbierali pieniądze dla potrzebujących dzieci. Mój czas to 4,08 h, więc jak na debiut - to uważam, że poszło mi całkiem nieźle. Przebyty dystans poczułem na dobrą sprawę dopiero następnego dnia, gdy po prostu nie mogłem wstać z łóżka. Ukończenie maratonu utwierdziło mnie w przekonaniu, że będę przygotowany do następnej walki na 110%. Takie biegi to świetna sprawa, polecam wszystkim. Na mecie poczułem się tak, jakbym wygrał jakąś ważną walkę.

- Więc był to na dobrą sprawę swoisty sprawdzian przed zbliżającą się walką?
Dokładnie. Zresztą nie tylko sprawdzian tego, w jakiej dyspozycji kondycyjnej jestem w tej chwili, ale również jako sam fragment przygotowań do 12-rundowej walki. Poszło dobrze, więc jestem spokojny, w ringu nie zabraknie mi oddechu.

- Powoli pniesz się w rankingach: według BoxRec na polskim podwórku wyprzedzają Cię jedynie Maciej Sulęcki, Patrick Majewski i oczywiście Grzegorz Proksa. Jak sądzisz - jaki dystans was dzieli? Jak oceniasz swoje szanse w starciu z tą trójką?
Prawdę mówiąc, to nie zastanawiałem się nad tym. Rok temu postawiłem sobie za cel pas mistrza Europy. Cieszy mnie fakt, że z walki na walkę boksuję coraz lepiej, jestem coraz mocniej przygotowany kondycyjnie i siłowo. Zmieniłem również wagę z superśredniej na średnią i czuję się w niej znacznie lepiej. Natomiast co do samych chłopaków: jak już kiedyś wspominałem - nie jestem zwolennikiem walk polsko-polskich. Tym bardziej nie wyobrażam sobie również mojej walki z Grzegorzem Proksą, który jest moim przyjacielem. Dzięki niemu zresztą wróciłem do boksu po dwuletniej przerwie. To jemu zawdzięczam to, że dziś mogę piąć się w rankingach i szczerze mu za to dziękuję.

- To odnośnie Grzegorza Proksy... ale co z pozostałymi?
Wiesz - myślę, że jest tyle pasów do zdobycia, że każdy znajdzie coś dla siebie i chwilowo nie musimy sobie wchodzić w drogę. Na tym etapie nie widzę jeszcze konieczności tego typu walk.

- Twoje pojedynki coraz częściej są walkami wieczoru. Siłą rzeczy idzie za tym więc i telewizja. Odczuwasz jakąś różnicę między pojedynkami toczonymi jedynie przed publicznością w hali, a pojedynkami relacjonowanymi przez telewizję?
W czasie samej walki raczej nie. Natomiast bardzo się cieszę z tego, że w ostatnim czasie udaje mi się występować w walkach wieczoru. W dodatku - transmitowanych przez telewizję. To zawsze dodatkowa motywacja i sygnał, że warto wylewać pot na treningach. Muszę tu również podkreślić, że olbrzymia w tym zasługa mojego promotora - Ryszarda Skórki, właściciela grupy Unia Boxing Oświęcim. Na pewno jest to dla mnie duże wyróżnienie.  Chciałbym, by jak najczęściej trafiały się gale, na których mógłbym występować jako ten ostatni.

- Jose Yebes: twój najbliższy rywal. Co możesz o nim powiedzieć?
Cóż - mój rywal na galę w Oświęcimiu nie został wybrany przypadkowo. Jest sklasyfikowany na BoxRec'u o ok. 40 pozycji wyżej niż ja. Walczył o tytuł WBA Inter-Continental z Peterem Nielsenem i przegrał na punkty po naprawdę bardzo dobrej walce. Jest zawsze świetnie przygotowany do walki, groźny i doświadczony. Myślę, że zwycięstwo nad nim da mi wielki skok w rankingach.

- Różnica poziomów między nim a twoim ostatnim przeciwnikiem wydaje się dość znaczna. To, że Hiszpan jest klasyfikowany wyżej ma dla Ciebie jakieś znaczenie?
Jeśli już, to jest to dla mnie jedynie jeszcze większa motywacja do treningów i samej walki. Tam, gdzie zmierzam - po prostu trzeba walczyć i wygrywać z takimi bokserami jak on.

- Analizowaliście już jego walki?
Tak, oglądaliśmy już kilka jego starć. Jest świetny zwłaszcza w końcowych etapach pojedynku. Chcąc z nim wygrać trzeba być przygotowanym więc nie na 12, a na 14 rund.

- No właśnie - to będzie twoja pierwsza walka na 12-rundowym dystansie. Jesteś pewien, że nie zabraknie Ci sił na ostatnie minuty?
W tej kwestii jestem raczej optymistą. Zwłaszcza po ukończonym maratonie. Na pewno zrobię wszystko, by - gdy będzie taka konieczność - przewalczyć pełen dystans w dobrym tempie.

- Nad czym będziecie pracowali w najbliższym czasie?
Obecnie jestem jeszcze na etapie budowania kondycji i siły. Wkrótce przejdziemy do sparingów... myślę, że forma idzie powoli do góry.

- Walka odbędzie się tydzień później niż pierwotnie planowano...
Tak wyszło, że po wygranym meczu Borussi Dortmund, w którym Robert Lewandowski strzelił Realowi Madryt aż 4 bramki - telewizja w Polsce oszalała na jego punkcie i wszyscy chcą pokazywać go na boisku. Było więc logiczne, że skoro 1 czerwca jest finał Pucharu Niemiec, to termin koliduje z galą.

- Ma to dla Ciebie jakiekolwiek znaczenie?
Nie sądzę, by przesunięcie walki o tydzień coś poważnie komplikowało. Również jeśli chodzi o formę. Po prostu będę miał dodatkowy czas, by solidniej przygotować się do pojedynku. Wszystkim powinno to więc to tylko wyjść na dobre.