Sponsorzy grupy KnockOut

Patronat medialny


 

Brzeski

Miesiąc po udanym debiucie w Pionkach, kolejne zawodowe zwycięstwo dorzucił do swego rekordu Marcin Brzeski (2-0, 2 KO). Podopieczny Jarosława Soroko ponownie nie zagrzał długo miejsca w ringu i już w pierwszej rundzie wykluczył przez KO reprezentanta Niemiec - Matthiasa Eichlera.

Kamil Kierzkowski: Niedawno wygrałeś w Pionkach, po kilku tygodniach powtórzyłeś to w Tczewie. Widać, że profesjonalna kariera faktycznie rusza pełną parą. Jak się czujesz w boksie zawodowym?
Marcin Brzeski: Wyśmienicie. Mogę spokojnie powiedzieć, że wciągnęło mnie to wszystko na dobre. Ta cała otoczka boksu zawodowego... po prostu wszystko mi pasuje.

- Dwie walki na koncie i dwie zakończone zwycięstwem przez KO w 1. rundzie. Sądzisz, że szybkie nokauty mogą być w przyszłości twoją specjalnością?
Może i tak. W każdym razie na pewno bym tego chciał. Nigdy jednak nie nastawiałem się na nokautowanie. Po prostu robię swoje. Jeśli wszystko dobrze wychodzi i kibicom się to podoba, to jestem zadowolony.

- Jak opisałbyś to, co wydarzyło się w ringu z Eichlerem?
W zasadzie nie ma zbytnio nad czym się tu rozwodzić. Mówiąc krótko: szybko zobaczyłem lukę w jego obronie... aż prosiło się strzelić lewym sierpowym. Strzeliłem - no i po robocie [śmiech].

- Kiedy ponownie zobaczymy Cię w ringu?
Żadne plany, które mamy obecnie, nie są jeszcze na tyle konkretne, by składać jakieś oficjalne deklaracje. Najprawdopodobniej jednak zawalczę już w maju.

- W Pionkach dopingowała Cię prawdziwa rzesza kibiców, w Tczewie fani również nie zawiedli. Zapytam wprost: skąd ich wszystkich wytrzasnąłeś? To twoje pierwsze kroki w zawodowstwie, a wspierających Cię ludzi masz w ilości, której nie powstydziliby się pięściarze ze znacznie dłuższym stażem.
Więc i ja odpowiem wprost: to moi dobrzy znajomi z Płońska i okolic. Korzystając z możliwości, chciałbym przy okazji podziękować całej ekipie. Naprawdę się cieszę i doceniam, że tak mnie wspierają.

- Sporo kontrowersji wywołałÂ  wynik starcia wieczoru między Marcinem Cybulskim a Patrykiem Litkiewiczem. Widziałeś tę walkę? Jak wyglądała z twojej perspektywy?
Powiem szczerze, że nie widziałem tej walki. Trudno byłoby mi więc cokolwiek powiedzieć o postawie czy to jednego, czy drugiego.

- Jakie cele wyznaczasz sobie obecnie? Jakieś tytuły, przeciwnicy?
Moim celem jest jakaś naprawdę poważniejsza walka pod koniec roku. Tytuły, pasy... na wszystko przyjdzie czas. Sądzę, że trenując z Jarkiem Soroko... małymi kroczkami będziemy osiągali kolejne wyznaczane cele. No i oczywiście - przy wsparciu kibiców oraz mojego sponsora, Adama Guzowskiego (Durasan), bez którego nie tylko nie mógłbym myśleć o dalszej karierze, ale nie byłbym również w miejscu, w którym jestem teraz.